Strony

sobota, 30 marca 2024

Dzieje kosmosu

Nowość:

„Historia kosmosu”

Catherine Barr

Steve Williams

 

Niebo wcale nie jest limitem, za nim kryją się gwiazdy i planety. Po prostu kosmos lub raczej aż kosmos. Wydający się być nieskończenie daleki i wciąż tajemniczy, chociaż Ziemia jest jego częścią.

Pytania „co to jest?”, „skąd się wzięło?”, „dlaczego?” pojawiają się u naszych milusińskich często, a czasem mamy wrażenie, iż nieustannie. Odpowiedź zadawala maluchy na jakiś czas, dłuższy lub krótsze, ale także nie rzadko budzą kolejne znaki zapytania. A jakby tak zainteresować małych odkrywców zawczasu? Uprzedzenie pytań jest nie najgorszą strategią jeśli ma się zaciekawionych światem blisko siebie. Książka „Historia kosmosu” bardzo dobrze nadaje się do tego celu. Tak jak w wcześniejszej części jaką miałam okazję poznać autorzy postarali się w przystępny podać wiedzę i rozbudzić zainteresowanie tematem. Natomiast starsi czytelnicy będą mieć okazję przypomnieć sobie co nieco i dobrze spędzić czas przy lekturze z dziećmi. Mogłoby się wydawać, iż na temat kosmosu trudno pisać w przystępny sposób, zwłaszcza kiedy odbiorcami mają być najmłodsi. Z pewnością mają oni swoje wymagania i przyciągnięcie ich uwagi na dłużej zobowiązuje autorów do starannego doboru wątków i tekstu.

Wielu z nas chciało zostać kosmonautami, a nawet jako dorośli niejednokrotnie zadzieramy głowę do góry i patrzymy w niebo. Prędzej czy później maluchy zainteresują się tym, co mają nad głowami, warto zawczasu mieć odpowiednie „narzędzie”, które pomoże udzieleniu odpowiedzi, ale również poszerzy wiedzę. Catherine Barr i Steve Williams wspierani przez ilustratorkę Amy Husband niezwykle interesująco przybliżają tematykę kosmosu dzieciom. Piękne ilustracje współgrają z wiadomościami naukowymi nawzajem się uzupełniając. Dzięki takiemu połączeniu nuda nie grozi, a wyobraźnia może zacząć działać. Rysunki nie są sztampowe i z pewnością nie są jedynie nijakim tłem. Dla tych, którzy jeszcze nie potrafią czytać będą na pierwszym planie, dla reszty połączą się ze słowami w całość. „Historia kosmosu” jest kolejną książką jaka pomaga rozszerzyć dziecięce horyzonty wpierw z pomocą starszych, a później już samodzielnie. Tłumaczenie Agnieszki Walulik jest naprawdę doskonałe, dostosowane do wieku głównych odbiorców i jednocześnie z zachowaniem językowych zasad.


 
 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję:
 

czwartek, 28 marca 2024

Nauka i zabawa

Nowość:

„Historia życia”

Catherine Barr

Steve Williams

 

Książka dla dzieci powinna spełniać wiele wymagań. Najlepiej gdy jednocześnie uczy i bawi, co tak naprawdę wcale nie jest łatwe do osiągnięcia. To drugie często odbywa się kosztem tego pierwszego i na odwrót. Jednak są autorzy umiejący połączyć naukę z rozrywką oraz jednocześnie rozbudzają głód wiedzy.

Ewolucja i literatura dziecięca? Dlaczego nie, zwłaszcza jeśli jest przedstawiona tak jak w „Historii życia”. Okładka sugeruje kategorię wiekową, ale jak się szybko przekonujemy to raczej luźna wskazówka. Dlaczego? Przy tym tytule co najmniej dobrze, jak nie lepiej spędzą czas z pewnością młodsi czytelnicy lub słuchacze, dopiero poznający magię czytania, oraz ci starsi, nawet jeśli mieli jedynie odgrywać rolę lektora. Catherine Barr i Steve Williams dostosowali informacje naukowe do dziecięcych odbiorców, lecz w żadnym wypadku nie jest to wersja okrojona, lecz skrojona na miarę. To ostatnie widać po ilustracjach autorstwa Amy Husband, kolorowe, ale nie męczące wzroku, stonowane lub raczej bardzo naturalne. Oczywiście najważniejsza jest wiedza i zabawa, bo w połączeniu zachęcają do dalszych poszukiwań wiadomości.

Naukowe fakty, ciekawe rysunki, połączenie tekstu i komiksu. Jedynie albo aż tyle wystarczy by zainteresować niejednego czytającego i zapewnić nie tylko dobrą lekturę, ale również rozbudzić apetyt na zdobywanie wiedzy. „Historia życia” należy do kategorii tych tytułów, które obalają mity, iż nauka wymaga sztywnych ram, rozległych tomiszczy i nudzi milusińskich. Nic bardziej mylnego, takie właśnie publikacje równocześnie pozwalają połączyć rozrywkę i poszerzanie horyzontów. Nie są „jednorazówkami”, wraca się do nich, a grono odbiorców jest bardzo szerokie. Dla jednych będzie to wejście do fascynującego świata wiedzy, dla drugich radość z otwarcia drzwi do niej. Słowa uznania należą się jak najbardziej także Agnieszce Walulik, która przetłumaczyła książkę na jeżyk polski. Jeśli zobaczycie na księgarskiej półce tę pozycję zainteresujcie się nią.


 
 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję:
 

środa, 27 marca 2024

Szpiegowska ruletka


Premierowo:

„Dolina szpiegów”

Robert Michniewicz

 

Czerń, biel, czerwień. Ci dobrze i ci źli. Na wojnie wcale nie tak łatwo odróżnić kto jest po czyjej stronie, chociaż większość sądzi, iż doskonale zna wrogów i sprzymierzeńców. Nic bardziej mylnego, ale o tym przekonują się nieliczni. Szara strefa rzadko kiedy jest dostrzegana, może być wszędzie, a ci którzy się w niej poruszają robią wszystko by nie zostać zauważonym.

 

W świecie i ogarniętym wojenną pożogą rzadko dostrzega się rozgrywki toczone niejawnie. Wywiadowcza gra toczy się na oczach, lecz niejawnie. Jedno drugie zdaje sobie przeczyć, jednak właśnie w tej sprzeczności tkwi siła. Carl von Wedel od lat wspina się po drabinie kariery w Abwehrze, doskonale zna szpiegowski fach i za swoje zawodowe umiejętności ceniony jest przez zwierzchników oraz kolegów. Tyle, że oni nie wiedzą, iż od lat pracuje dla polskiego wywiadu. Już niejednokrotnie ocierał się o niebezpieczeństwo, lecz teraz jest ono jeszcze większe niż do tej pory. Jak na razie ma szczęście, ale czy będzie mu ono zawsze dopisywało. Ścieżka po jakiej kroczy jest niezwykle kręta i wystarczy jeden ruch, niewłaściwe słowo, by zostać zdemaskowanym. Nie on jeden znajduje się w takiej sytuacji. Niemiecki agent działa w Wielkiej Brytanii i działa na niekorzyść aliantów. Nikt nie podejrzewa kim jest. Na jego ślad wpada Carl i to nie jedyny sukces. Jednak on także jest w podobnej sytuacji jak przeciwnik, nie zawsze da się w nieskończoność unikać podejrzeń. Czy tym razem wyjdzie obronną ręką? Przed nim kolejne trudne zadania, stawka jest jeszcze większa, tak samo jak i zagrożenie. Kto zwycięży w tym pojedynku? Zwycięstwo jednych to porażka drugich, a nikt nie zamierza być przegraną stroną!

 

Wojna wywiadów w kulisach brutalnej walki na bitewnych polach. Nikt nie spodziewa, że ktoś w otoczeniu para się szpiegowskim fachem. Zdrada i słuszna sprawa. Robert Michniewicz mistrzowsko wplótł w fakty historyczne swój pomysł na powieść szpiegowską i to taką z prawdziwego zdarzenia. W „Dolinie szpiegów” jest dokładnie wszystko czego oczekuje się po tym gatunku i tak naprawdę dużo więcej niż czytelnik spodziewa się. Hollywoodzki rozmach, wielka historia w tle, agenturalne starcie, tajemnice i ludzie, ryzykujący życie w imię ideałów, ale i innych wartości. Podczas czytania nie patrzymy na zegarek, kolejne strony są niczym filmowe kadry, układające się w przebojową opowieść. Szybka akcja i zwroty w niej doskonale dopasowane się do toczącej się fabuły, tworząc w efekcie końcowym niesamowicie intrygującą całość. Jak powiedzieć, że książka była fantastyczna? Może tak: a kiedy będzie kontynuacja? "Dolina szpiegów" porywa już na wstępie i do samego epilogu nie puszcza czytelnika. Zresztą on sam wcale nie ma jakichkolwiek chęci by przerwać lekturę, wprost przeciwnie. Najlepiej przekonajcie się sami, a w ramach zachęty w telegraficznym skrócie: walka wywiadów, zakazane uczucie, II Wojna Światowa, nieustanne zagrożenie oraz intrygujący bohaterowie. Pozostaje więc tylko samemu przeczytać ten bestseller!


Za możliwość przeczytania  książki


                                                                  dziękuję:
 
 

poniedziałek, 25 marca 2024

Zabójstwo w towarzystwie

Premierowo:

„Sprawa Lorda Rosewortha”

 Małgorzata Starosta

Można być przygotowanym na tajemnice, intrygi, niedopowiedzenia, ale nie da się przewidzieć wszystkiego, co może wydarzyć się. Jeśli ktoś liczy, iż uda mu się ukryć w sieci kłamstw i niepamięci ukryć zbrodnię musi się liczyć z prostą zasadą. Morderstwo doskonałe to iluzja. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, lecz zostanie ukarana?

Sprawą śmierci lorda Rosewortha żyją nie tylko londyńskie bulwarówki, lecz i cała Wielka Brytania. Jonathan Harper w przypadku dochodzenia w sprawie zabójstwa spodziewa się niejednej komplikacji, zwłaszcza, iż dotyczy ona śmietanki towarzyskiej oraz przyjaciółki. Takie połączenie już same w sobie może generować kłopoty, a dochodzi do tego Scotland Yard, jaki także prowadzi śledztwo. Prywatny detektyw i policja mają ten sam cel, lecz drogi do niego prowadzące są całkiem odmienne. Jednak wszyscy muszą zmierzyć się z sekretami, ukrywaniem motywów i przede wszystkim z tym, czego nie oczekiwano… Kto zabił i dlaczego? A może odpowiedzi kryją się w przeszłości? Jednak ją otacza niejeden znak zapytania. Dokąd doprowadzą Harpera odkryte tropy? Czy intuicja śledcza nie zawiedzie go w tym przypadku? Komu powinien zaufać, a kto je zawiedzie?

Angielski klimat. Tajemnicze morderstwo. Prywatny detektyw. Trzy filary czytelniczej gratki, które sprawiają, że czytelnika aż świerzbią palce by móc rozpocząć lekturę i wraz z kolejnymi stronami coraz mocniej zagłębić się w kryminalnym śledztwie. Najnowsza książka Małgorzaty Starosty gwarantuje takie emocje i dużo ich więcej.  Pisarka zadbała by od samego początku czytelnicy zmierzyli się z sekretami i znakami zapytania. Jednych i drugich nie zabraknie do samego końca, tam gdzie pojawia się lub znajdziemy odpowiedź naszym ukaże się nowy pytajnik. Arystokratyczne towarzystwo i hermetyczny świat wyższych nadaje sznyt na wstępie i do samego końca, lecz jak wiadomo najważniejsza jest intryga kryminalna. Ta jest pierwszorzędna, podążająca krętymi ścieżkami i bawiąca się z czytającymi w kotka i myszkę. Zresztą cała fabuła obfituje w zagwozdki i ślepe uliczki, z pewnością nie grozi nam nuda, za to intrygująca zagadka jak najbardziej. Wielowarstwowa, z drugim dnem, z niedopowiedzeniami oraz finałem, którego nie spodziewamy się i pozostawiającym po sobie otwarte ze zdziwienia usta. Nie zapomniałam wcale o bohaterach, im należy się niejeden pean, wszak oni są istotną częścią całości. Doskonale dopasowani do historii, nawet ci drugoplanowi zapadają w pamięć, a główni? No cóż nieszablonowi i całkowicie nieprzewidywalni, z sekretami, które wychodząc na światło dzienne zmieniają dużo w naszych przypuszczeniach oraz akcji książki.

 

Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję:



niedziela, 24 marca 2024

Francuskie smaki i widoki

Przedpremierowo:
„Dyplomatyczna ratatouille. 

Dokładka”

Tomasz Orłowski

 

Kiedy pada hasło Francja niejednemu przychodzi od razu na myśl Paryż i jak najbardziej słusznie, zaraz potem wieża Eiffla, katedra Notre Dame i jeszcze co najmniej kilka punktów na turystycznej mapie. Jednak ten kraj oferuje o wiele więcej, a nawet najbardziej znane miejsca oferują więcej jeśli wie się na co zwrócić uwagę. A kto jak osoba, która zna je doskonale wskaże gdzie i co odwiedzić, posmakować, by móc odbyć niezapomnianą podróż?

 

Macie ochotę na znakomicie smakowitą lekturę? Oto podano "Dyplomatyczną ratatouille. Dokładkę", która pobudzi wszystkie zmysły i zapewni niezapomniany wyjazd do Francji. A może zdecydować się na wycieczkę śladami tej książki? Z pewnością nudna nie będzie i zagwarantuje wiele wrażeń. Tomasz Orłowski, jako polski ambasador w Francji poznał ją z wielu stron, co można dostrzec na każdej stronie przewodnika. Te ostatnie słowo nie do końca jest adekwatne, gdyż znaczenie obszerniej prezentuje każda z omawianych miejsc. Dzięki autorowi poznajemy lokalny koloryt, lecz nie jedynie znanych punktów i często odwiedzanych przez turystów, lecz również mniej znanych lub o jakich wiedzą nieliczni.  Smaki, barwy, zapachy i widoki oraz ciekawostki, mogłoby wydawać się, że w dobie Internetu mamy dostęp do informacji o wszystkich atrakcjach jakie chcemy poznać. Jednak jak zawsze liczy się jakość, a ta w tym konkretnym przypadku jest najwyższa i znajduje to potwierdzenie w każdej, nawet najmniejszej, historii o polecanym zabytku czy też wartej odwiedzania lokalizacji.

 

Dokładka to nie to samo co powtórka, zwłaszcza jeśli mamy na myśli takie tytuły, które wracają do tematu, lecz jednocześnie dają czytelnikowi nowe wiadomości. Tomasz Orłowski przybliża czytelnikom nie tylko miejsca warte poznania, lecz wskazuje na szczegóły, sprawiające, iż sama lektura przenosi nas do nich. Oczywiście dzięki temu wzrasta apetyt na podróż lub ich liczbę mnogą, na każdej stronie znajdzie się punkt warty naszej uwagi oraz poświęcenia mu czasu i to nie na krótką chwilę, ale na dłuższą, może nawet nie raz. „Dyplomatyczna ratatouille. Dokładka” jest przewodnikiem doskonałym, chociaż skorzystają nie jedynie na jego poznaniu amatorzy wycieczek. Jeśli pozostaje nam tylko podróżowanie „palcem po mapie” to dzięki autorowi mamy okazję zobaczyć jego oczami intrygujące obiekty. Styl pisania sprawia, że czytając oglądamy barwną panoramę w jakiej przeszłość i teraźniejszość splatają się w jedna opowieść o tym, gdzie warto pojechać, czego spróbować, by przeżyć niezapomniany przygodę podróżniczą.

 





Za możliwość przeczytania książki
 dziękuję 
wyd. Rebis

 

piątek, 22 marca 2024

Na przekór przeszłości

Recenzja patronacka:

„Dolina marzeń. Przeszłość”

Katarzyna Grochowska

 

Przeszłość nie zawsze da się zostawić i zamknąć do niej drzwi. Czasem podąża za ludźmi jak cień, mniej lub bardziej mroczny, dając o sobie znać na wiele sposobów. Długo można się łudzić, że w końcu sama odejdzie. Niektórzy, chcąc nie chcąc, muszą stawić jej czoła i przekonać się o swojej sile…

Nadia cieszy się teraźniejszością. Za sobą chce zostawić to, co było wydarzyło się wcześniej. Z nadzieją patrzy w przyszłość, chociaż zdaje sobie sprawę, że może być zagrożona. Nie tylko ona pragnie zapomnieć o przeszłości. Jake co jakiś czas uważnie rozgląda się wokół siebie, zagrożenie wcale nie minęło, ono wciąż jest obecne, chociaż jak na razie pozostaje w ukryciu. Tych dwoje spokój odnajduje w pracy, wymarzonej i pozwalającej odsunąć od siebie bolesne wspomnienia. Razem próbują pomóc dzikiemu mustangowi i klaczy Sheltie, dzięki koniem mogą chociaż na chwilę zapomnieć o swoich ranach i pozostawionych przez nie bliznach. Jednak nie da się uciec od tego, co było, zwłaszcza, że komuś zależy by zakłócić spokój dwojga doświadczonych przez los ludzi. Czy uda im się pokonać dawne demony? Jak długa da się egzystować w oczekiwaniu na nowy cios?

Miłość do zwierząt niejednemu człowiekowi pozwoliła przeżyć trudne momenty. Bohaterowie cyklu Dolina marzeń znają życie od ciemniejszej strony i pragną rozpocząć wszystko od nowa bez bolesnego bagażu, ale droga prowadząca do przyszłości jest wyboista i pełna pułapek. Katarzyna Grochowska doskonale oddaje emocji bohaterów, doświadczonych przez los i mających za sobą błędy. Każda część odsłania fragment ich historii, skomplikowanej i niejednokrotnie dramatycznej. Czy przyszedł czas na lepsze dni? Tego dowiecie się z lektury, lecz jeśli czytaliście wcześniejsze tomy, macie w pamięci jak autorka mistrzowsko łączy jaśniejsze oraz mroczniejsze strony. Tym razem także nie brakuje jednych i drugich, tworzą one niesamowitą opowieść o postaciach, jakim od samego początku kibicujemy by zdobyli to, czego tak pragną. Ale oczywiście problemy nie rozwiązują się same i nikt nie ma gotowej recepty jak uwolnić się trudnej przeszłości. Istotną rolę odgrywają konie, one też znają smak bólu i straty. „Dolina marzeń. Przeszłość” to książka, w której czytelnicy są świadkami walki o marzenia i stawiania czoła swoim lękom.


Za możliwość przeczytania książki

dziękuję 

niedziela, 17 marca 2024

Magia Biblioteki

Nowość:

„Księga krwi”

Emma Törz

 

Magia ma wiele kolorów. Niektóre jej odcienie bywają mroczne i przybierają krwawą barwę. Czasem dostrzega się jej prawdziwe oblicze kiedy zdaje się być za późno. Czy da się wyjść z rozgrywki z nią zwycięsko? Tego nie wie się nigdy…

 

Esther Kalotay od lat jest życiową nomadką. Nigdzie nie zagrzewa zbyt długo miejsca. Dokładnie po roku wyjeżdża i nie obraca się za siebie. Joanna myśli, że to wybór siostry. Prawda jest  bardziej skomplikowana niż sądzi. Tajemnice rządzą także i nią, tak naprawdę ona również podporządkowała swoje życie sekretom. Rodzinna biblioteka jest czymś więcej niż zbiorem ksiąg kolekcjonowanych od pokoleń. Te konkretne są pełne magii i spisano je… ludzką krwią przez Skrybów, pozostających w cieniu. Od dekady kobiety nie widziały się, kiedyś były bardzo blisko, teraz dzielą je nie jedynie kilometry, lecz i niedopowiedzenia. Jedna z nich pozostała by chronić dziedzictwo, natomiast druga wciąż ucieka przed zagrożeniem, nie do końca pewna jakim, lecz z pewnością realnym. Upływ kolejnego roku oznacza konieczność kolejnej przeprowadzki dla Esther, jednak tym razem jest trudniej niż do tej pory. Do tego wszystkiego dostrzega niepokojące ślady, świadczące o jednym – niebezpieczeństwa tym razem uniknąć będzie bardzo trudno. Siostry muszą połączyć siły, w ten sposób ochronią siebie oraz magiczną Bibliotekę, lecz to dopiero początek odkrywania tego, co stoi za rodzinnymi sekretami!

 

Drogocenne książki, do których dostęp mają tylko nieliczni, a cena jest niezwykle wysoka. Bohaterowie stojący u progu poznania swojej życiowej misji. Magia, równocześnie piękna jak i niezwykle brutalna, w zależności od rzucanych zaklęć oraz tego, kto je wypowiada. Zarezerwujcie sobie czas na lekturę „Księgi krwi”, gdyż już od samego początku wciąga czytelnika nieodwołalnie, a każdy kolejny rozdział sprawia, że zapadamy się coraz głębiej w nią. Emma Törz oddaje w ręce czytelników niesamowitą opowieść, w której zaciera się granica pomiędzy rzeczywistością i magią. Pozostaje jedynie świat sekretnej Biblioteki, jej strażników oraz Skrybów, jacy własną krwią piszą nowe tytuły. Oczywiście to nie wszystkie wątki, lecz to one tworzą fundamenty nieszablonowej historii. Mrocznej i jednocześnie barwnej, pełnej czarów, ale i sekretów, jakich korzenie sięgają głębiej niż ktokolwiek przypuszcza, oplatając wszystkich i wszystko. Jej bohaterowie od samego początku intrygujący, okazują się nimi być jeszcze bardziej kiedy poznajemy ich bliżej, lecz cały czas otoczeni są nimbem tajemnic i tak naprawdę aż do samego końca są one odczuwalne.


Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

czwartek, 14 marca 2024

Kosmiczna intryga


Nowość:

„Diabelska Góra”

Douglas Preston &Lincoln Child


„Gdy odrzucisz to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą”. Słowa Artura Conan Doyle`a wcale nie straciły na aktualności, zwłaszcza w świecie gdzie nauka i technologia  osiąga coraz nowe szczyty, jakie niedawno jeszcze wydawały się zbyt fantastyczne. Sięgamy coraz dalej, głębiej i wyżej, lecz jedno z pytań wciąż stanowi nierozwiązana zagadkę…

 

Nora Kelly przyjęła propozycję zawodową, jaką uważa za całkowitą pomyłkę. Ceniona pani archeolog ma się zająć wykopaliskami w Roswell. Tak, w tym Roswell, jakie wielu kojarzy się z jednym – UFO. Miliarder i technologiczny wizjoner Lucas Tappan ma swój cel i wbrew wszystkim zamierza sprawdzić pewną teorię. Czy ma ona coś wspólnego z rzeczywistością? No cóż dzięki pieniądzom może sobie pozwolić na weryfikację w praktyce, tego, co inni uważają za miejską legendę. Wbrew wątpliwościom okazuje się, że mit nie do końca nim jest i kryją się za nim intrygujące znaleziska, lecz jest jeszcze coś… lub raczej ktoś w liczbie mnogiej czyli ciała dwóch zamordowanych osób kilkadziesiąt lat wcześniej. Jaki ma to związek z właśnie prowadzonymi pracami? Jak się okazuje to dopiero początek kolejnych kłopotów i przede wszystkim śledztwa, którego wynik zadziwi wszystkich!

 

Akcja, reakcja, technologia, tajemnice, intrygi, nauka. Duet pisarski Preston & Child opanowali sztukę łączenia w coraz nowych konfiguracjach tych elementów do perfekcji. Tak samo jak i odpowiedź na pytanie „Co by było gdyby?” i tu pada dopełnienie, stanowiące jednocześnie część motywy książki. A potem rozpoczyna się książka, w jakiej rozum spiera się z mitami, natomiast nauka spaja jedno z drugim oraz jednocześnie pokazuje ile kryje w sobie. „Diabelska Góra” jest historią z gatunku thrillera, ale z dużą dawką naukowej i jak się okazuje opartej na teoretycznych podstawach fantastyki. Wydaje się to skomplikowane i mało intrygujące? Nic bardziej mylnego, gdyż stoją za tym pisarze, którzy dokładnie wiedzą jak zaciekawić czytelnika już na samym początku, tak, by nie odłożył książkę do zakończenia. Mamy szybka akcje, fakty naukowe połączone z różnorodnymi teoriami oraz co istotne kilka odmiennych punktów widzenia oraz wzajemną konfrontację. Równie różnorodni są bohaterowie, prezentujący odmienne zdania i przekonania, co w połączeniu z motywem niecodziennej zagadki oraz oczywiście cechami thrillera daje wynik w postaci pasjonującej lektury, mającej jeszcze w zanadrzu cos więcej. Co to takiego? O tym najlepiej przekonać się samemu podczas czytania.

 

  

 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję:
 

                                                                         

wtorek, 12 marca 2024

Zbojkotowana prawda

Przedpremierowo:

„Bojkot”

Agnieszka Kulbat

 

Sekrety ma każdy, bez względu na wiek. Niektóre z nich jednak mogą skomplikować życie jak mało co, a już zwłaszcza gdy tyczą się uczuć. Czasem kryje się za nimi dużo więcej niż ktokolwiek przypuszcza, a od tego już krok do czynów, jakich niewielu będzie w stanie zrozumieć!

 

Życie Nastki, Kariny, Igora i ich przyjaciół dla kogoś z zewnątrz mogłoby wydawać się marzeniem. Łączy ich nie jedynie szkoła, ale to, co chcą osiągnąć w przyszłości, chociaż ich motywy są różne cel mają podobny. Urzeczywistnić swoje marzenia wbrew wszystkiemu i wszystkim. Jak się okazuje wcale nie jest to tak proste jak myśli wielu. W wieku kilkunastu lat muszą podjąć niejedną ważką decyzję, która będzie miała dalekosiężny wpływ, lecz czy są na to gotowi i mogą przewidzieć jakie skutki przyniosą ich czyny? Szkoła gdzie powinni zdobywać wiedzę i rozwijać się okazuje się być miejscem gdzie spotykają się z oskarżeniami i to bardzo poważnymi. Samobójcza śmierć nauczycielki wstrząsa nie tylko uczniowskim środowiskiem, a do tego w centrum zainteresowania oraz co istotniejsze oskarżeń znajdują się Nastka i Igor. Dlaczego właśnie oni? Tych dwoje związanych jest z sobą bardziej niż można by sądzić, ale czy ma to związek z czyjąkolwiek śmiercią? Ile jeszcze niewiadomych kryje się w szkolnych murach i poza nimi?

 

Młodzi, nie tylko z widokami na przyszłość, ale z gwarancją na sukces. Tacy, jakim niejeden zazdrości, dzięki rodzinom uprzywilejowani. Jednak wciąż daleko im dojrzałości, lecz czy tylko im? Ich świat daleki jest prostych wyborów, a na progu dorosłości mierzą się z rzeczywistością, w której muszą stawić czoła czemuś więcej niż jedynie pierwszym uczuciom i szkolnej presji. Agnieszka Kulbat odsłania przed czytelnikami świat, gdzie czerń i biel tworzy cały wachlarz szarości i pod znakiem zapytania stoi niejedno, czego moglibyśmy być pewni przed lekturą. „Bojkot” wyróżnia się dojrzałym spojrzeniem na młodych zdawałaby się bohaterów, ale kto powiedział, że nie mogą mieć doświadczeń, jakie są udziałem starszych osób? Jeśli spodziewacie się prostego schematu lepiej nastawcie się na historię zupełnie odwrotną, w jakiej nie ma prostego wzoru, na jakim opiera się fabuła. Z pewnością autorka nie stawia na proste rozwiązania co do rozwoju wątków, a co za tym idzie także całości. Tam gdzie można by było być pewnym ścieżki jaką podążą postacie okazuje się, iż nic bardziej mylnego. Pod żadnym pozorem oczywiste  kierunki nie wchodzą w grę, natomiast dramaturgia wciąż przybiera na sile aż do prawdziwego Grande finale jaki po mistrzowsku podsumowuje „Bojkot”.


Za możliwość przeczytania książki
 dziękuję:
 

niedziela, 10 marca 2024

Stare i nowe

Przedpremierowo:

„Pocałunek Judasza”

Ryszard Ćwirlej

 

Wszystko kiedyś się kończy i czasem początek ma coś nowego. Przynajmniej w teorii, bo praktyka już pokazuje, że wcale tak nie musi być, a często jedno przechodzi płynnie w drugie. Oczywiście nie zawsze tak jest, a i to, co powstaje na szczątkach przeszłości, może zaskoczyć niejednego. Bywa, iż nowość ma dobrze znany smak i wygląd myli niejednego…

 

Nie tak łatwo odciąć się od tego, co było. Zresztą odcięcie wszystkich powiązań nie zawsze jest możliwe i mile widziane. Z dnia na dzień trudno przyzwyczaić się do nowych porządków, niektórzy znoszą to lepiej, inni gorzej. Do pierwszych należy z pewnością Ryszard Grubiński, prezes nowego powstałego banku, a to, że jeszcze niedawno był cinkciarzem? No cóż nie każdy dziedziczy majątek po przodkach. Teofil Olkiewicz również musi przyzwyczaić się do obecnych realiów w postaci policji, a nie milicji. No cóż tak bywa w życiu, jednak oboje swoją pracę lubią, zwłaszcza, iż pod nową okładką jest co nieco lub raczej więcej przeszłości. Łatwo nie jest, lecz z pewnością nudno także nie, gdyż ktoś ośmielił się wejść w drogę  Grubińskiemu, a przy okazji i policjantom z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu. Nowe pokolenie przestępców daje o sobie znać brutalnie i nie ma w planach pozostać w cieniu. Egzekucja z zimną krwią dla niektórych stróżów prawa jest zaskoczeniem, lecz młode kadry nie zamierzają przegrać w tej rozgrywce. Komisarz Mariusz Błaszkowski i prokurator Brygida Bocian oraz Mirek Brodziak rozpoczynają śledztwie, jakie poprowadzi ich w zaskakującym kierunku. Nowe, legalne biznesy i stare, szemrany interesy, niekiedy przeszkadzają sobie nawzajem, pozostaje więc przypomnieć kto tu rządzi!

 

Policyjna rzeczywistość początku ostatniej dekady dwudziestego wieku. Początki polskiej mafii i legalizacji interesów oraz powstawania milionowych fortun. W takich okolicznościach kryminał neo-milicyjny nabiera nowych barw i „Pocałunek Judasza” czerpie z nich to, co najbardziej interesująco. Ryszard Ćwirlej przyzwyczaił już czytelników, że w każdej jego książce czeka na nich wielowarstwowa zagadka, jakiej rozwiązanie zaskoczy wszystkich. Nie inaczej jest w najnowszej książce, gdzie każdy szczegół ma znaczenia, a bohaterowie, pierwszo i drugoplanowi odgrywają dokładnie zaplanowane role. Zanim poznamy dokąd to prowadzi przed nami lektura w jakiej klimat początków transformacji stanowi doskonałe tło dla rasowego kryminału, w którym liczy się intuicja oraz dostrzeganie powiązań, jakich nie dostrzegają inni. Nic w wątkach nie jest przypadkowe, każdy z nich ma swój cel, jaki? Tego nie wiemy, kolejne tropy przybliżają nas do wyjaśnienia, lecz zanim nastąpi finał pojawi się wiele pytań, na które odpowiedzi znajdą się w odpowiednim momencie. „Pocałunek Judasza” ma w sobie nie jeden haczyk, podczas czytania przekonamy się nie raz i nie dwa, że nic nie dzieje się bez powodu, a kiedy nie dostrzega się detalów to całość wygląda zupełnie inaczej niż jesteśmy tego pewni.

 

Premiera:

13.03.2023

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

 

piątek, 8 marca 2024

Mordercza intryga

Nowość:

„Klub miłośniczek zbrodni”

Robert Thorogood

 

Nikt nie zabija bez powodu. Zawsze jest jakiś motyw, od niego zaczyna się zbrodnia i na nim kończy się. Jego odkrycie wyjaśnia wiele, jest punktem zaczepienia i jego odkrycie często prowadzi do odkrycia tożsamości sprawcy. Tyle, że nie każdy dostrzeże go na miejscu przestępstwa…

 

Nie ma to jak mieć sąsiada, zwłaszcza takiego, który zainteresuje się gdy dzieje się coś niepokojącego. Na pewno można za to uznać odgłos wystrzału. Judith z pewnością można zaliczyć do kategorii dobrego sąsiedztwa, nic więc dziwnego, że nie ignoruje czegoś takiego w domu Stefana Dunwood`iego. Jak się okazuje ten ostatni zostaje znaleziony martwy. Samobójstwo? Morderstwo? Jeśli to drugie to raczej nie jest to rzecz normalna w spokojnym Marlow. To pierwsze w ogóle nie pasuje Judith do człowieka, jakiego znała. Pozostaje więc jedynie opcja zabójstwa. Starsza pani nie zamierza pozostawić tak istotnego problemu jedynie w gestii stróżów prawa. Co stoi na przeszkodzie by się bliżej przyjrzeć temu, co miało miejsce? Nie będzie w tym sama, gdyż nie jedynie ona jest zaciekawiona zbrodniczym zdarzeniem. W końcu co kilka głów to nie jedna, no i jak się okazuje śledztwo jest bardzo rozwojowe. Pozostaje poszukać tego, kto za tym stoi oraz motywu, którym kierował się, co wcale nie jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Jednak Judith szybko nie zniechęca się, jej znajome także czyli zbrodniarze lub zbrodniarze nie powinni czuć się bezkarnie. Jak się okazuje senne Marlow wcale takim nie jest, jeśli przyjrzeć mu się z bliska. Niejedna intryga ma tu miejscie!

 

Mówi Wam coś określenie „cozy crime”? Polskie określenie to między innymi „zbrodnia kocykowa” i oddaje co nieco, lecz oczywiście nie wszystko z tego, co oferuje ten rodzaj kryminałów. Może wydawać się, że będzie to wersja light tego gatunku, lecz co to to nie. Jak najbardziej to z krwi i kości historia kryminalna, w jakiej zagadka lub raczej ich liczba mnoga ma w sobie wszystko co najlepsze czyli niejedną tajemnicę, oczywiście morderstwo i to rzadko kiedy tylko jedno, detektywów, jacy niezmordowanie będą szukali odpowiedzi kto zabił i oczywiście dlaczego oraz grono podejrzanych, w jakim zabójca bądź zabójcy najprawdopodobniej ukrywają się. „Klub miłośniczek zbrodni” jak najbardziej wpisuje się w te ramy i od samego początku stawia sprawę jasno – przed nami śledztwo z prawdziwego zdarzenia. Jak się szybko przekonujemy główne bohaterki do szablonowych nie należą, nawet jeśli mogą sprawiać takie wrażenia na pierwszy rzut oka. W spokojnym otoczeniu angielskiego miasteczka dzieje się niejedno i dopóki życie toczy się po utartych ścieżkach nikt nie zawraca sobie zbytnio głowy tym, iż coś odstaje od reszty. Jednak zostaje to skrzętnie zanotowane w pamięci. Robert Thorogood wprost doskonale oddaje prawie senną atmosferę miejsca, gdzie przynajmniej z widzenia wielu się zna, a drobne dziwactwa nie są tym o czym się zbytnio rozmyśla. Ale pod tą iluzoryczną warstwą jest kolejna, w której znajdują się odpowiedzi na pytania kim właściwie była ofiara, co stoi za jej śmiercią i kto jej dokonał. Jeśli ktoś liczy na szybkie podania zabójczego sekretu to wpierw otrzyma intrygujące dochodzenia, w jakim liczy się każdy detal, znajomość ludzkich zachowań i obserwacja otoczenia. W „Klubie miłośniczek zbrodni” nie ma przypadku, za to jest drobiazgowa praca śledcza, a i spostrzegawczość przydaje się. Kiedy już mamy sam finał, jak przystało na doskonały kryminał pojawia się pewien znak zapytania…

Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję: