Strony

niedziela, 19 czerwca 2022

Miłe złego początki

Nowość

„Gniewa”

Katarzyna Berenika Miszczuk

 

Nuda wcale nie jest przereklamowana. Jednak jak to bywa doceniamy przewidywalność i spokój jaki z sobą niesie gdy zostaje po niej jedynie wspomnienie. No cóż wiadomo, że trzeba ostrożnie wypowiadać życzenia, bo niektóre szybko się spełniają, chociaż raczej z tego faktu zadowolenia nie ma. Pozostaje więc jedynie stawić czoła temu, co nadchodzi i być mądrzejszym w przyszłości, ale jak wiadomo z tym bywa różnie.

 

Szeptuchowy interes rozwija się, może nie spektakularnie, lecz narzekać, przynajmniej zbytnio, Gniewa nie ma na co. Nabiera doświadczenia, a i przy okazji mieszkańcy Bielin przyzwyczajają się do niej oraz metod jakie stosuje. W końcu to lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku, a nie jakiś ciemnogród! Zresztą aż tak mocno nie przejmuje się plotkami, co innego Mszczuj, ten to czasem aż za bardzo bywa przewrażliwiony. Ale jak wiadomo dobre złego początki, spokojna egzystencja zostaje przerwana przez nagłą śmierć. Nie byłoby w tym nic ciekawego dla bielińskiej szept uchy gdyby nie byłą jej klientką i to ona, nie kto inny, widział ją żywą jako ostatni. Takie fakty nie robią dobrej reklamy żadnym interesom, a wiadomo nie od dziś, iż lepiej dmuchać na zimne i nie zostawiać niczego przypadkowi czyli stróżom prawa. Okoliczności wskazują, że coś na rzeczy jest czyli trzeba zabrać się do roboty. Na tym nie koniec niespodzianek, kolejne czekają już na Gniewę, jedne mają boska postać, drugie wiążą się związkami, jakich wydawało się, że uniknęła kilka lat wcześniej. Nie pozostaje nic innego jak zaprowadzić porządek w okolicach Łysej Góry, lecz czy i we własnym życiu? To już się okaże, bo ludzko-boskie konszachty miewają różne finały.

 

Powrót do Bielin jak zawsze okazał się doskonałym wyborem, który pewnie niejednokrotnie zostanie powtórzony, podobnie jak był w przypadku wcześniejszych części. Nie ma to jak spotkanie z dobrymi znajomymi, jacy w ciut młodszej wersji, w końcu kobietom lat się nie powinno liczyć, a szeptuchom to już w ogóle, są równie doskonali jak w dojrzalszej odsłonie. W „Gniewie” możemy liczyć na wszystko, co  sprawia, że po prostu zostajemy pochłonięci przez lekturę. Odnajdziemy w niej intrygujące zagadki, liczba mnoga wcale nie jest na wyrost, postacie, nieustannie zaskakujące oraz oczywiście sama kanwa powieści oraz całego cyklu, dostarczająca niesamowitych zwrotów akcji. Jak już niektórzy zdążyli się przekonać, a reszta ma ku temu doskonałą okazję, tytułowa postać ma życiorys więcej niż bujny i obfitujący w niejedną przygodę. Katarzyna Berenika Miszczuk w każdej części po mistrzowsku wprost łączy motywy słowiańskie z ludowymi oraz zagadkami i perypetiami zawadiackich bohaterów. Nie da się również zapomnieć o humorze, ale przede wszystkim zawsze podczas czytania przenosimy się w świat gdzie czeka na nas historia pełna nieprzewidywalnych zdarzeń i po prostu nieodkładalna. Pisarka nieodmiennie splata w coraz to nowy wzór losy postaci z legendami i mitami, dodając do tego odpowiednią porcję tajemnic oraz szczyptę magii.