Strony

niedziela, 24 kwietnia 2022

Kłopoty to ich specjalność

Przedpremierowo:

„Księżycowe Miasto. 

Dom Nieba i Oddechu”

Sarah J. Maas

 

Spokój bywa przereklamowany, zwłaszcza gdy jest jedynie pozorny. Niby wszystko jest w porządku i nie ma się czym martwić, a przeszłość to już jedynie bolesne wspomnienia. Zagrożenie, te znane i hipotetyczne, są dalekie, nic nie wskazuje na to, by nowe niebezpieczeństwo dało o sobie znać, natomiast stare wydają się być pod kontrolą. Jednak wcale nie tak powoli, lecz za to nieubłaganie coś zbliża się i nie wróży nic dobrego … Niektórzy przyciągają kłopoty jak magnes, nawet jeśli starają się unikać ich jak mogą lub może one ich kochają, chociaż to uczucie nieodwzajemnione?

 

Cisza przed burzą czy może wreszcie upragnione zejście na bok głównego nurtu i po prostu zwykła codzienność? Bryce i Hunt niewiele pragnęli więcej jak to ostatnie, w końcu udało im się to osiągnąć lub raczej wciąż do tego dążą. Trudno im i reszcie zapomnieć kim są oraz do czego są zdolni jeśli zajdzie taka konieczność, bo wtedy stawiają na szali wszystko. Teraz mogą cieszyć się tym, co udało im się osiągnąć, ale wiedzą jaką cenę zapłacą jeśli złamią zasady. Tyle, że rzadko żyli w zgodzie z nimi, zwłaszcza jeśli oznaczała godzenie się na zło. Tym razem mają więcej do stracenia, siebie i przyszłość, którą właśnie zaczęli budować. Jednak wojowniczej natury nie da się schować, a to, co za nimi także przywołuje wspomnienia, nie pozwalające zapomnieć o prawdziwym powołaniu. Przeciwstawienie się potężnym wrogom oznacza jedno – znowu staną na pierwszej linii wojny, która jest podstępna i gdzie reguły wciąż się zmieniają. Tajemnice, jakich istnienie odkryli jeszcze mocniej wkręcają ich w konflikt, sięgający daleko w przeszłość i mający wpływ na przyszłe losy, także Bryce i Hunta. Co przyniosą tej dwójce decyzje, jakie podjęli, czy walczą w słusznej sprawie?

 

Pewne książki już prologiem zapowiadają, że będziemy niecierpliwie wyglądać chwili gdy sięgniemy po drugą część. Tak jest w przypadku książek Sarah J. Maas, tym razem uczucie to jest jeszcze silniejsze i jeśli dopiero zaczynacie czytelniczą przygodę z jej twórczością to w bonusie ta chęć przełoży się na wcześniejsze tytuły. Każdy kolejny rozdział „Księżycowego Miasta. Domu Nieba i Oddechu” coraz bardziej wciąga nas w opowiadaną historię, chociaż wydaje się, że bardziej już się nie da, ale zaczynamy następny i znowu poziom emocji podnosi się. Pisarka doskonale opanowała podsycania zainteresowania czytających, ale także odrywania ich od tu oraz teraz i przenoszenia wprost do stworzonego przez siebie świata. Nie inaczej jest i tym razem, kiedy już zaczynamy być prawie pewni jak potoczy się dalszy okazuje się, iż nic z naszych przypuszczeń nie sprawdza się, a wersja autorska jest o niebo doskonalsza i bardziej nieprzewidywalna. Zagadkowy prolog jest doskonałą zapowiedzią klimatu jaki będzie towarzyszył nam podczas całej lektury, kolejne dawki tajemnic w odpowiednich momentach jeszcze zwiększają i tak już niemałe zaciekawienie. Tak naprawdę scenariuszy jak potoczą się losy bohaterów jest wiele, każdy jest równie prawdopodobny, lecz Sarah J. Maas zawsze zaskakuje w najmniej spodziewanym momencie. „Księżycowe Miasto. Dom Nieba i Oddechu” ma w sobie każdy z elementów, sprawiających, że czytanie przypomina niekończącą się przygodę, nieobliczalną, pełną zwrotów akcji, którą czytelnicy chcieliby przedłużać jak najdłużej. Wpływ na to mają również postacie, wciąż umiejący pokazać się od całkiem innej strony, wprawić w zdumienie i łączący wątki w niezapomnianą całość.

 

 

 Premiera:

27 kwietnia

 

Za możliwość przeczytania

książki

dziękuję: