Strony

piątek, 7 stycznia 2022

Anioł, diabeł, grzesznik.

„Sinner”

Julia Brylewska

 

Sekunda lub trochę więcej wystarczy by dotychczasowe szczęście zmieniło się w coś zupełnie odwrotnego. Wszystko to, co było wcześniej wydaje się odległe, wspominanie tego rozdrapuje i tak świeże rany, a do ich zabliźnienia daleko. Jedne mogą się nigdy nie zagoić, po innych pozostaną blizny, które będą przypominały jak mało brakowało by zostało stracone najcenniejsze.

 

Ile razy można wystawić uczucia na próbę? Hailey w ostatnim czasie przeżyła to zbyt wiele razy, lecz jej  związek z Victorem zdaje się zmierzać w odpowiednim kierunku. Przeszłość jeszcze nie jest zamkniętym rozdziałem i wciąż daje o sobie znać, nie da się uciec od mrocznego cienia jaki rzuca. Miłość daje im wsparcie, nawet w najgorszych momentach, gdy nadzieja gaszona jest przez ból. Jednak kolejne wydarzenia podkopują fundamenty, jakie nie tak dawno zbudowała dla siebie ta dwójka. Tym razem rysa jest bardzo poważna i pogłębia się z dnia na dzień, to, co było coraz bardziej otacza nie tylko już Victora, lecz i Hailey. Staje się pułapką, z jakiej nie widać wyjścia dla obydwu, nie widzą szansy dla siebie. Czy tak jest w rzeczywistości? Przez lata jedno z nich żyło tym, co było, drugie odkryło to przez przypadek, wydawało się, że razem są w stanie stworzyć ścieżkę do przyszłości i podążyć nią. Czy nie przecenili miłości? Może wprost przeciwnie, jeszcze nie odkryli jej siły? W dwóch łatwiej pokonać przeciwności, lecz niekiedy samemu trzeba zmierzyć się z najgorszym. Odważą się zrobić ten krok? Gdzie zaprowadzi ich uczucie, w jakie nie wierzył nikt?

 

Diabeł, anioł, grzesznik, kim jest tak naprawdę pierwszoplanowa postać „Sinner”? Na to pytanie szuka odpowiedzi nie tylko główna bohaterka, ale także czytelnicy. Julia Brylewska swoim debiutem pokazała co oznacza słowo miłość, lecz nie od strony do której jesteśmy zazwyczaj jesteśmy przyzwyczajeni. Emocje jakie towarzyszą nam i bohaterom od samego początku naznaczone są mroczną mgłą, oblepiającą wszystkich oraz wszystko dookoła. Jasne promienie tym bardziej są widoczne na takim tle, chociaż nie tak łatwo przebijają się przez ciemność. Wpierw są delikatne, stają się coraz mocniejsze, ale czasem przygasają, tak jakby uginały się pod ciężarem bolesnej przeszłości i nie były gotowe by go unieść. Nie da się nie zauważyć gotyckiego klimatu, tak w drugim planie, jak i wplecionego w wątki oraz postacie. „Sinner” jest nim przesiąknięty, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu, bez zbędnych ozdobników, autorka wydobyła z niego istotę i nie zapomniała o nim na moment. Jak wpisać w takie tło miłość? Julia Brylewska czyni to na wiele sposobów, wprost i w niuansach, szybciej i wolniej, lecz konsekwentnie, nie pozwalając zapomnieć, że uczucia nie są niezniszczalne, nie tak trudno nadszarpnąć ich moc i jak łatwo przeradzają się w wyniszczającą nienawiść. Krok za krokiem odkrywamy tajemnice bohaterów, najskrytsze sekrety, raniące nieustannie, i obserwujemy jak spadają kolejne maski, niespodziewanie i bez uprzedzenia. W ostatniej części wątki nie są jedynie zamykane, to dopiero następuje po emocjonujących rozdziałach, gdzie niejednokrotnie wstrzymujemy oddech, a wiele zawisa na przysłowiowym włosku. Nie odnosimy wrażenia, iż pisarka przesadza, fabuła jest dokładnie przemyślana i w odpowiednich miejscach wywołuje dokładnie zaplanowany efekt, nieprzewidziany przez czytelnika i zaskakujący go całkowicie. 

 

Za możliwość
przeczytania książki dziękuję: