Strony

czwartek, 29 grudnia 2022

Być sobą

Nowość:

„Stay Gold”

Tobly McSmith

Niektórzy wolą nie rzucać się w oczy. Stać z boku, spokojnie egzystować. Nie przeszkadza im brak popularności i nie bycie w centrum zainteresowania. Czasem naprawdę włożony zostaje duży wysiłek by zbytnio nie wzbudzać zainteresowania. Dlaczego? Powodów może być tak dużo jak osób, wybierających właśnie takie zachowanie. Część niestety doświadczenie nauczyło, że pozostawanie w cieniu po prostu jest bezpieczne …

 

Popularność jest dla Georgii częścią szkolnego życia, jako cheerleaderka ma pewne obowiązki, nie zawsze ciekawe, ale zawsze wypełniane sumiennie. Każdy ją zna, jest lubiana, lecz i postrzegana przez pryzmat swoich dodatkowych zajęć. Czy faktycznie jest tym kim, kogo w niej widzą? Pony dostrzega ją od razu, jako nowy uczeń wzbudza zaciekawienie, a tego chciałby uniknąć za wszelką cenę. Pytanie tylko czy zwrócenie uwagi na kogoś takiego jak niezwykle lubiana dziewczyna jest dobrym pomysłem dla osoby, pragnącej nade wszystko nie rzucać się w oczy. Tych dwoje różni się całkowicie, tyle, że już na samym początku znajomości czują wzajemne przyciąganie, co obydwu nie jest zbytnio na rękę. On chciałby pozostać niewidoczny, a ona miała dać sobie spokój z chłopakami. Wszystko więc zdaje się im sprzyjać by trzymać się od siebie z daleka, poza dwoma kwestiami – nie tak łatwo trzymać się z daleka od kogoś, kto zwyczajnie intryguje nas oraz pewnym sekretem. Pony naprawdę zrobi wiele by jego tajemnica nie ujrzała światła dziennego. Jak zareaguje Georgia gdy pozna ją? Prawda jest skomplikowana i wymaga stawiania czoła nietolerancji oraz ogromnej odwagi. Pony codziennie mierzy się ze swoim lękiem i pragnieniem by być jedynie sobą, przekonał się już o tym, że o akceptację naprawdę trudno, a odrzucenie jest naprawdę bolesne, niekiedy dosłownie.

 

Bycie tym kim się jest, bez strachu, oglądania się za siebie i ciągłej gotowości w celu chronienia się przez zranieniem, odrzuceniem, złorzeczeniem i przede wszystkim negowania swojej osoby przez innych, wcale nie jest proste. Upragniony spokój zazwyczaj okupiony jest niejednym wyrzeczeniem. Nie każdy czuje się na siłach ciągle odpierać ataki lub po prostu obawiać, że spotka się z przykrymi konsekwencjami gdy ujawni prawdę o sobie. W „Stay Gold” główni bohaterowie są nastolatkami, młodymi ludźmi jacy za moment będą wybierali swoją życiową drogę, ale oprócz tego muszą zmierzyć się z codziennością, w jakiej czai się niezrozumienie, okrucieństwo. Jednak to, co ich spotyka się może dotknąć człowieka w różnym wieku, gdziekolwiek na świecie. Tobly McSmith napisał uniwersalną historię, o ludziach, którzy walczą czasem z sobą i otoczeniem by móc tylko lub aż tym kim, są, nikim więcej, ale i mniej. Transpłciowość wydaje się już nie być tematem tabu lub nieznanym, jednak wciąż pozostaje otoczony niedomówieniami, przekłamaniami, a zwłaszcza lękiem.  Autor przedstawia tę kwestię z różnych perspektyw, pozytywnej, negatywnej i tej najbardziej osobistej. Emocje bohaterów pokazują z czym zmagają się na co dzień, do czego prowadzi brak akceptacji przez bliskich, lecz również obcych ludzi. „Stay Gold” jest opowieścią także o miłości, skomplikowanej, wymagającej odpowiedzenia sobie na pytanie kim się jest i jak ma wyglądać przyszłość, wcale nie ta odległa, lecz najbliższa.

 

Za możliwość przeczytania 

książki dziękuję:

 



wtorek, 27 grudnia 2022

Na co dzień i od święta

Nowość:

„Marcepanowa miłość”

Agnieszka Lis

 

Święta nie jedną mają twarz i nim przyjdzie ich pora wcale nie stoją w kacie, czekając na swój moment w roku. Na długo zanim pojawią się w kalendarzu zaprzątają uwagę, raz są tłem, a raz grają pierwsze skrzypce. Zawsze są okazją by zatrzymać się, rozejrzeć się wokół siebie i dostrzec to, co wcześniej nam umykało. Nie wszyscy wykorzystają tę szansę, może nie jedyną w roku, lecz z pewnością taką, która nie zdarza się na co dzień lub jakiej nie umiemy wykorzystać w innej chwili.

 

Małe dzieci to podobno mały kłopot, a duże to po prostu większy. Justyna raczej skłania się do tezy, popartej solidną praktyką, że w każdym wieku latorośl może dać się we znaki w równie wysokim stopniu. Jeśli do tego dodać zbliżające się Boże Narodzenie oraz związane z nim przygotowania, w tym roku wzięte chyba nieopacznie na własne barki, więc nie ma co się dziwić, nie do końca optymistycznej, wizji najbliższej przyszłości. To wcale nie wszystko, jedynie wycinek realiów z jakimi ma do czynienia kobieta. Pozostaje jeszcze nastoletnia miłość, pełna wątpliwości i rozterek, przyjaciele oraz rodzina, jacy w różnym stopniu angażują Justynę w swoje sprawy, lecz trzeba im przyznać, iż służą pomocą jeżeli da się im szansę. Grudzień mija, jak co roku, zaskakująco zbyt szybko, w tym konkretnym przynosi z sobą pewne komplikacje oraz kilka wyzwań na czele z synowskim, nastoletnim, uczuciem. Justyna zamierza sprostać temu, co niesie z sobą świąteczne zamieszania, pomocników przynajmniej kilku ma,  a całą resztę to się jeszcze zobaczy!

 

Ciepło, humor, bożonarodzeniowe plany i rzeczywistość, która jak zawsze zaskakuje. Do tego dodajmy przyjaźń, rodzinę w liczbie mnogiej i emocjonalne perypetie. Co otrzymamy? Najnowszą książkę Agnieszki Lis, będącej prawdziwym światełkiem w zimowych, burych lub mroźnych, kolorach. „Marcepanowa miłość” otula nas równie dobrze jak ciepły kocyk, pozwala się odprężyć tak samo dobrze jak przytulny fotel uszak i rozgrzewa niczym kubek aromatycznej herbaty bądź kawy. Świąteczna historia, w której naprawdę istotni są bohaterowie, nie jedynie sam klimat, oraz ich codzienne zmagania, mniejsze albo większe, z tym, co niesie z sobą codzienność. Pisarka splata z sobą grudniową atmosferę ze zwykłym życiem, jakie wcale nie bierze sobie urlopu, lecz nieustannie przypomina, że wciąż się toczy i nie da się o nim zapomnieć. Powszednie dni są częścią Świąt, a Agnieszka Lis wie jak pokazać jak mogą wpłynąć na te kilkadziesiąt godzin, do jakich przygotowujemy się tak intensywnie. Magia wcale nie kryje się w tym, co najbardziej widoczne, lecz w szczegółach, takich jak przedstawionych w wątkach „Marcepanowej miłości”, w których niczym w soczewkach skupiają się błahostki oraz istotne sprawy, nabierają całkiem nowych barw i znaczenia.

 

 

 

Za możliwość przeczytania 
książki dziękuję:
 

 

 

niedziela, 25 grudnia 2022

Trudny wybór

Recenzja patronacka:

„Strażnicy. Bratnie dusze”

Helena Leblanc

 

Czym jest szczęście? Sumą codziennych radości? Spokojem i pewnością, że otrzymujemy to czego pragniemy? Przyjemnie spędzonego czasu z kimś kogo kochamy i kto odwzajemnia to uczucie? Zawodowym sukcesem? Każdy ma inną odpowiedź, czasem podobną, ale definicja szczęścia bywa tak różna jak i ludzie, bywa, że składa się na nią wypadkowa marzeń cudzych i własnych oraz zadowolenia  z tego, co się ma i ekscytacją wyrwanych, zakazanych, chwil.

 

W krótkim czasie Helena zdobyła to, o czym inni marzą przez lata. Nic nie przyszło ot tak sobie, za każdym jej sukcesem stoi niełatwa decyzja. Jednak w końcu może cieszyć się miłością męża, przyjaźnią i pracą. Zdawałoby się, iż to naprawdę wiele i nie warto tego wszystkiego stawiać pod znakiem zapytania dla czegoś niepewnego, ulotnego. Małżeństwo z Martinem przynosi zadowolenie i spełnia oczekiwania, nawet więcej, lecz czy to już byłoby na tyle na co stać ich? Didier jest przeciwieństwem męża, wyzwaniem i zakazanym owocem, kimś od kogo powinna trzymać się z daleka, ale jak to zrobić jeśli wciąż ma go przed oczami? Czy warto dla niego zaryzykować to, co zdobyła i skrzywdzić kogoś, kogo kocha? Nie tak dawno wybrała ścieżkę, dającą jej to, czego pragnęła, ale właśnie pojawił się ktoś, kto stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe wybory. Jak dalej żyć gdy wie się ile ominie ją? Miłość bywa bardzo skomplikowana i niejedno ma imię, Helena przekonuje się o tym i ma świadomość jak dużo ryzykuje. Kogo wybierze i czy w ogóle będzie w stanie to zrobić?

 

Udane życie rodzinne, nowy etap w karierze zawodowej, zadowolenie z tu i teraz, oddany mąż. Wystarczająco by być szczęśliwym czy czegoś brakuje w tej układance by tak się czuć? Niewielka rysa? A może głębokie pęknięcie? Jak potoczyły się dalsze losy bohaterów, którzy właśnie poukładali swoje życie? Czy aby na pewno? Helena Leblanc rozwija „żyli długo i szczęśliwie” chciałoby się rzec w francuskim stylu i to w kierunku niespodziewanym  oraz z nieprzewidywalnymi wydarzeniami po drodze. Już początek zapowiada, że ta historia potoczy się tak, iż niejednokrotnie czytelnicy zostaną zaskoczeni, gdyż postacie nie tylko staję przed kolejnymi trudnymi i całkiem nowymi wyzwaniami, ale również wybierają nieszablonowe drogi. „Strażnicy. Bratnie dusze” jest opowieścią o ludziach, jakim wielu mogłoby pozazdrościć. Ustabilizowana egzystencja, zadowolenie z dnia codziennego oraz swojej drugiej połówki, czego chcieć więcej? No właśnie, wydaje się, że wszystko jest w najlepszym porządku, ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach, a ten w tym konkretnym przypadku jest kimś, kto przyciąga uwagę, wprowadza więcej niż nutę fascynacji, nie da się nie zauważyć takiej osoby. Chwila szaleństwa, moment zapomnienia czy coś o wiele bardziej głębszego i poważniejszego? Pisarka odpowiada na te pytania kolejnymi zwrotami akcji, jakie podważają wszystko to, co zdaje się nam być naturalną koleją rzeczy. W „Strażnikach. Bratnich duszach” zostały poruszane bardzo osobiste sprawy, w jakich tak naprawdę podjęcie odpowiedniej decyzji jest niezwykle trudne albo wprost niewykonalne. Do głosu dochodzą emocje, pozostające z sobą w konflikcie, oraz wybór pomiędzy sobą, a bliskimi.

 

 

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję


 

piątek, 23 grudnia 2022

Premiera już niedługo

 Premiera

25 stycznia 2023


W książce znajdziecie moją rekomendację:

 

Dwoje jak najbardziej do pary tyle, że robiących wszystko by „żyli długo i szczęśliwie” nie nastąpiło. Taki wstęp do najnowszej książki serwuje czytelnikom Anna Wolf. Jak więc nie sięgnąć po tę historię, w której iskrzy od samego początku, a im dalej zagłębiamy się w lekturę tym ogień jeszcze większy. „Słodkie pragnienia” mają to, co lubimy najbardziej czyli gorące uczucia, humor, bohaterów z charakterem oraz emocje, co daje w efekcie prawdziwie nieodkładalną opowieść. Książkowy hit, jaki zauroczy czytelników od razu i do samego końca.

środa, 21 grudnia 2022

Ziarna możliwości

Recenzja patronacka:

„Zasiej w sobie 

ziarno możliwości”

Witold Pańczyszyn

 

Nie da się, nie umiem, to niemożliwe. Ile razy wypowiadaliśmy te zdania? Wydaje się nam, iż znamy się doskonale i doskonale wiemy na co nas stać i co możemy osiągnąć. Przynajmniej tak jest do momentu gdy odważamy się robić krok w nieznanym kierunku bądź takim, jaki uważaliśmy za zbyt odległy i za wysoko dla nas położony. Czasem zawracamy, a niekiedy dążymy do celu i okazuje się, że to, co jeszcze było poza naszym zasięgiem jest bliżej nie myśleliśmy. Oczywiście nie zawsze, lecz dużo częściej niż przypuszczamy.

 

Lektura książki „Zasiej w sobie ziarno możliwości” pozwala poznać nam sposoby jak wiele jesteśmy w stanie osiągnąć. Autor nie zalewa nas od razu ogromną liczbą informacji i afirmacji, lecz w czytelny sposób dzieli na kilka części z rozdziałami przekazywane wiadomości.  Każdy moduł jest fragmentem całości, jednocześnie kieruje uwagę na konkretne kwestie, przybliża je i pozwala poznać nowe treści, oraz zazębia się z pozostałymi. Dzięki temu nie ma chaosu, a kolejne elementy uzupełniają się nawzajem. Witold Pańczyszyn nie zakłada, że czytelnik od razu zastosuje uzyskaną wiedzę i to jeszcze w całości, lecz daje okazję by zadał sobie odpowiednie pytania, poszukał odpowiedzi oraz użył właśnie wiadomości jakie ten tytuł oferuje. Tytuł wskazuje motyw przewodni, ale najważniejsze jak zawsze są szczegóły, a tych nie brakuje i właśnie one sprawiają, iż zaczynamy zwracać uwagę na przekaz autora oraz to jak można go wykorzystać w naszej codzienności.

 

Bycie świadomym, odszukanie swoich talentów, budowanie wytrwałości i cierpliwości, doceniania doświadczenia czy też pozostawienie za sobą przeszłości, to jedynie mały wycinek tematów jakie Witold podejmuje w swojej książce. Zbyt często wydaje się nam, że wiemy już wystarczająco dużo lub przeciwnie zbyt mało oraz paradoksalnie jedno i drugie powstrzymuje przed pójściem do przodu, a to jedynie dwa punkty z listy, dłuższej bądź krótszej, jakie ograniczają nas. Czasem ich nie zauważamy lub patrząc wstecz dopiero je dostrzegamy, lecz może być za późno dla pewnych spraw. Warto więc być uważnym, ta kwestia także jest poruszana w „Zasiej w sobie ziarno możliwości”,  o jej istotności nie trzeba nikogo przekonywać, lecz jak to bywa wielu o niej zapomina podczas działania. Każde więc „przypomnienie” jest pomocne, zwłaszcza gdy chcemy coś zmienić w swoim życiu. Autor nie ukrywa, że w samym środku jest człowiek i jego pragnienia, marzenia, cele, dróg do ich zdobycia dużo, lecz nic nie przychodzi samo z siebie, trzeba zrobić pierwszy krok.

 

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję

Autorowi