Strony

sobota, 4 grudnia 2021

Koniec, początek i Valeria

„Wszystko o Valerii”

Elisabet Benavent

 

Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono lub zdążyliśmy się nauczyć na błędach, zwłaszcza własnych, bo te jakoś lepiej zapamiętujemy. Niestety aż tak prosto w życiu nie jest, wbrew wszystkiemu temu, co mamy w pamięci, po raz kolejny zbłądzić. Jesteśmy tylko ludźmi i po prostu mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej. W końcu kto nie ryzykuje nie pije szampana albo nie przekonuje się, że czasem ktoś wart jest dania mu kolejnej szansy.

 

Jeżeli wszystko toczy się w kierunku w jakim powinno to dlaczego wciąż Valeria ogląda się za siebie? Związek w jakim jest daje jej zadowolenie, a cała reszta również jest w porządku. Problem w tym, iż stare sprawy ciągle jeszcze są tak jakby aktualne, tyle, że w innym kontekście. Brzmi skomplikowanie? W rzeczywistości jest bardziej pokrętnie, niekiedy boleśniej albo goręcej, w zależności od dnia i godziny. Lola także nie narzeka na stagnację, chociaż zrobiło się tak jakby spokojniej wokół niej co nie wpływa nią zbyt dobrze. Czegoś brakuje i nie tylko przyjaciółki wiedzą co to jest. U Carmen też dużo nowych spraw, zbyt wiele jak na jej gust, tyle, że nie da się z nich zrezygnować. Nerea wcale nie pozostaje w tyle za przyjaciółkami, bezpieczna samokontrola jakoś ostatnio zostaje zastępowana spontanicznością. Przyjaciółki mają do przemyślenia to, owo i jeszcze więcej, niby wszystko układa się tak chciały, ale, no właśnie „ale”. Zwłaszcza Valeria czuje, że to małe słowo uwiera ją bardziej niż pragnie przyznać i na dodatek ma konkretne imię. Czy warto zaufać ponownie i znowu rzucić się bez myślenia o konsekwencjach? Tak jak dwa lata wcześniej?

 

Nieco roztrzepana albo nawet bardziej Valeria, szukająca własnej drogi i kogoś, to będzie jej na niej towarzyszył, powraca w finałowym tomie. Ci, którzy przeczytali wcześniejsze perypetie madryckiej pisarki i jej przyjaciółek, dostaną nową ich porcję, a reszta pewnie po przeczytaniu ostatniego tomu nadrobi zaległości. Tytułowa bohaterka przyzwyczaiła nas, że spokój, zwłaszcza w sprawach uczuciowych jakoś ją omija, chociaż stara się usilnie by tak nie było. Kiedy przeczytałam pierwszy tom coś się kończyło i zaczynało w jej życiu, a potem już było z górki, pod górkę zresztą też, ale dowcipnie, dużą dawką samokrytycyzmu, w rytm imprezowych i klubowych rytmów oraz wzajemnym przyjacielskim wsparciem, bez względu na porę dnia albo nocy. Wcale nie na odległym, lecz bardzo bliskim drugim planie są pozostałe bohaterki, jakim również daleko do spokojnej egzystencji. „Wszystko o Valerii” nie zamyka od razu wątków, wprost przeciwnie rozwija już te znane, w kierunku nie zawsze spodziewanym, ale pokazującym, że postaciom daleko jeszcze do tego by przyznać, że zdobyły już wszystko czego pragnęły. Wciąż zaskakują swoimi decyzjami, niekiedy robią krok w tył, stawiają czoła wcześniejszym wyborom, sobie samym i temu, co wydaje im się odpowiednim krokiem. Jednak nadal są równie zwariowane co wcześniej, tak samo szczere, lecz i lubiące co nieco niekiedy zachować dla siebie. Dwa lata życia Valerii oraz Carmen, Nerei i Loli w czterech częściach jest barwną podróżą młodych kobiet do kolejnych etapów, spodziewanych i całkiem zaskakujących, gdzie jest miejsce na romanse, zawodowe awanse i całkiem nowe ścieżki na tym gruncie. Oczywiście nie brakuje też uczuć, skomplikowanych, bywa, że bolesnych z zakończeniem w jakim jest i codzienność oraz to „coś”, dla każdego zupełne inne. Wybaczenie, nadzieja i miłość oraz danie komuś i sobie drugiej szansy w wykonaniu madryckich przyjaciółek dalekie jest od schematów, za to gwarantuje śmiech, pikantność i dużą dawkę prawdziwej kobiecej przyjaźni.