Strony

środa, 17 listopada 2021

W imię przyjaźni

„Niejedno jej imię”

Monique Kristin

 

Miłość i przyjaźń wiele mają imion, czasem wydają się one znane, nie spodziewamy się dostrzec w nich czegoś nowego albo nie zauważamy tego, aż do chwili gdy nas zaskakują, mile bądź wprost odwrotnie. To, co z perspektywy obserwatora wydaje się barwne i godne zazdroszczenia, może również mieć inną stronę. Utrzymywanie pozorów bywa nawykiem, nie z wyrachowania, ale z przyzwyczajenia. Jednak w końcu maski opadają, iluzje znikają, a kolory bledną, pozostają za to ludzie, jacy niekiedy mają szczęście by wesprzeć się na kimś w trudnych chwilach.

 

Kolejny dzień w biurze, znajome twarze i wszystko takie same jak dzień wcześniej. Ale za tym obrazem kryją się ludzie, z krwi oraz kości, odczuwający radość, złość, zniechęcenie i próbujący znaleźć swój kawałek szczęścia. Magda, Krystyna, Gosia i Alicja, są kimś więcej dla siebie niż współpracowniczkami. Od lat przyjaźnią się, wspierają, bawią, łączą życie zawodowe ze służbowym, wydaje się im, że dużo o sobie wiedzą, ale czy to prawda. Za spokojem, wesołością, perfekcyjnością i byciem w lekkim cieniu, kryją się tajemnice oraz przeszłość i teraźniejszość, o których głośno, a nawet cicho, nie mówi się. Jak długo da się tak egzystować? Prawda wcale nie jest najprostszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że bywa bolesna i rani równie mocno jak kłamstwa lub odwracanie głowy gdy się dostrzeże jej cieć. Jednak to, co połączyło te kobiety, nie jest ani powierzchowne, ani na pokaz, jak dadzą sobie radę z tym, co właśnie zaczyna się wokół nich dziać?

 

Kobieca przyjaźń nie jest lekiem na całe zło tego świata, lecz pozwala na zrzucenie ciężaru sekretów i bycie sobą. Czy to dużo? Monique Kristine odpowiada na to w swojej książce, przedstawiając historię czterech przyjaciółek, różniących się od siebie charakterem i poglądami, lecz wiedzących, że mogą na siebie liczyć. Czy tak jest faktycznie, zwłaszcza w obliczu tego, czemu muszą stawić czoła? „Niejedno ma imię” to książka w jakiej czytelnik znajdzie dużo emocji, silnych, pozytywnych i negatywnych, zostały wplecione w życie zaprzyjaźnionych kobiet i ich najbliższych. Kiedy je poznajemy wydają się być szczęśliwe, ale jak jest naprawdę? Wątki zaczynają się coraz silniej uwydatniać, pokazywać kawałek po kawałku skrywane sekrety i to, o czym głośno wcześniej nie mówiły. Czytający mają okazję poznać je wówczas gdy potrzebują siebie jak nigdy wcześniej, każda z nich ma swój sposób na rozwiązanie problemów, lecz czy właściwy? Autorka nie daje rad, nie wskazuje jednej, właściwej, drogi, którą podąży się ku szczęśliwemu zakończeniu. Wprost przeciwnie podczas czytania widzimy jak trudno podjąć właściwą decyzję, zrozumieć siebie i innych oraz dostrzec ostrzegawcze sygnały. W miarę rozwoju fabuły mamy okazję lepiej poznać postacie, trudno nie trzymać za nie kciuków, zwłaszcza, że wyzwania, jakim próbują sprostać są jak najbardziej realne, nakreślone tak, by emocje dało się odczuć, w sposób naturalny. „Niejedno jej imię” to opowieść o mocy przyjaźni, o blaskach i cieniach bliskości, jaką niesie z sobą, oraz również o ludziach, doceniających ją i wiedzących ile znaczy.

 

 

Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję

Autorce