Strony

wtorek, 21 września 2021

Było, ale czy minęło?

Przedpremierowo:

„Dzień bez teleranka”

Anna Mieszczanek

 

Historia najczęściej wydaje się wpierw zbiorem dat, potem wydarzeniami odległymi i lekko przykurzonymi przez to, co niesie z sobą wiatr, a czasem huragan dziejów. Gdzieś, coś, wydarzyło się, wtedy było ważne, lecz teraz istotne jest całkiem co innego. Żyjemy tu i teraz, ale … no właśnie ale, te tu i teraz jest pokłosiem przeszłości, nawet jeśli na co dzień nie myślimy o niej w takich kategoriach. Było i wcale nie minęło bez śladu i bezpowrotnie.

 

Nie pamiętam tamtego dnia, byłam już na tym świecie, lecz Teleranek jeszcze przez kilka dobrych lat nie był programem na jaki czekałam w niedzielny poranek. Trzynasty grudzień tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty pamiętam dzięki programom dokumentalnym, filmom, książkom i opowieściom starszej części rodziny. Każde z tych źródeł miało i ma swoją perspektywę, czasem podobną, a niekiedy całkowicie inną. Poznawanie faktów z różnorodnych źródeł daje możliwość wyrobienia własnego zdania, poglądów, patrzenie wstecz bywa dobrą lekcję na przyszłość. Anna Mieszczanek dodaje do tego kilka punktów widzenia osób, będących nie tylko świadkami burzliwych wydarzeń z początku lat osiemdziesiątych, ale także i uczestnikami. Po tytule wydaje się, że wiemy o czym będzie ta książką, lecz to jedynie kierunek swoistego wywiadu rzeki, nie bezpośredniego, pisanego nie w pierwszej osobie, jednak oddającego ze szczegółami tamte dni, miesiące, a nawet lata. Nim pamiętna data nastała były inne zdarzenia, mniejsze i większe, głośne i te rozgrywające się w małym gronie, ale każde z nich miało jakiś wkład w to, co wydarzyło się później. Tak samo zresztą i ta pamiętna data. Te relacje z pierwszej ręki, bez patosu, pomnikowych brązów, wielkich słów, z wielkimi nazwiskami w tle, pokazują doskonale ówczesną rzeczywistość. Wielowymiarowość, składająca się z drobnych elementów, pomijanych detali składają się na obraz daleki od czarno-białych barw, odkrywa kontrastowe kolory, nieznanych bohaterów, jacy pozostali w cieniu i są znani nielicznym, chociaż bez ich zaangażowania wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. „Dzień bez teleranka” to również reportaż z dni, jakie zmieniły to, co dla wielu wydawało się trwałe i nie do ruszenia, bez zbędnych opisów, za to z prawdziwymi ludźmi, jacy mieli wątpliwości, musieli decydować o sprawach, które groziły groźnymi konsekwencjami im i bliskim. Czarno-białe zdjęcia ilustrujące słowa nabierają kolorów i  od czasu do czasu całkiem nowego znaczenia. Tak samo jak znane i nieznane daty, wydające się dawno przebrzmiałymi wydarzeniami.


Premiera:

22 września 

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję: