Strony

wtorek, 18 maja 2021

Wyzwanie

Przedpremierowo:


„Marionetka”

Paulina Jurga

 

Piekło ma wiele twarzy, bywa prawdziwym labiryntem i tak naprawdę znaleźć wyjście z niego jest prawie niemożliwe. To „prawie” daje wiarę, że jeszcze nie wszystko stracone, ale czy to nie jest łudzenie się, okłamywanie i pokładanie zaufania w czymś, co w ogóle nie istnieje? Za niewłaściwy wybór można zostać bezwzględnie ukaranym, traci się nie tylko nadzieję, lecz czasem także to, co najcenniejsze.

 

Podobno krew nie woda, ale czy faktycznie tak jest w przypadku Marty? Przez kilkanaście alt nie była świadoma jakie ma korzenie, teraz musi nauczyć wszystkiego tego, co członkowie jej rodziny uważają za codzienność. Słaby ginie, zostaje zgnieciony, zmieciony z powierzchni ziemi. Ona pokazała co się w niej kryje, jak w prawdziwej matrioszce, zaskoczyła tym innych, a zwłaszcza siebie samą, na tym nie koniec. Zamiast finału następuje początek. Dziewczyna musi stawić czoła temu, co zaszło i ma miejsce na jej oczach, wbrew wszystkiemu jeszcze wierzy w ludzi, chociaż ci rozczarowują ją na każdym kroku. Czyżby było to naiwnością? W świecie, w którym musi teraz egzystować wszędzie kryją się pułapki, wrogowie nawet nie kryją się ze swoimi zamiarami, bardziej należy się bać tych, którzy udają przyjaciół. Czy Marta już przyswoiła tę lekcję? Zawiodła się na tak wielu osobach, komu może uwierzyć, a kogo ma się wystrzegać? Do czego doprowadzi ją uczucie do człowieka jaki nie zawaha się być bezwzględnym i wierny był jedynie mafijnym zasadom? Nauka bywa bolesna, zwłaszcza jeśli nie dostrzega się manipulacji, kim jest Marta? Matrioszką, jaka jeszcze zaskoczy czy tylko marionetką, sterowaną przez innych? Zaskoczyła już tym, na co ją stać siebie i otoczenie, w jakim przyszło jej żyć, lecz kolejne wyzwanie przed nią. Rozpoczęła ryzykowną grę, próba sił niekiedy nadchodzi bez zapowiedzi i wymaga czegoś więcej niż odwagi …

 

Kiedy premierowy tom trylogii, i to będący jeszcze debiutem, wciska w fotel to po drugiej części oczekuje się bardzo dużo, by nie powiedzieć, że rzeczy niezmiernie trudnej – jeszcze lepszej historii. Paulina Jurga postawiła przed sobą to zadanie i wywiązała się z niego wprost celująco. Niby czytelnicy wiedzą co ich czeka, znają drugi plan i większość pierwszoplanowych postaci, ale … no właśnie diabeł w tkwi w szczegółach i w pomyśle. Jedno i drugie bywa zbyt często brane za nic trudnego, zwłaszcza jeśli to drugie już odniosło sukces w pierwszej części to wydawałoby się nic łatwiejszego niż kontynuacja. No właśnie i w tym problem czyli zaspokojeniu oczekiwań co do ciągu dalszego, lecz i wprowadzeniu nowych wątków, dorównujących co najmniej tym już znanym. W „Marionetce” nie tyle udało się autorce zaskoczyć czytających, bo to żadne przypadek, ile zaprezentować talent do tworzenia intrygujących splotów wydarzeń, zagadkowych i przede wszystkim zmieniających perspektywę co do dalszego rozwoju fabuły. Z pozoru w spokojnych chwilach mają miejsce sytuacje, które stawiają pod znakiem zapytania to, co już wiadome i co czytelnicy przypuszczają. Jak dalej potoczy się historia Marty? To pojawia się wielokrotnie, bo bohaterowie ewoluują, dojrzewają oraz stawiają sobie i reszcie trudne pytania. Paulina Jurga w drugiej części nie zwalnia ani na moment, wprost przeciwnie, ponownie w kameralnym klimacie pokazuje istotę podstawowych uczuć przeciwstawionych bezwzględnemu światu, gdzie jeden błąd może oznaczać śmierć, a to wcale nie najgorsza opcja. Coś jeszcze jest w samym centrum tej opowieści – miłość, wystawiana na próbę, podkopywana, gorąca i niepewna, lecz rozwijająca się wbrew temu, co dzieje się naokoło. No i trudno nie wspomnieć przynajmniej o zakończeniu tego tomu - nowej zagwozdce jaki pisarka zafundowała czytającym, tak, iż niecierpliwie będą czekać na Grande finale czyli trzeci tom.

 PREMIERA:

2 CZERWCA

 

Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję