Strony

środa, 27 stycznia 2021

Happy End na nowo

Premiera:

 
 
„Kopciuszek i szklany sufit”

Laura Lane, Ellen Haun

 

Bajki i baśnie w różnych odmianach znane są od wieków, a ostatnie dekady pokazują różne ich warianty. Czasem bardziej uproszczone, pełne schematów, a niekiedy wprost przeciwnie, walczące z utrwalonym wzorem. Morał zawsze wydawał się oczywisty, dobro zwycięża, zło zostaje ukarane. Co by było gdyby tak ciut albo nawet bardziej spojrzeć z innej perspektywy na znane motywy?

 

Kto nie zna Kopciuszka niech pierwszy rzuci jakimś butem, byle nie szklanym, który może i piękny, ale daleko mu do jakiejkolwiek użyteczności. Biedna półsierota, nie mająca w nikim oparcia oprócz wróżki, oczywiście jeszcze jest piękny Książę. No i tu zaczyna się problem, a raczej początek rozwiązania kłopotów, bo czy nie można liczyć na siebie zamiast na innych i po prostu wybrać całkiem inną drogę niż wszyscy tego oczekują? Bycie odważną, sprytną wcale nie oznacza, iż w ostatecznym rozrachunku nie trzeba będzie przedsięwziąć takich kroków jak Mulan, nie ta kreskówkowa, ale bardziej rzeczywista. W końcu jak nie wiadomo o co chodzi to pewnie idzie o … pieniądze, o których jakoś zapomina się gdy ustala się stawki wypłaty. Los Śpiącej Królewny został zapisany jeszcze przed jej urodzeniem, a co gdyby tak trochę inaczej się potoczył? Wrzeciono jest, sen również oraz Książę pojawia się, ale reszta to już całkiem inna bajka, w której jest miejsce na pytanie, zamiast uznawania, że odpowiedź jest znana.

 

Każdy z nas zna bajki, nawet jeśli nie przeczytał ani jednej i jakoś umknęły mu wszelkie kreskówki oraz ekranizacje. Jak to możliwe? No cóż po prostu motywy z nich po prostu są od lat częścią naszej kultury, więc weszły do codzienności i w niej egzystują, często jako symbole. Co, więc gdy spojrzymy na nie z całkiem nowego punktu widzenia, pozostawiając ramy i bohaterów, lecz dając im dojść do głosu? Na to pytanie odpowiedziały autorki „Kopciuszka i szklanego sufitu” i trzeba im przyznać, że jest to odpowiedź niezwykle twórcza, na pewnie nieszablonowa, w jakiej nie ma żadnego kompromisu. Sam tytuł, a przynajmniej jego pierwsza część, może być myląca, bo nie tylko ta postać jest bohaterką książki. Na nowo możemy poznać Arielkę, Calineczkę, Śpiącą Królewnę i inne znane postacie we współczesnej wersji, chociaż w tradycyjnym tle. Dla jednych lektura tej pozycji może być obrazoburcza, bo jak to tak – zamiast słodko-strasznie z żyli długo i szczęśliwie jest współcześnie czyli z humorem, a strach został zastąpiony przez odwagę i działanie. Pozostał jeszcze Happy End, który wprost można powiedzieć, że za każdym razem w uwspółcześnionej wersji jest po prostu epicki. Oczywiście jest także i humor, bywa ostry, daleko mu do prostej wesołości, za to często ma drugie dno. Najważniejsze jest jednak przesłanie, jedno z wielu, jakie? Bohaterki dostały głos i korzystają z niego ochoczo, pokazują się od całkiem nowej strony, czy interesującej? Na pewno wartej by ją lub raczej je poznać jeszcze raz, dać im szansę, taką którą wykorzystały twórczynie „Kopciuszka i szklanego sufitu”.

 




            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros