Przedpremierowo:
„Oczy mam tutaj”
Laur Zimmermann
Łatwo jest powiedzieć, że to nie powierzchowność człowieka jest najważniejsza tylko jego wnętrze. Tak samo jak nie dostrzec jak ktoś bliski coś ukrywa, w końcu każdy ma prawo do prywatności, własnego gustu. Nic takiego nie dzieje się bo gdyby było inaczej na pewno zauważyłoby się jakiś sygnał ostrzegawczy, niepokojące zachowanie. Pozostaje jeszcze kwestia zaufania, przecież wiadomo, iż jesteśmy gotowi do pomocy, tylko musimy wiedzieć, że jest potrzebna. A co jeśli wszystko to nam umknie?
Czy czegoś brakuje Greer? Dziewczyna jest lubiana, mieszka w dobrej dzielnicy, nie ma kłopotów szkole, dzięki oddanej przyjaciółce nie narzeka na nudę, a rodzina pozwala jej na bycie sobą. Tyle, że to ostatnie jest mocno ograniczone, nie przez innych, lecz przez nią samą lub raczej przez część ciała. Kiedy ma się szesnaście lat może wyróżnianie się spośród innych często jest czymś do czego dąży z całych siły, ale niestety niekiedy robi się wszystko by tego uniknąć. To właśnie robi Greer, sztukę maskowania ubiorem stosuje od kilku lat i wszyscy przyzwyczaili się do ubrań w rozmiarze XXL, tylko tak udaje się ukryć duży biust. Ona nie chce być postrzegana przez otoczenie przez ich pryzmat, ale od czasu do czasu i tak stawia czołom chamskim słowom. Zazdrości koleżankom typowych figur, ale stara się zamykać na świat, pojawienie się Jacksona Oatesa daje jej bodziec do zmian, zresztą nie jedynie ona je wprowadza. Szkolna rzeczywistość narzuca wzory, jakie nie wszystkim odpowiadają, więc niektórzy biorą sprawy w swoje ręce, a Greer wspiera swoją przyjaciółkę. Czy uda się jej osiągnąć to, co zamierza? Determinacji nie brakuje, tak samo jak i nieoczekiwanego wsparcia.
Ciałopozytywność, zawstydzanie, molestowanie, kompleksy, ogólnie pojęta inność i wyobcowanie, wszystko to wydaje się być jednocześnie bardzo dalekie i aż nazbyt bliskie. Często o tym słyszymy, czytamy lub sami doświadczamy, ale nie zawsze reagujemy, nawet jeśli doświadczyliśmy tego osobiście. Gdzieś czasem ta wiedza ginie w natłoku spraw lub po prostu zignorowaniu sygnałów, odwróceniu głowy albo zwyczajnym niedostrzeżeniu. Laura Zimmermann w historii o Greer punktuje celnie mniejsze i większe zaniedbania oraz przede wszystkim podkreśla jak ważna jest akceptacja siebie samego oraz innych. „Oczy mam tutaj” nie ma w sobie nic przegadanej, umoralniającej, opowiastki, zamiast tego jest to lekcja tolerancji i dorastania rozpisana na rozdziały, ale też pokazanie drogi dojrzewania bohaterów. Ciężar motywu został rozłożony na młodsze i starsze postacie, chociaż te pierwsze wiodą prym, to drugie nie są jedynie biernymi obserwatorami. Ta książka nie ma w sobie nic z moralizatorstwa, zamiast uproszczonej rzeczywistości jest ona pokazana z punktu widzenia kogoś, kto sam zmaga się ze swoją „innością” w samotności i doszedł do mistrzostwa w ukrywaniu nawet przed najbliższymi tego, z czym zmaga się na co dzień. Ale również dostrzega, że ludzie wokoło również walczą z brakiem tolerancji, stara się pomóc na tyle ile jest w stanie tym, którzy nie radzą sobie z problemami. W żadnym wypadku nie jest to przesłodzona opowieść, ma w sobie pozytywne przesłanie, bez heroicznej nuty, za z realnymi rozterkami, pokazuje także jak łatwo da się kogoś zaszufladkować. „Oczy mam tutaj” czytelnik spotyka się z wieloma problemami, jakie wcale nie znikają po okresie dojrzewania, ale też z prawdziwą przyjaźnią, rodzinnym wsparciem, jakie wcale nie jest oczywiste. Coś jeszcze zwraca uwagę – z iloma kliszami spotykamy się na co dzień i jak mogą one wpływać na ludzi, a sprzeciw wobec nich wymaga odwagi i pewności siebie, które to nie wszyscy posiadają.
Premiera:
1 września
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: