Strony

piątek, 9 października 2020

Cisi bohaterowie

„Nadzwyczajni”

Marcin Wyrwał

Małgorzata Żmudka

 

Najpierw wirus był zwykłą wiadomością ze świata, gdzieś tam w chińskim Wuhan dał o sobie znać. Potem pojawił sie już bliżej, w Europie, ale wciąż daleko od Polski, więc raczej nie było się czego obawiać. Jednak tym razem nie sprawdził się optymizm, rzeczywistość szybko dała o sobie znać i okazała się nie odległym problem, lecz naszą teraźniejszą.

Kilka, kilkaset i w końcu kilka tysięcy zarażonych dziennie, ponad sto tysięcy ogółem oraz kilkadziesiąt tysięcy ozdrowieńców, niestety ofiary śmiertelne również są. Zdążyliśmy już „oswoić” pandemię koronawirusa, bo rok dwa tysiące dwudziesty upływa pod jego znakiem. Żółte paski w telewizyjnych dziennikach, nagłówki gazet oraz informacje, rzucające się w oczy po otwarciu głównej strony portalu internetowego pokazują nam jak wygląda sytuacja epidemiologiczna w kraju oraz za granicą. Wiemy tak wiele i jednocześnie codziennie przekonujemy się, że wciąż za mało. Jedni nadal nie wierzą w to, co widzą i słyszą, drudzy starają się jakoś dopasować do tego, co się dzieje, lecz są i ci, którzy nie są obserwatorami, ale uczestnikami, dniem za dniem stawiający czoła temu, co reszcie wydaje się znane, a wcale takim nie jest. Ich historie dalekie są od filmowych kadrów, wielkich słów polityków, teorii spiskowych oraz wszystkiego tego, co wydaje się większości już mniej lub bardziej do zaakceptowania. Codzienność to pomoc ludziom, zbyt często walka z przysłowiowymi wiatrakami czasem w postaci niedostosowanego prawa, opinii opartych na błędnych założeniach lub też zwyczajnych „nie, bo nie” albo niechęci przyznania się do błędu. Cisi bohaterowie? Najczęściej tak, bywa o nich głośno, lecz potem wraca powszedniość ze wszystkimi bolączkami, wiadomymi dla ogółu, ale odczuwalnymi już najbardziej dla tych, stojących na pierwszej linii.

„Nadzwyczajni”, tytuł wcale nie na wyrost, raczej i tak za mało oddający sylwetki osób, pozostających w tle, robiących wcale nie tylko „swoje”, będących symbolami całej rzeszy im podobnych, chociaż czasem samotnie lub w bardzo małym gronie, stawiających czoła prawdziwej twarzy pandemii. Marcin Wyrwał i Małgorzata Żmudka przedstawili w swojej książce od dokumentalnej strony pierwsze miesiące walki z korona wirusem, dalekiej od filmowej fikcji i przede wszystkim opierającej się na faktach, trudnych, skomplikowanych i przede wszystkim do bólu prawdziwych. Niekiedy autorzy opierają się na dziennikarskim śledztwu, ale w przeważnie na wywiadach z lekarzami, pielęgniarkami, ratownikami, strażakami, bo i oni są zaangażowani w ratowanie zdrowia i życia. Obraz wyłaniający się nie powinien być w żadnym wypadku zaskoczeniem, w końcu słyszymy i czytamy o tym od kilku miesięcy. Jednakże środki masowego przekazu w jakimś stopniu posługują się z jednej strony autorytetami, a z drugiej liczbami, natomiast w „Nadzwyczajnych” są konkretni ludzie, z życiem takim jak nasze i tymi samymi lękami, tyle, że zwielokrotnionymi, świadomość zagrożenia nie daje w jakimkolwiek spokoju. Człowiek z imienia, czasem i nazwiska, nie anonimowe oblicze, mówiący o swoich doświadczeniach, obawach, uczuciach, strona za stroną odsłaniający może to, o czym wiemy, ale niekiedy odwracamy głowę lub nie do końca uświadamiamy sobie powagę sytuacji. Wirus jest gdzieś tam, w innym mieście, gminie, u kogoś nieznajomego, jak długo można brać go na poważnie? Bohaterowie „Nadzwyczajnych” widzą go tu i teraz, konfrontują się z nim i tym, co z sobą niesie.

 

 


 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję