Strony

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Ofiary mają głos


          Premiera:
         11 sierpnia

„Geneza”
Robin Cook

Morderstwo bywa nieoczywiste, dobrze zaplanowane i w odpowiednich okolicznościach wydaje się przypadkowe i podszywa się pod coś zupełnie innego. Jego perfidia staje się maską i narzędziem oraz jednocześnie źródłem pewności, że nikt nie wyciągnie konsekwencji, nawet więcej w ogóle nikt będzie wiedział, że w ogóle miało miejsce. Jednak zbrodnia doskonała nie istnieje, prędzej czy później ktoś wpadnie na ślad i powiąże z sobą to, co do tej pory nie dostrzeżono.

Nowy Jork widział już niejedno i rzadko kiedy cokolwiek budzi w nim zdziwienie. Patolodzy tak samo, codziennie spotykają się ze śmiercią, jakiej przyczyny bywają różnorodne, od tych najbardziej oczywistych po te, które mniej uważnemu medykowi mogłyby skojarzyć się z zupełnie czym innym. Śmierć Kery Jakobsen wydaje się oczywista, jeszcze jedna ofiara nałogu, chociaż nic na to nie wskazywałoby. Młoda kobieta z doskonałym wykształceniem, satysfakcjonującą pracą i świetnymi widokami na przyszłość. Nie byłaby pierwszą osobą, zmuszoną zapłacić za swoje sukcesy uzależnieniem, tym razem ze skutkiem ostatecznym. Jednak Aria Nichols podczas sekcji dokonuje niepokojącego odkrycia, a ono z innymi poszlakami nie pozwala jej wydać szybkiej opinii. Tak naprawdę ma jedynie swoje podejrzenia oraz nowoczesną naukę, wykorzystanie DNA w dochodzeniu nie jest niczym niezwykłym, lecz młoda patolożka ma na oku nowy sposób jego wykorzystania. Po nitce do kłębka może uda się jej dotrzeć do mordercy, bo wierzy, że Kera nie przedawkowała. Ale czy nie narazi się temu, kto mógł sądzić, iż popełnił zbrodnię doskonałą? Jeśli raz się zabiło, drugie morderstwo może przyjść jeszcze łatwiej, o trzecim już nie wspominając, zwłaszcza jeśli wzrośnie poczucie zagrożenia. Jedyne co pozostaje to DNA zabójcy …

„Geneza” nie jest pierwszym kryminałem autorstwa Robina Cooka jaki poznałam. Każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju, w pierwszym momencie wydający się sterylną historią, lecz wraz z rozwojem śledztwa ujawniają się skrywane emocje, możliwe motywy, a całość nabiera innych barw niż tylko zimnych. W przypadku tego konkretnego tytułu wrażenia to również szybko dają się odczuć, a dodatkowo kolorytu nadaje Nowy Jork jako tło. Postawienie medyków na pierwszej linii nie jest niczym nowym, lecz w tej powieści od nich wszystko zaczyna się i na nich kończy. Jeśli komukolwiek wydawałoby się, że kryminał medyczny nie dostarcza dobrego suspensu, to „Geneza” jest świetnym zaprzeczeniem tej tezy. Najnowsze technologie i zdobycze nauki w walce z jednym z najbardziej pierwotnych instynktów ludzi okazują się być nie tylko intrygujące, ale również wyznaczać całkiem nowe ścieżki dochodzeniowe. Robin Cook łącząc medycynę ze zbrodnią pokazuje mroczniejszą stronę tej pierwszej oraz to, iż ta druga nigdy nie będzie doskonała, wbrew iluzji, w jaką wierzy morderca. Nieustępliwość i pomysłowość patologów z „Genezy”  wnosi do kryminalnej historii nie tylko świeżość, ale przede wszystkim odsłania kulisy, jakie najczęściej są jedynie tłem dla dochodzeniowej pracy. Z każdą kolejną stroną czytelnicy wchodzą w świat gdzie ofiary pomimo, iż wydawałoby się, że głosu już nie mają, dostają go i co więcej, są wysłuchane.



Premiera:
11sierpnia 





Za możliwość przeczytania książki
 dziękuję 
wyd. Rebis