„Tych
dwoje. Niepokorni”
Anka
Sangusz
Kochać, jak to łatwo powiedzieć
Kochać, tylko to więcej nic*
Kochać, tylko to więcej nic*
Czasem
najważniejsza jest miłość, nie ta wyidealizowana, piękna, wzniosła i czcząca
uczucia, lecz ta nosząca blizny, nie mająca nic wspólnego rozsądkiem, płynąca z
najgłębszych zakamarków serca, szalona i skomplikowana. To ona daje siłę
walczyć o to, co inny spisali dawno na straty i jednocześnie bywa jedynym światełkiem
w tunelu teraźniejszości, pełnej beznadziei.
Ona
nie powinna się w nim zakochać, on o tym wie, ale czy da się uciec przed takim
uczuciem? Adrianowi zbyt zależy na Ksenii by mógł pozwolić sobie na uczucie do
niej, woli stać z boku i jedynie obserwuje dziewczynę. Nie tak łatwo wytrwać w
swojej decyzji kiedy serce podpowiada całkiem inną drogę, ale w jego otoczeniu
nie ma dla niej miejsca. Ona ma inne zdanie i problemy, które coraz mocniej
wpływają na jej życie. Tam gdzie powinna znaleźć bezpieczeństwa i opokę czyha
na nią największe zagrożenie. Światy tych dwoje nie są aż tak różne jak mogłoby
się wydawać, w obu wystarczy chwila by już nie móc zawrócić ze ścieżki, na
którą ktoś inny ich brutalnie wpycha. Jednak jest coś, co daje im nadzieję na
lepsze jutro i przede wszystkim sprawia, że czują się szczęśliwi, niepokorność
ma swoją cenę, ale czasem także nagrodę, dla tych którzy nie boją zaryzykować.
Kochać
to rzadko kiedy bujanie na obłoku w pastelowym kolorze i odczuwanie nieskazitelnego
błogostanu u boku ukochanej osoby. O wiele częściej to prawdziwy węzeł sprzecznych
emocji lub uczuciowa sinusoida, w jakiej szczęście i chwile zwątpienia wciąż przeplatają
się. Anka Sangusz po raz trzeci pokazała co naprawdę znaczy miłość, ta będąca daleka
od cukierkowo przesłodzonego, lukrowanego, obrazu bez jakichkolwiek rys i
jednocześnie kiełkująca wbrew wszystkim i wszystkiemu. „Tych dwoje” z serii Niepokorni ma bunt i dramatyzm wpisany w
fabułę od pierwszej do ostatniej strony, jedno i drugie nadaje rytm historii
Ksenii i Adriana, w jakiej nie ma
miejsca na proste pytania, za to odpowiedzi są zerojedynkowe, bo liczą się oni
albo raczej ona, on i ich uczucie. Jednak nie ma w nich oczywistości, za to są
wątpliwości, próby zwalczenia tego, czego już nie da się wyrwać z serca i
umysłu. Pisarka w wcześniejszych częściach odkrywała przed czytelnikami meandry
uczuć, ale w „Tych dwoje” są one najbardziej odczuwalne, podobnie zresztą jak i
siła miłości bohaterów, którzy w jej imię podejmują najtrudniejsze w życiu decyzje,
jakich skutki będą nieodwracalne i nie
da się zrobić kroku wstecz. Ta książka ma w sobie to, co sprawia, że nie da się
ją łatwo zaszufladkować i odłożyć pomiędzy inne, podobne. Pozostaje w pamięci
na długo, bo nie jest słodką bajką, liczy się w niej przeszłość, od której postaciom
nie udaje się uciec i teraźniejszość z jakiej chcą się za wszelką cenę wydostać,
pytanie co z przyszłością? Do niej klucze są w rękach dwójki młodych ludzi, kochających
szaleńczo i stąpających po cienkiej linii zawieszonej nad przepaścią, w jakiej
jest samotność, strach i bezpowrotna utrata najbliższej osoby. Niepokorna
miłość nie pozwala o sobie zapomnieć i jest źródłem siły kiedy świat zaczyna
się walić jak domek z kart.
Bo miłość jest niewiadomą,
Lecz chcę wiedzieć, czy wiary starczy mi*
Lecz chcę wiedzieć, czy wiary starczy mi*
Słowa: Andrzej Tylczyński
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję