Strony

niedziela, 5 kwietnia 2020

Na dnie rozpaczy


„Tu i teraz”
Ewa Pirce

Tu i teraz wydaje się nieważne gdy skonfrontuje się je z tym, co było tam i wtedy. Nie liczy się teraźniejszość, ona jest jedynie wynikiem przeszłości i decyzji wówczas podjętych. Przyszłości w ogóle nie bierze się pod uwagę, jej nie ma. Ale czasami właśnie tu i teraz przynosi niespodziewany przełom, po jakim pojawia się wpierw nikły promyk światła, który czyni pierwszą rysę w mroku, by później przerodzić się w coś o wiele potężniejszego.

Kiedy traci się dosłownie wszystko co najważniejsze jak można dostrzec cokolwiek poza stratą i bólem? Noelle nie jest na dnie rozpaczy, bo codziennie okazuje się, że pogrąża się jeszcze głębiej. Ten dzień nie był inny od pozostałych, ale przyniósł coś czego nie oczekiwała. Charlie nie zadaje zbędnych pytań, brak odpowiedzi nie zniechęca go, pomaga nie żądając niczego w zamian, tak jakby było to nic nadzwyczajnego. Widzi w Noelle coś czego ona, ale i inni, nie dostrzegli. Dlaczego właśnie on? Może dlatego, że wie, iż człowiek niekiedy niesie na swoich barkach ciężar oraz równocześnie toczy z sobą oraz światem i nie ma nikogo kto zauważyłby go zza pozornie znanych faktów. Tych dwoje łączy wiele, lecz nie są tego świadomi, krok po kroku poznają się od strony, jakiej ich bliscy nie dostrzegli. To, co było nie odeszło, wprost przeciwnie jest wciąż obecne i tak samo trudne jak wcześniej, jednak coś się niepostrzeżenie zmienia. Litość i współczucie to nie to samo, podobnie jak i uczucie, które zaczyna kiełkować w miejscu gdzie do tej pory była tylko rozpacz i tęsknota za ty, co utracono. Ale rzeczywistość zawsze znajdzie sposób by dać osobie znać, podobnie jak i zło, krążące wokół i czekające tylko by uderzyć i odebrać wiarę w to, co jeszcze przed nimi. Charlie i Noelle stracili dużo, wywalczyli sobie nadzieję na lepsze jutro, czy znajdą jeszcze siłę na walkę o nie?

Kobieta i mężczyzna, z przeszłością, po przejściach i w momencie spotyka się kiedy wydaje się, że wszystko co najlepsze już za nimi, a przed nimi jedynie ból i bolesne wspomnienia. Ewa Pirce w przejmującej do kości historii opowiada o tym jak wygląda życie gdy nie widzi się jakiekolwiek powodu do dalszego życia, lecz za to jest ich wiele by odejść z tego świata. Czy można pomoc komuś kto stracił to, co najważniejsze? W „Tu i teraz” nie ma moralizatorstwa, przesadzonych emocji, ale jest za to dramatyczna prawda o ludziach, którzy znaleźli się na krawędzi lub nie tak dawno byli o mały krok by ją przekroczyć. Pisarka z detalami pokazuje drogę do nowego rozdziału życiowego w sytuacji kiedy nie da się i nie pragnie się zamknąć drzwi do poprzedniego, lecz by móc pójść dalej i żyć trzeba je trochę przymknąć. To jednak tylko jedna warstwa historii o dwójce bohaterów, jakich los nie oszczędzał, lecz i dał szansę, jaką łatwo nie dostrzec lub odrzucić, jest nią uczucie, nieoczywiste i wydające się pojawiać w najgorszej z możliwych chwil. Ale czy ono ma przychodzić jedynie wtedy gdy ktoś jest na nią gotowy? Ewa Pirce od podszewki i to tej podartej, pocerowanej nieudolnie na szybko, widocznej dla postronnych od najgorszej strony, przedstawia miłość pełną wątpliwości, zdającej się być iluzją oraz przed wszystkim zdradą tego co, było. To również nie jest ostatnia strona tej opowieści, bo autorka konsekwentnie dawkuje sekrety i tajemnice, a te nie raz i nie dwa podnoszą temperaturę lektury, jaka i tak nie jest w żadnym razie nie jest letnia. „Tu i teraz” nie opiera się na prostym, zero jedynkowym, schemacie emocji, jakie czytelnik mógłby łatwo ocenić i wydać osąd. Podobnie rzecz ma się z bohaterami, odsłaniającymi swoje rozdrapane do krwi rany i te skryte pod bliznami przypominające o już stoczonych pojedynkach, przegranych i tych zwycięskich, lecz mających gorzki smak. Pisarka jednak pokazuje również ile może dać trwanie przy człowieku i nie pytanie o nic oraz wysłuchanie kiedy zacznie wyrzucać z siebie swój ból. Miłość ma niejedno imię, czasem prowadzi człowieka do obłędu, a niekiedy pozwala z niego wyjść, bywa źródłem zła i godna potępienia, ale może być także ostatnią szansę na odzyskanie siebie samego.








 Za możliwość 
przeczytania książki
dziękuję: