Strony

niedziela, 29 listopada 2020

Portal do szczęścia?

„Portal randkowy”

Marcin Michał Wysocki

 

Miłość wydaje się wielu wcale nie potrzebą niezbędną do życia, wprost przeciwnie jest tym, z czego bez większego żalu da się zrezygnować. Jednak jak jest w rzeczywistości? Czy bez tego uczucia da się żyć? Pewnie tak, ale nie bez powodu było źródłem wojen, dramatów i stało się weną dla artystów oraz nadawała sens istnieniu milionom. Dwudziesty pierwszy wiek przyniósł nowe możliwości by miłość zagościła w sercach, czy są one skuteczne? To już zależy od nas samych.

Czy można kochać po raz drugi? Zwłaszcza jeżeli za pierwszym razem to los i odpowiedzialność napisały całkiem inny scenariusz? Życie przecież toczy się dalej, a serce wbrew pozorom czas też może uleczyć, ale czy zapomni na zawsze o tym, co było wpierw? Zaufanie łatwo naruszyć, ale co ze wspomnieniami i pragnieniem poczucia czegoś jeszcze jeden raz, ten ostatni? Idealnych ludzi nie ma, lecz kiedy szuka się bywa, że znajduje się kogoś kto da nadzieję, że jednak jeszcze nie wszystko stracone i będzie można wspólnie zaznać szczęścia we dwoje. Pytanie tylko czy nie to nie iluzja? A może warto przeżyć chociaż tyle by na chwilę poczuć jak smakują spełnione marzenia? W końcu to nic nie kosztuje za to wspomnienia pozwolą wrócić do tego, co dało szczęście, niezbyt długie, lecz takie jakiego pragnęło się? Rozczarowanie drugim człowiekiem nadchodzi czasem niespodziewanie, pomimo tego, iż jeszcze nie tak dawno wydawał się dokładnie osobą, jakiej szukało się. Łatwo zakończyć coś, co nie spełnia wszystkich oczekiwać, a co gdyby dało się szansę tej drugiej stronie i spojrzało na nią z perspektywy, której nie brało się pod uwagę?

W dobie Internetu, wirtualnej rzeczywistości wydawałoby się, że łatwiej znaleźć przysłowiową drugą połówkę. Jakby nie było szans jest dużo więcej niż kiedyś, ale czy nie tak samo jest z możliwością rozczarowania się? Marcin M. Wysocki opisał kilka doświadczeń na tym polu, celnie wydobywając z nich to, co najważniejsze, lecz oddając z detalami emocjonalną stronę współczesnych historii miłosnych. Każda z przedstawionych przyciąga czytelnika realnością wydarzeń oraz postaciami, nie są one w żadnym wypadku papierowe czy też bezbarwne. Czytając o nich ma się wrażenie, iż słuchamy jak opowiadają nam o tym, co było ich udziałem. Nie zawsze są te wesołe doświadczenia, na pewno nie brakuje w nich pragnienia miłości, różnie rozumianego, co wynika z płci, tego, co za bohaterami i o czym marzą na przyszłość. „Portal Radkowy” nie jest w żadnym razie sielankowym obrazem wirtualnych znajomości, czytający widzą w nim jasne strony, lecz także mroczniejsze, o jakich zapominamy lub po prostu nie jesteśmy ich świadomi. Autor unaocznia maski noszone przez ludzi, jak możemy być zwodzeni, nie dopuszczając do siebie wątpliwości i głosu rozsądku. Ale sieć nie przynosi tylko rozczarowań, utraty złudzeń, bywa miejscem gdzie spotykają się ci, którzy dają sobie szczęście. Internet jest odzwierciedleniem tego wszystkiego co dzieje się w prawdziwym świecie, dobrego  i niestety złego. Lektura „Portalu randkowego” przynosi z sobą humor, uczucia od tych oczekiwane po te, jakich nikt nie chciałby przeżyć, lecz przede wszystkim daje czytelnikom panoramę emocji, bez półprawd czy też eufemizmów. Czasem jest ona bolesna, niespodziewanie gorzka i rozczarowująca, bądź wprost przeciwnie – ofiarująca wiarę w drugą osobę, szczęście i obietnicę na wymarzoną przyszłość.

 

Za możliwość

przeczytania książki

dziękuję

Autorowi

 

sobota, 28 listopada 2020

#znowuczytamchallenge

 

W weekend 27-29 listopada ustanawiany jest wspólnie rekord w największej liczbie osób czytających e-booki i audiobooki.  Od piątku 27 listopada do niedzieli 29 listopada publikujcie w mediach społecznościowych zdjęcia pokazujące Was w trakcie lektury i oznaczajcie je tagiem #znowuczytamchallenge. Wypełnijmy Instagram, Facebook i TikTok zdjęciami i filmami czytających. Do wypróbowania oczywiście 12 znakomitych tytułów z Czytaj PL 2020, które możecie pobrać korzystając z aplikacji Woblink. Żeby stanąć do wyzwania #znowuczytamchallenge, trzeba choć raz, w ciągu trzech dni, podczas których będzie trwało ustanawianie rekordu opublikować w swoich kanałach społecznościowych zdjęcie ilustrujące czytanie lub słuchanie elektronicznych książki. Każde ze zdjęć powinno zostać opatrzone hasztagiem #znowuczytamchallenge - to pozwoli nam zidentyfikować wszystkich uczestników i wyliczyć rekord. 
 
 

Zostały jeszcze 2 dni na dołączanie do akcji (czyli do 30 listopada), pobrane książki czytać można jeszcze do 7 grudnia do godziny 23:59.

 

piątek, 27 listopada 2020

Uwaga! Teściowe nadchodzą

„Teściowe w tarapatach”

Alek Rogoziński

 

Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny, ale czy na pewno? Czasami człowiek ma naprawdę duże wątpliwości czy tak faktycznie jest. Może zamiast szukać powodów wokoło trzeba spojrzeć na siebie samego? No, właśnie i tu zaczynają się prawdziwe kłopoty, zwłaszcza jeśli do tego dołożyć to, co nieprawdopodobne, ale w pewnych okolicznościach jak najbardziej możliwe!

Miało być spokojnie, krajoznawczo i przede wszystkim całkiem bez żadnych ekscesów oraz krajowo, bo w Świętokrzyskim. Kazimiera planowała zwiedzanie dość pokaźnej liczby miejsc kultu świętych i błogosławionych, natomiast Maja chciała skosztować wina w lokalnej winnicy oraz zrelaksować się w SPA. Obie wyjeżdżają razem i obie sądzą, że to jednej z nich będzie na wierzchu. Czy tu nie pachnie zbrodnią z rodzaju mieszanki w afekcie, ale i z dużą dozą premedytacji? Ależ oczywiście, jednak nie taką jak można by sądzić, bo wiadomo – diabeł tkwi w szczegółach, no i gdzie on nie może to … teściowe pośle. Zrazu wszystko idzie w odpowiednim kierunku, bo kto powiedział, że Kazimiera i Maja nie dogadają się, nawet jeśli mają inne poglądy i spojrzenie na świat? Sacrum i profanum daje się pogodzić, problem jest tylko jeden – morderstwo, nie jakieś przypadkowe, lecz takie, w które jedna i druga są wplątane. Na tym nie koniec, to dopiero początek, ponieważ jeszcze pozostaje sprawa sekretnego zakonu i jego misji oraz pewnych tajemnic z przeszłości. Jednego nikt nie przewidział – duetu teściowych, takiego co i świętego i szatana doprowadziłby na skraj wytrzymałości, a co dopiero zwykłych śmiertelników. Kto jak to, ale te dwie niewiasty gdy już zaczną współpracę gotowe są na wszystko, dosłownie. Aż strach się bać, co dopiero nieroztropnie wejść im w drogę i zaczepić! Podobno jad polskich żmij nie jest zbytnio szkodliwy. Akurat!

Czego my nie mamy w najnowszej książce Alka Rogozińskiego? Nudy, spokoju, stateczności, przewidywalności i pewności, że zaskoczenie nie będzie. „Teściowe w tarapatach” wymiatają, co nie powinno dziwić, gdyż taki duet zdarza się rzadko, jeśli do tego dodać intrygę kryminalną, całkowicie autorską oraz smaczki historyczno-krajoznawcze to pozostaje jedno – wygodnie usiąść, ostrzec domowników, że to czytana lektura będzie przyczyną niepohamowanego śmiechu, a nie to, co w kubku i po prostu udać się w podróż z bohaterkami. Co dalej? Przygoda kryminalna jakich mało, w jakiej nikt i nic nie jest takie jak się wydaje, tajemnice dodające rozmachu oraz postacie, gwarantujące doskonałą rozrywkę non-stop. Jak wiadomo teściowe są gatunkiem często i gęsto, będącym w punkcie zainteresowania, czym więc zaskoczą w tej odsłonie? Wszystkim, zwłaszcza barwnością, nie byle jaką inicjatywą, odwagą godną pozazdroszczenia oraz kondycji do ekstremalnych wyborów, że o sprycie, uroku i sile przetrwania vel przebicia nie wspomnę. W świętokrzyskim entourage`u nie ma rzeczy niemożliwych, te tytułowe panie załatwiają od ręki, niekiedy nawet z morderczym skutkiem, natomiast cuda zajmują im ciut więcej czasu, ale za to jak spożytkowanego. Alek Rogoziński postawił chyba sobie za cel by czytelnicy, gdy już będzie ku temu okazja, ruszyli śladami Maji i Kazimiery, w międzyczasie ma się rozumieć wracali do perypetii z nimi w rolach głównych. W końcu raz je przeczytać to za mało, bo bohaterki nie pozwalają o sobie zapomnieć i gwarantują, że pamięć o nich szybko nie zginie.

 

                                                                Za możliwość

przeczytania książki

dziękuję

 


 

czwartek, 26 listopada 2020

Zapowiedź

 ZAPOWIEDŹ

 



Ari jest płatnym zabójcą, który bez emocji wykonuje swoje zlecenia. Nie ma dla niego znaczenia, kto i dlaczego staje się jego ofiarą. Najważniejsze jest wynagrodzenie, jakie otrzyma za dobrze wykonaną pracę. Jednak pewnego dnia coś dzieje się inaczej niż zazwyczaj. Kiedy Ari zabija pewnego mężczyznę, wkrótce na miejscu przestępstwa pojawia się szesnastoletnia córka ofiary.

To wydarzenie na zawsze zmienia życie Ariego, który staje się stalkerem.

Przez kolejne lata będzie obserwował nastolatkę zmieniającą się w kobietę. Będzie jej cieniem i obrońcą. Będzie pojawiał się nawet wtedy, kiedy ona wyjdzie za mąż.

Nikt nie zna jej tak jak on. Nikt nie wie, czego ona naprawdę potrzebuje. Nikt poza płatnym, pozostającym w ukryciu zabójcą.

 

 

 

środa, 25 listopada 2020

Widzę ...

Premiera:

„I see you”

Ker Dukey D.H. Sidebottom

 

Czy łatwo jest stać z boku, patrzeć na świat przez obiektyw i nic nie robić po za jednym – utrwalaniem kogoś na zdjęciach? Nie reagować na to, co się dzieje i skupiać się tylko na tym? Cała reszta pozostaje daleko za, gdzieś w tle. Przecież niczego złego nie ma w tym, czyż nie? To jedynie zdjęcia zrobione na zamówienie … Tak samo robią przecież fotograficy, po prostu zatrzymują na zawsze między innymi kim ktoś jest w danej chwili. Dlaczego by mieć wyrzuty sumienia?

 

To Noah znał zło od podszewki, widział jego źródło, jak nakręca się spirala bólu i cierpienia i w końcu jego triumf. Został potworem, nie takim z bajki czy mitu, lecz najprawdziwszym, bez uczuć, chyba, że zadowolenia z tego, co było jego udziałem. Devon był jedynie obserwatorem, nie zaangażowanym czynnym, biernym widzem. Dzieciństwo obu braci zostało zatrute, naznaczone piętnem. Teraz są już dorosłymi ludźmi, pracują razem, każdy z nich wykonuje swoją część firmowych obowiązków. Oboje wydają się zadowoleni z życia jakie wiodą, aż do momentu gdy pojawia się Nina. Dziewczyna wzbudza emocje w Devonie, które obce mu były do tej pory. Tym razem wszystko jest inne, nowe, nieznane, mężczyzna jest zdecydowany pójść całkiem nową drogą. Czy braterska więź nie zostanie wystawiona na próbę? Może Nina jest punktem przełomowym w ich relacjach? Jaką rolę przyjdzie jej odegrać? O przeszłości trudno zapomnieć, lecz ludzka wola przetrwania bywa prawie nieograniczona, prawie …

 

Nie często okładka zapada w pamięć i jest aż tak adekwatna do fabuły jak w przypadku „I see you”. Pisarski duet mistrzowsko gra na emocjach historią, w której nic nie jest takie jak się wydaje, a prawda jest jedynie fragmentem rzeczywistości, która do samego końca skrywa się przed czytelnikami pod maskami. Jeżeli oczekujecie prostej historii, gdzie dobro i zło jest łatwe do odróżnienia i z góry wiadome to nie otrzymacie tego. Co więc dostaje czytelnik? Opowieść w jakiej niepokojące nuty słyszalne są od samego początku i nie dają o sobie zapomnieć, raz są słabsze, raz mocniejsze, czasem wprost krzyczą. Autorki zadbały o ogromny ładunek emocjonalny swojej książki, obecny jest strach, zmieniający się w przerażenie, sympatia, będąca źródłem miłości oraz przyjaźń, mająca różne oblicza. Dwa cienie zdają się toczyć nieustanne walkę o zwycięstwo – mroczny i nadziei, nie w przenośni, ale jak najbardziej realnie. Rozpoczynając lekturę „I see you” nie spodziewałam się tego, co kryło się za okładką, po części historia obyczajowa, po części thriller, lecz tak naprawdę mająca więcej niż drugie dno, zręcznie klucząca pomiędzy prawdą, kłamstwem i przede wszystkim głęboko wchodząca w meandry ludzkiej psychiki. Pisarki nie zawahały się realnym oddaniem tego, co zachodzi pomiędzy bohaterami, tak jasnej strony jak i tej ciemnej. Ta książka nie pozostawia obojętnym, stawia pod znakiem zapytania wszystko to, co wydawało się pewnym, zmusza do zastanowienia się nad źródłem zła i tego, jak wpływa na człowieka. Nie ma niczego prostego w motywie i w wątkach, liczą się detale, lecz nawet one dopiero w zakończeniu pokazują czym było naprawdę. Podobno kiedy rozum śpi budzą się demony, czy da się zapomnieć, że kiedykolwiek obudziły się?

 


 Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję:


 

 

wtorek, 24 listopada 2020

Jutrzejsze premiery

Jutrzejszy dzień obfituje w kilka ciekawych premier. Lektury  zapewnią emocje kryminalne, sensacyjne i te skrzące humorem. Złota jesień, dobre książki, wygodne siedzisko, ciepła herbata  i można na chwilę zapomnieć o codzienności ;)

 

 Zło, którego się dopuszczają, niewiele różni się od krwawych zbrodni. Wywołuje cierpienie, bezpowrotnie łamie ludzkie życie. Jednak w oszustach jest też coś, co nas intryguje, przyciąga jak magnes. To właśnie bezwzględnego, ale i doskonałego w swoim fachu oszusta – Daniela Skalskiego – zdecydowała się opisać Katarzyna Bonda w swojej najnowszej powieści „Miłość czyni dobrym”. Mężczyzna bez najmniejszych skrupułów manipuluje każdym, kto stanie na jego drodze. Począwszy od zakochanych w nim kobiet, po specjalistów od finansów.

Daniel Skalski marzy o zdobyciu naprawdę dużych pieniędzy i życiu w luksusie. W poszukiwaniu łatwego zarobku schodzi na drogę przestępczą, zostaje bezwzględnym oszustem. Odtąd jego codzienność to nakręcająca się spirala kłamstw i intryg, które zniszczą niejedno życie…

Pierwszą ofiarą oszusta jest zauroczona nim Gabrysia – pracownica banku. To ona zdradza Skalskiemu, że czeki są weryfikowane tylko raz na pół roku. Dzięki niej Daniel poznaje także słabe elementy zabezpieczania papierów wartościowych. Skalski najpierw okrada przedstawicieli firm handlowych w Polsce, a potem rozpoczyna działania na skalę międzynarodową, obracając milionami dolarów. Przenosi się do Londynu, gdzie konsekwentnie buduje swoją markę finansisty i maklera od funduszy hedgingowych. W otoczeniu Skalskiego, który zaczyna przedstawiać się jako spadkobierca rodziny Hochbergów, pojawiają się liczni oszuści i fałszerze. Wraz z nimi i przeciwko nim Daniel konstruuje kilka przemyślnych intryg, które jeszcze pomnażają jego zasoby…

 

 

Najlepszy prezent dla teściowych? Relaksująca wyprawa w Świętokrzyskie. I choć każda z pań ma inny plan podróży – Kazimiera pragnie zwiedzić wszystkie sanktuaria maryjne, a Maja skosztować trunków w lokalnych winnicach i zrelaksować się w tamtejszych SPA – to szybko okazuje się, że połączy je wspólny cel: ratowanie życia. Wplątane w morderstwo, za którym stoją członkowie tajemniczej organizacji znanej od wieków jako zakon Smoka, uciekające przed polującymi na nie bandytami, niemogące liczyć na pomoc policji, Kazimiera i Maja będą musiały wykazać się umiejętnościami godnymi agentek służb specjalnych. A przede wszystkim – nauczyć się współpracować.

 

 

 

 

Devon i Noah są braćmi, których dzieciństwo zostało naznaczone przez okrucieństwo ojca. Noah bezpośrednio uczestniczył w wydarzeniach, które miały miejsce w ciemnej piwnicy. Jego brat robił zdjęcia przyszłych ofiar.

Mogłoby się wydawać, że Devon był na lepszej pozycji, ponieważ nie brał udziału w przestępczych działaniach swoich bliskich. Był tylko fotografem. Tylko że jego umysł, podobnie jak Noaha, został zatruty.

Po latach obaj prowadzą intratny biznes. Mają klientów, którzy powierzają im zadania. Jednak jedno zlecenie jest inne niż wszystkie. Tym razem Devon nie chce tylko obserwować. Ta dziewczyna, Nina, sprawia, że po raz pierwszy w życiu mężczyzna pragnie postąpić inaczej. Pierwszy raz to ON chce zostać klientem.

 

Myślała, że był zwykłym żołnierzem w szeregach mafii.
A ON wkrótce mógł rządzić irlandzkim podziemiem.

Mackenzie Wilder jest zdesperowana. Jej przyjaciółka zaginęła, a policja nie robi nic, żeby ją odnaleźć. Talia była dla niej jak siostra, jak rodzina, której Mack nigdy nie miała. Kobieta postanawia, że zrobi wszystko, żeby dowiedzieć się, co się stało z przyjaciółką, nawet jeśli będzie musiała zapłacić za to najwyższą cenę.

Mackenzie ma pewne podejrzenia, gdzie może znaleźć odpowiedzi, których szuka. Musi wniknąć w szeregi jednej z najniebezpieczniejszych organizacji przestępczych w mieście i uzyskać informacje na temat tego, co się stało z Talią.

Jednak już pierwsza próba zdobycia uwagi mafiosów kończy się katastrofą i – co gorsza – kobietą zaczyna się interesować Lachlan Crow – drugi w kolejce do tronu mafijnego królestwa.
 

poniedziałek, 23 listopada 2020

Grudniowe prezenty

„Dorzuć mnie do prezentu”

Agnieszka Błażyńska

 

Święta jako magiczny moment najlepiej wychodzą na zdjęciach, filmach, no i reklamach. Czas cudów, szczęśliwych zbiegów okoliczności oraz rodziny jak z obrazka czasem daleki jest od rzeczywistości. Codzienność nie wyłącza się w grudniu chociaż może nabrać całkiem innych kolorów, niekiedy na chwilę albo na dłużej, to już zależy od ludzi czy dostrzegą to, co wcześniej im umykało.

Jeden sms, niby nic takiego, takie dostaje wielu, Majka jest jedną z nich. Słowo kwarantanna wcale nie przeraża, w końcu przecież i tak pracuje zdalnie. Jednak co innego to drugie, a zupełnie czym innym jest oglądanie świata tylko z okna. Czy mając kontakt jedynie przez telefon i słysząc kogoś przez drzwi da się z kimś zaprzyjaźnić? Sylwestra obowiązkiem jest sprawdzanie czy ludzie na kwarantannie faktycznie ją przestrzegają. Jednak czasem z tego, co jest jedynie jest pracą może powstać coś zupełnie innego, znajomość, w której tak naprawdę poznaje się drugiego człowieka tylko po głosie. Niekiedy pozwala to nie pozostać samotnym w świąteczny czas. Czy wigilijny wieczór może pozostawić po sobie coś więcej niż tylko to, co zazwyczaj? Paulina ma jak zawsze wszystko zaplanowane, lecz ktoś również pragnie zrealizować swoje zamierzenia. Tom spędza Święta z daleka od bliskich, ale odległość bywa względna, zwłaszcza jeśli chce się ją pokonać. Ci, którzy są bliżej bywają dalej niż chcielibyśmy, ale dlaczego by nie właśnie w tym czasie zrobić krok w przyszłość? Kiedy właśnie jak nie w grudniowy wieczór, jaki jest zbyt często traktowany jak coś tylko do odhaczenia w kalendarzu, postać się o cud lub po prostu dostrzec go tam, gdzie go nie spodziewamy się?

Ten rok jest inny niż poprzednie, tak samo jak więc i Święta, które już nadchodzą wielkimi krokami. Może w tym roku niektórzy odetchną, bo w końcu spędzą je w kameralnym gronie, a inni wprost przeciwnie będą zawiedzeni, że nie spotkają się rodziną, tą bliższą i dalszą. Sięgając po książkę Agnieszki Błażyńskiej po tytule i okładce wiedziałam, że właśnie ten motyw spotkam w niej. Nie zawiodłam się i to pod kilkoma względami, oczywiście temat świąteczny jak najbardziej jest obecny, ale tak, że to bohaterowie są na pierwszym planie, no i to, co ich spotyka skłania do refleksji. „Dorzuć mnie do prezentu” to jedna historia, ale i po trochę antologia, te same postacie, ale kilka opowiadań, w jakich poznajemy ludzi od strony, jaka najczęściej gdzieś umyka, nie ma nią czasu lub po prostu jest ignorowana. Pisarka z niezwykłą skrupulatnością i przede wszystkim wrażliwością pokazała osoby, które mierzą się z niespodziewanymi sytuacjami, takimi, które wiele zmieniają lub mogą stać się impulsem do życiowych rewolucji. Gdzie w tym wszystkim Święta? W tle, przypominające o tym, co w nich najważniejsze i co w nich lubimy, czego nie powinno w nich być oraz mówiące cicho o nadziei. Za mało? Czasem mniej znaczy więcej, bo te kilka dni przeminie, lecz może pozostawić po sobie coś, co jakoś do tej pory nie było udziałem bohaterów, wskazać im drogę lub uświadomić co jest istotne, lecz niedoceniane. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że duch Świąt ma taką twarz, o jakiej od dawna nie pamiętamy – jest w niej radość z prostych gestów, pamięci o drugim człowieku oraz dostrzeżeniu go. Agnieszka Błażyńska odczarowuje grudniowe dni i daje nam możliwość wejścia do świata, gdzie zaczyna się liczyć to, o czym zdążyliśmy zapomnieć, przykryć warstwą bombek, nadmiernych oczekiwań i w jakim ważny jest po prostu drugi człowiek. „Dorzuć mnie do prezentu” otula czytelników ciepłem, nie chwilowym, lecz tych ogrzewających długo nasze serca.

 

Za możliwość przeczytania

 książki dziękuję