„Śmierć
w blasku fleszy”
Alek
Rogoziński
Miłego
złego początki? Może na pierwszy rzut oka i to jedynie dla niewtajemniczonych.
Świat mody i to tej z najwyższej półki kryje wiele ciemnych sekretów, niektóre
z nich mogą być zabójcze. Dosłownie, nie w przenośni, a jakie jest do tego celu
najlepsze miejsce? W blasku fleszy oczywiście!
To
miał być niezapomniany pokaz tuzów polskiego haute couture. Wszystko zapięte na
ostatni guzik vel agrafkę, światła skierowane na piękne modelki i przystojnych
modeli na wybiegu oraz gwiazdy, zasiadające w pierwszych rzędach. Wreszcie kulminacja
… ale nie taka jakiej się ktokolwiek spodziewał. Oczywiście strzały miały paść,
lecz to powinien być element show, a nie najprawdziwsze zabójstwo, nawet jeśli
niezamierzone. Mario i Miśka wiele obiecywali sobie po tym pokazie, ich agencja
jest organizatorem i od tygodni dzień w dzień zajmują się tylko i wyłącznie, no
prawie, niekończącymi się sprawami związanymi właśnie z tym pokazem. Od sukcesu
tej imprezy zależy wiele, zazdrosnych jest mnóstwo, a problemów lista wydłuża
się z każdą godziną. Jednak śmierci na wybiegu nie było w żadnym scenariuszu i
chociaż policja od razu wzięła się do roboty to prywatne dochodzenie rusza
bardzo szybko rusza. Jakby nie było główną podejrzaną jest ktoś z agencji Maria
i Miśki, co wcale nie polepsza ich sytuacji, na tym nie koniec kłopotów.
Rodzicielka tej drugiej zgłasza chęć poprowadzenia śledztwa, w imię pomocy i
zamiłowania do suspensu, co wcale nie wydaje się plusem dla całej sytuacji. To
nie koniec zamieszania, raczej początek, bo świat mody wbrew pozorom ma dużo na
sumieniu, chociaż o jakichkolwiek wyrzutach na nim trudno mówić. Trup trupem,
lecz trzeba ratować co się da czyli dobre hmm imię firmy, no i udowodnić
niewinność co oznacza, że trzeba zagłębić się w meandry zawiłych koneksji,
zależności oraz przede wszystkich osobistych sympatii i antypatii. Jak w tym chaosie
znaleźć autora zbrodni? Mario, Miśka i szanowna Mamusia powoli przekopują się
przez modowe bagienko, odkrywając przy tym niemało …
Komedia
kryminalna z zagadką kryminalną, której nie powstydziłaby się Agatha Christie z
wielką modą oraz wszystko wiedzącym portalem plotkarskim w tle. Czy to mało,
czy może za dużo? W przypadku „Śmierci w blasku fleszy” w sam raz, co z ogromną
dawką humoru, czasem w odcieniu czerni, i satyry sprawia, iż czas spędzony na
lekturze mija szybko i więcej niż przyjemnie, że o wybuchach niekontrolowanego
śmiechu nie wspomnę. Oczywiście najważniejsze jest śledztwo, które wbrew
pozorom poprowadzone jest zgodnie z regułami sztuki, czasem trochę naciągniętej,
ale zawsze z odkrywaniem intrygujących detali po drodze. Zabawa konwencją po
raz kolejny jak najbardziej jest udana, a w wykonaniu Alka Rogozińskiego
dodatkowo zawiera wiele niuansów, jakoś tak przypominających, przypadkowo lub
nie, znane realia. Czy pisarz puszcza oko do czytelników w tej kwestii czy też
to nadinterpretacja to już każdy musi rozstrzygnąć sam, jednakże jest to
kolejny interesujący wątek, z długiej listy zresztą. „Śmierć w blasku fleszy”
jest godnym uwagi połączeniem kryminału z lżejszym klimatem, a co równie ważne
daje możliwość zapoznania się z całą plejadą niezapomnianych postaci, z jakimi
warto by było się jeszcze spotkać.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję