Strony

sobota, 2 marca 2019

Dzień inny niż wszystkie


„Trzynasty dzień tygodnia”
Ryszard Ćwirlej

Czasem splot okoliczności sprawia, że łączą się drogi ludzi w momencie najmniej spodziewanym i tym samym zmienia się wiele z ich zamierzeń. Nie zawsze od razu jest to widoczne, niekiedy dopiero w końcowym podsumowaniu, dostrzega się cienkie nitki, łączące z pozoru nic nie mające ze sobą sprawy. Zwłaszcza w przypadku kryminalnego śledztwa.

Z pozoru prawie nie mające ze sobą nic wspólnego wydarzenia, oprócz kolejnych trupów, nie mogą być przypadkowe. Do takich wniosków szybko dochodzi porucznik milicji obywatelskiej Alfred, zwany Fredem, Marcinkowski. Nawet jest mu na rękę nagłe „pojawienie” się denatów, zwłaszcza w świetle wydarzeń z pierwszych godzin trzynastego grudnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego  pierwszego roku. Przyglądając się bliżej więcej punktów wspólnych zostaje zauważonych, lecz nadal brakuje motywów lub raczej motywu. Jednak niezaprzeczalnie dokonano zbrodni i sprawców trzeba znaleźć, chociaż tropów mało, za to chcących mieć udział w śledztwie aż nadto. Morderstwami zaczyna się także interesować SB, no i zwierzchnicy także oczekują szybkich wyników. Dwa trupy to dużo, zwłaszcza w niespokojnej, grudniowej, atmosferze oraz gdy prowadzi się wyścig z innymi służbami. Ale zespół śledczy, wydający się tylko na pierwszy rzut mocno niedobrany, zbiera coraz więcej śladów oraz poszlak, teraz pozostaje jedynie odsiać plotki od prawdy i nie dać się wyprzedzić innym. To ostatnie nie jest łatwe, zwłaszcza, że do rozgrywki wkracza jeszcze jeden  gracz, a i ustalenia śledcze rzucają na zabójstwa i ich kulisy nowe światło. Takiego finału dochodzenia nie spodziewał się nikt, zwłaszcza porucznik Marcinkowski, lecz nie on jeden jest zaskoczony, czasem ten kto jest najmniej brany pod uwagę staje się prawdziwym czarnym koniem …

Polityczne aresztowania, stan wojenny, czołgi na ulicach i … prawdziwe kryminalne śledztwo z wieloma wątkami i niuansami czyli „Trzynasty dzień tygodnia” Ryszarda Ćwirleja. Rasowy kryminał, prowadzący nas poznańskimi zaułkami podczas godziny policyjnej oraz grudniowych, mroźnych, dni i nie tylko po to by rozwiązać prawdziwie morderczą zagadkę w klasycznym stylu. Historyczna data jest punktem wyjścia dla śledztwa przypominającego swoją konstrukcją te ze starych powieści, lecz także mocno osadzonego w historycznych realiach, ale nie jedynie. Na uwagę także zasługuje wplecenie poznańskiej gwary do dialogów, lecz wszystko to stanowi jedynie tło dla bohaterów i przede wszystkim ich dochodzenia do prawdy, nie tak oczywistej jak się wydaje prawie do samego końca. Kryminalny suspens wciąż jest na pierwszym planie, a postacie zaangażowane są w jego wyjaśnienie wbrew temu, co dzieje się wokoło. Swoisty koloryt gwary i milicyjnego środowiska stają się elementami składowymi fabuły prawie na równi z zabójczą enigmą. Ryszard Ćwirlej po mistrzowsku wykorzystał fakty do stworzenia sensacyjnej, literackiej, fikcji przyciągającej uwagę od pierwszej strony i do ostatniego zdania.






Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA