Przedpremierowo
„Małe ogniska”
„Małe ogniska”
Celeste
Ng
Można
ukryć się za idealną fasadą manier, domu i przede wszystkim zasadami jakimi
kierujemy się w życiu. Małe zarzewia buntu wobec ideału prowadzą do
dyskomfortu, lecz rzadko kiedy do zastanowienia się nad tym sobą i swoim
otoczeniem. Jednak zakłócenie tej pozornej harmonii podkopuje fundamenty tego
co uważa się za doskonałe i optymalne, a od tego już krok do chaosu
odsłaniającego niechcianą prawdę.
W
Shaker Heights wszystko ma swój czas i miejsce, nic nie jest pozostawione
przypadkowi. Przynajmniej tak chce myśleć Elena Richardson, postępująca zgodnie
z zasadami, które gwarantują życie takie jak zaplanowała. Nie ona jedna
zresztą, ale w tym miejscu mogą znaleźć swój dom także ci, którzy go dopiero
szukają. Mia Warren jest wolnym duchem, artystką i matką nastoletniej Pearl.
Shaker Heights to kolejny punkt w jakim zatrzymują się, tym razem być może na
dłużej. Elena i Mia różnią się jak ogień i woda, to co wydaje się je łączyć to
macierzyństwo, ale czy na pewno? Początkowo wydaje się, że nowym mieszkankom
odpowiada nowy adres, zwłaszcza Pearl jest zachwycona nowymi znajomymi i
nawiązaną przyjaźnią. Jednak nic nie jest tak proste jak wydaje się nastolatkom
i już niebawem przekonują się, że dojrzewanie niesie z sobą podejmowanie
trudnych decyzji. Nie oni pierwsi stają przed takim wyzwaniem, wcześniej ich
rodzice także byli zmuszeni je podjąć, a efekty noszą w sobie do tej pory. Świat
nie jest tak nieskomplikowany jak wydawało się do tej pory, a plany mogą zostać
zakłócone, Shaker Heights przestaje być gwarantem spokojnej egzystencji. Sprawa
malutkiej Mirabelle sprawia, że trzeba odpowiadać na trudne pytania,
opowiedzieć się jednej ze stron i przede wszystkim wyjść poza bezpieczne ramy.
Nie jest to proste i nie każdemu to się podoba, zwłaszcza kiedy da się wskazać
kogoś kto stoi u źródła tych zakłóceń …
Trudno
ot tak w kilku czy kilkunastu zdaniach podsumować „Małe ogniska”, gdyż wciąż
przychodzą nowe refleksje dotyczące ich treści. Celeste Ng zbudowała je
podobieństwo szkatuły z wieloma przegródkami, które chociaż dzielą ją
jednocześnie są częściami większej całości i skrywają w sobie podobne, ale odrębne
wątki. Sielankowość i idylla bogatych, amerykańskich, przedmieść połowy lat
dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, jest jedną z wielu przegródek, kolejna
to rodzina – doskonale pasująca do takiego krajobrazu oraz społeczność w jakiej
funkcjonuje. Zresztą idealność jest odczuwalna na każdym kroku, lecz dość
szybko dostrzegamy w niej rysy i to one budują fabułę, powiedzieć, że pełną
emocji to tak jakby nic nie powiedzieć. Jednak nie są one pokazane wprost,
skrywają się tuż pod powierzchnią zasad, przemilczeń i wiary, że wszystkie kroki
podejmowane są w imię dobrych uczynków oraz tego co inni powiedzą. „Małe
ogniska” to historią, w której główną rolę odgrywają kobiety, młodsze i
starsze, oraz ich stosunki z bliskimi. Te relacje są różnorodne, ewoluują, ale
i stają się rewolucyjne, stanowią siłą napędową fabuły wspieranej przez sekrety
i rodzinne tabu. Kto chociaż raz nie chciał stać się częścią idealnej
rzeczywistości? Celeste Ng bez jakichkolwiek mentorskich zapędów pokazuje
zauroczenie sielanką i jej mroczniejszą stronę oraz skutki ślepego podążania w kierunku wydającym się jedynie
słusznym. Nie da się także przejść obojętnie obok więzów matki z dziećmi,
autorka wplotła ich w kilka w swoją powieść, każdy z nich wyróżnia się, ma
swoje blaski i cienie, w jednych przeważa światło, w innych mrok. Nie brak w
nich dramatyzmu i tragizmu, ale także tajemnic i trudnych decyzji. „Małe
ogniska” są niesamowitą opowieścią, w której nie brak uczuć, niezwykle trafnych
spostrzeżeń społecznych oraz obrazów współczesnych rodzin, wyglądających jak w
krzywym zwierciadle, ale czy na pewno?
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję
Premiera
03.10.2018
03.10.2018