Strony

piątek, 4 maja 2018

Europejski mętlik


„Europa jesienią”
Dave Hutchinson

Polityka ma to do siebie, że nawet ludzie w nią nie zaangażowani, obojętni na zawirowania w niej i tak odczuwają jej skutki. Czasem nie zdają sobie z tego sprawy, a czasem wprost przeciwnie, ale biorą to jako rzecz normalną i egzystują tak jakby ta manipulacja nie miała miejsca. Są i tacy, którzy zostali wmieszani w polityczne odmęty po części za własną zgodą, lecz nie do końca wiedzący w co tak faktycznie weszli. Ci ostatni wcale nie są pionkami, chociaż do pewnego momentu za takich są brani …

Europa to nie jeden organizm, ale dziesiątki, jak nie setki osobnych bytów państwowych, każdy dzień może przynieść kolejny rozłam. W takiej sytuacji każdy radzi sobie jak umie, Rudi nie żyje z dnia na dzień, ale często zmienia otoczenie. Szef kuchni zawsze znajdzie pracę, a granice są po to by je przekraczać, nawet te o jakich jeszcze się nie wie. Pewna propozycja złożona krakowskiemu kucharzowi jest intrygująca i stanowi odskocznię od gotowania. Kolejne zmiany tożsamości, kolejne państwa i kolejne przesyłki, Rudi, jako kurier, przemierza europejski kontynent wzdłuż i wszerz, lecz co się w nich kryje? Codziennością staje się adrenalina, oglądanie się za siebie i coraz trudniejsze akcje, natomiast Europa nadal pochłonięta jest dzieleniem terytorium na coraz mniejsze kawałki i ciągłymi sporami. Tajemnicza organizacja, która zwerbowała Rudiego wciąż ma dla niego nowe zadania, ale coraz więcej szczegółów zaczyna nie pasować w tej układance. Kto stoi za Coureurs i o jaką stawkę faktycznie toczy się gra? Prawda nie jest tak łatwa do odkrycia, zresztą czy w ogóle można jej wierzyć? Już prędzej fikcja wydaje się bardziej realna, nikt do tej pory nie zadawał takich pytań, lecz ktoś zamierza dotrzeć do sedna. Rudiemu zaczyna się klarować rzeczywisty obraz świata, w którym egzystuje, pracuje i przede wszystkim działa w charakterze kuriera. Czasem człowiek musi rzucić na jedną szalę, wiedząc, że z obranej drogi nie da się zawrócić.

Fantastyka i gatunek political fiction w realiach jak najbardziej rodzimych, czy taka mieszanka może wypalić? Dave Hutchinson podjął takie wyzwanie i wyszedł z niego zwycięsko. Europa prawie bez granic, znana nam tak dobrze, okazuje się już przeszłością, teraźniejszość to skomplikowana sytuacja polityczna iluś państw i państewek powstałych w miejsce znanych nam krajów. Na takim tle wydarzyć się może się dużo, a poziom skomplikowania raczej nie bywa mały i książka „Europa jesienią” jak najbardziej jedno i drugie ma w odpowiedniej dawce, lecz to tylko kanwa, na której utkano misterną historię szpiegowską. Gdzie w takim razie miejsce w niej na fantastykę? Autor wplótł jej elementy tak by nie tyle były widoczne co odczuwane podczas całej lektury, niekiedy są bardziej zauważalne, kiedy indziej świadczy o nich jedynie rzucany przez nie cień. Oczywiście same ramy powieści czyli Europa w przyszłości już są  motywem o charakterze fantastycznym. Jednakże Dave Hutchinson nie poprzestał na tym, wirtuozersko połączył ją z detalami świadczącymi o dalszej perspektywie czasowej oraz tym co najważniejsze czyli osią całej historii – szpiegowsko-polityczno grą, w jakiej fikcja miesza się z tym co wydaje się znajomymi cechami i odwiecznymi antagonizmami regionalnymi. „Europie jesienią” nie można odmówić intrygującej fabuły, pełnej zagadek, ślepych uliczek, tajemnic oraz ślepych uliczek. Autor zapętla akcję, podsuwa mylne tropy i stwarza klimat pełen sekretów, zaskakuje tym nie tylko czytelników, ale i samych bohaterów. Pytanie co wydarzy się w drugim tomie? Pierwszy zaserwował dużą liczbę niespodzianek, niektóre z nich pozostały znakami zapytania, może rozwiązania znajdą się w kolejnej części?





Za możliwość przeczytania książki
 dziękuję 
wyd. Rebis