Strony

niedziela, 11 lutego 2018

Serce i rozum


„Słońce umiera i tańczy”

Ewa Cielesz

Najpierw jest ta chwila, kiedy kogoś zauważamy lub zostajemy spostrzeżeni. Niby nic wielkiego, ale czyjaś twarz pozostaje w pamięci, wciąż jest przed oczami. Ale to dopiero początek czegoś co nie było w planach, co zmieni dużo i przyniesie z sobą szczęście, lecz być może również niepokój i łzy. Wszystko co wydarzy się później będzie miało źródło w tym pierwszym spojrzeniu …

Życie to sztuka, sztuka to życie, Jagoda często egzystuje tym mottem, kolory do niej przemawiają, a wrażenia jakie odczuwa odzwierciedla na płótno. Ostatnie tygodnie przyniosły jej wiele emocji i przede wszystkim zmian, ale czy jest ona nie gotowa? Po części staje przed faktami dokonanymi, a jeszcze nie wie, że to nie koniec zawirowań w jej życiu i otoczeniu. Przypadkowe spotkanie staje się wstępem do uczucia, na które nie można być przygotowanym. Znajomość z Ochirem wypełnia życie Jagody, utalentowanego muzyka i zdolną malarkę łączy uczucie, ani proste, ani łatwe w codziennej egzystencji. Pojawiające się różnice wystawiają na próbę świeże więzy. Czy stąpanie po linie nie skończy się bolesną porażką? Próby dopasowania się są raniącymi lekcjami przy poznawaniu drugiego człowieka. Łatwo zbyt szybko poddać się,  ale czy podtrzymywanie czegoś co jest przyczyną smutku i rozdarcia ma sens? Jednak co z tym niezwykłym uczuciem, jakie zaistniało tak nagle i wciąż o sobie przypomina?

Dwoje ludzi, różniący się od siebie prawie pod każdym względem, ale coś ich do siebie przyciąga, czy to miłość? Na to pytanie odpowiedź jest prosta i skomplikowana jednocześnie, podobnie jak historia Jagody i Ochira. Nie ma w niej nic banalnego, zwyczajność otoczona jest niedopowiedzeniem, jakąś tajemnicą w tle oraz gwałtownymi emocjami. „Słońce umiera i tańczy” ma w sobie to coś co skłania do refleksji nad istotą miłości oraz tego co w związku dwojga ludzi ważne. Autorka zresztą nie ogranicza się tylko do więzi między kobietą i mężczyzną, wątki drugoplanowe również bazują na uczuciach, całych ich wachlarz krąży pomiędzy bohaterami, ich wzajemne interakcje głęboko są zakorzenione w emocjonalnej stronie, nawet gdy oni sami tego nie dostrzegają. Równie ważną rolę pełni sztuka, muzyka i obrazy ujawniają to co skrywane na dnie duszy lub czego postacie nie są świadome, a co leży u podstaw ich działań. Pewne demony zakłócają szczęście, chociaż czy ono w ogóle zaistniało? Może z niedopuszczanych do siebie tęsknot zrodziło się coś co było naznaczone niewidocznymi bliznami? Jeżeli do tego doda się atmosferę artystycznego Krakowa to powieść „Słońce umiera i tańczy” nabiera niecodziennego klimatu, zapowiadającego, że kryje się w niej niejeden sekret i równie wiele emocji. Kameralność nie wyklucza nieoczekiwanych zwrotów fabuły oraz wynikających z nich pytań, a odpowiedzi zaskakują. Serce i rozsądek nie zawsze podążają tą samą ścieżką, czasem jest to widoczne dla postronnych, lecz najbardziej zainteresowanym zdaje się umykać ten fakt, jak rozwinie się miłość dwojga artystów? 

Za możliwość przeczytanie książki


dziękuję

BookSenso 

oraz

wydawnictwu Axis Mundi