Strony

sobota, 14 października 2017

Powrót do Lipowa


„Czarne narcyzy”

Katarzyna Puzyńska

Pewne sprawy wymykają się spod kontroli rozsądku, zwłaszcza gdy patrzy się na nie po czasie i z pozycji obserwatora. Prawda, jak zawsze zresztą, okazuje się o wiele bardziej skomplikowana i często niedopowiedziana, bo gdzieś tam kryje się jej drugie dno. Jedyną pewną rzeczą wydaje się śmierć, od niej zaczyna się wszystko, ale czy kończy?

Wcale nie tak trudno stracić wszystko na czym człowiekowi zależy, wystarczy być w nieodpowiednim miejscu w niesprzyjającej chwili i zostaje się z niczym. W takiej sytuacji nadzieja na lepsze jutro zostaje pogrzebana i nie pozostaje nic innego niż egzystencja na krawędzi. Daniel Podgórski po raz kolejny znalazł się na życiowym zakręcie, to czym do tej pory się zajmował zostało mu odebrane, pozostał niesmak i wiele podobnych odczuć. Dlaczego więc do niego właśnie zwraca się dziennikarka z informacjami mogącymi rzucić nowe światło na dawne śledztwo? To co odkrywa przy okazji w opuszczonym budynku okazuje się początkiem nowego dochodzenia, w którym zamierza brać czynny udział. Weronika Nowakowska i Klementyna Kopp również wplątują się w tę sprawę, wcale nie przypadkowo, wiąże się ona z niedawnym tragicznym wydarzeniem z okolicy. Lipowo i jego okolice znowu stają się sceną, gdzie gwałtowna śmierć wcale nie będzie pojedynczym przypadkiem. Tajemniczy, stary, dom pośrodku lasu kryje więcej sekretów, każdy mógłby być motywem zbrodni, ale jej korzenie znajdują się gdzie indziej i są splątane z wieloma osobami, nie podejrzewanych o jakiekolwiek zdrożne czyny. Związek z niektórymi jest niespodzianką dla Podgórskiego i reszty zaangażowanych w dochodzenie, a to co odkrywają ma  daleko idące w swych skutkach. No i pozostaje jeszcze sprawa czarnych kwiatów, wierzyć w ich historię czy nie traktować jej poważnie?

Powroty mają to do siebie, że wiemy czego się spodziewać, przynajmniej w teorii, odwiedzamy już znane miejsca, czasem z przyzwyczajenia, a czasem z ciekawości co nowego nas czeka. W przypadku ich literackich odpowiedników są oczekiwania, że w to co się już sprawdziło zostanie wplecione coś nowego, zaskakującego. Kiedy chodzi o cykl kryminalny zadanie jest jeszcze trudniejsze, bo nie tak prosto uwiarygodnić serię zbrodni, zwłaszcza gdy akcja osadzona jest z dala od metropolii, no i zaskoczenie odgrywa także ważną rolę. „Czarne narcyzy” to ósma książka o policjantach z Lipowa jakich już zdążyliśmy dobrze poznać, podobnie jak i okolice gdzie prowadzą śledztwa. Katarzyna Puzyńska poprowadziła fabułę tak, iż z jednej strony nie zabrakło elementów jakie w wcześniejszych częściach odniosły sukces, a z drugiej poprowadziła wątki tak by nie zabrakło niespodzianek. Lipowo jak się okazuje nic nie straciło ze swej mrocznej atmosfery, a nowe zbrodnie jak najbardziej pasują do okolicy. Pewne rzeczy okazują się niezmienne, na pewno jest nim poziom kryminalnej intrygi oraz ścieżki jakimi została poprowadzona. Autorka nadal nie daje wytchnienia swoim bohaterom, prowadzą śledztwa, zmagają się z osobistymi demonami i stawiają czoła rzeczywistości, w której jest wszystko oprócz spokoju. „Czarne narcyzy” to rasowy kryminał, w jakim nie zabrakło dochodzenia z więcej niż jednym znakiem zapytania, ślepych uliczek i rozwiązań zbrodniczych zagadek wydających się na wyciągnięcie ręki, lecz tak naprawdę mających swój finał zgoła inny przypuszczało się. 

Za możliwość przeczytania książki 


dziękuję portalowi


Czytajmy Polskich Autorów


oraz 


wyd. Prószyński i S-ka