"Dom czwarty"
Katarzyna Puzyńska
Niedomknięte drzwi do przeszłości otwierają się zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. Do teraźniejszości zaczyna się przedostawać to o czym chciano zapomnieć, starano się pogrzebać lub w ogóle wymazać. Niestety nie oznacza to triumfu prawdy, wprost przeciwnie, jeszcze bardziej jej obraz zostaje zniekształcony i wykorzystany do ukrycia prawdziwego zła.
Komisarz Klementyna Kopp zaginęła, nie zostawiając jakiegokolwiek śladu. Wiadomo jedynie, że miała dotrzeć do Złocin, ale nie dotarła. Nikt jej widział, nikt nie wie co się stało, tak jakby rozpłynęła się w powietrzu, aspirant Daniel Podgórski nie zamierza pozostawić tej sprawy bez wyjaśnienia. Małe miasteczka mają swoją specyfikę, a zdobycie w nich pomocnych informacji wcale nie jest aż takie proste jak by się wydawało. Dlaczego Kopp zdecydowała się odwiedziny miejsca, z którego wyjechała czterdzieści lat temu i przez cały ten czas nie wróciła do niego ani razu? Co kryje się za tą bardzo niespodziewaną wizytą? Powód ten może być kluczem do całej sprawy, chociaż czy na pewno? Zbyt wiele znaków zapytania i żadnej odpowiedzi, czas ucieka zdecydowanie za szybko. Trudno nie zauważyć, że osoba Klementyna wzbudza emocje i to z kategorii tych skrajnych, nawet tyluletnia nieobecność nie ostudziła ich. Złociny okazują się mieć mroczniejszą stronę gdy się przygląda im z bliska. Niepokojące graffiti na okolicznych budynkach, martwe ptaki podrzucane na progi domów oraz zbrodnia sprzed lat nie pasują do stereotypu małomiasteczkowości. Ile jeszcze sekretów kryje się w tej okolicy? Jeżeli do tego dodać rzucane oskarżenia i niechęć do współpracy przy wyjaśnieniu zaginięcia Klementyny, to całość wydaje się mocno podejrzana. Daniel ze współpracownikami jednak nie poddają się, z gmatwaniny domysłów, słabych tropów i niesprawdzonych faktów starają się wydobyć coś co pozwoli wyjaśnić los Kopp, a przy okazji przyglądają się morderstwu sprzed kilku lat. Przeszłość niepokojąco zbliża się do teraźniejszych wydarzeń, co jest prawdą, co przekłamaniem, co sekretem, w imię, którego ktoś jest w stanie posunąć się do ostateczności? To co było wcale nie straciło na aktualności, wprost przeciwnie, Daniel Podgórski przekonuje się o tym prawie na każdym kroku i nie tylko w kontekście sprawy Klementyny.
Co wydarzyło się rzeczywiście w Złocinach i czy uda się przebić ścianę milczenia? Kilka dekad to czasem zbyt mało czasu by emocje straciły na swej intensywności, a fakty wreszcie ujrzały światło dzienne. Gdzieś niedaleko kryje się prawda, ale czy to ludzie są na nią gotowi? Dom czwarty ma większe znaczenie niż ktokolwiek przypuszcza, od lat wzbudza zainteresowanie i nie tylko ...
Duszna atmosfera, pełna tajemnic, przemilczeń, niekiedy aż klaustrofobiczna, rewelacyjnie podkreśla kryminalny motyw. Kolejna część cyklu jednocześnie stanowi kontynuację, lecz również odrębną historię. Katarzyna Puzyńska utrzymała najwyższy poziom i ponownie wciągnęła czytelników w intrygujące śledztwo w jakim nikt i nic nie jest takie jak się wydaje. Echa wcześniejszych tomów są widoczne i stanowią poniekąd podstawę "Domu czwartego", jednak jeżeli jest to pierwsze spotkanie z bohaterami nie ma problemu z odnalezieniem się w poszczególnych wątkach. Intryga kryminalna i motyw obyczajowy splatają się w historię w jakiej przeszłość, dalsza i bliższa, gra pierwsze skrzypce, i posiada drugie dno, nieoczekiwane i wodzące na manowce. Lektura trzyma w niepewności, zwodzi, kilka planów czasowych wydaje się początkowo przybliżać czytających do istoty intrygi, lecz okazuje się, że ma ona kilka twarzy i zaskakuje zawsze w momencie gdy wydaje się, iż już kolejna strona da nam odpowiedź, po raz kolejny przekonujemy się, iż nie tak łatwo prowadzić dochodzenie. Katarzyna Puzyńska podsuwa tropy, alternatywy rozwiązań, ale w ostatecznym rozrachunku finał zaskakuje i pokazuje mistrzowsko autorki oraz stanowi punkt wyjścia do następnej niewiadomej.
Katarzyna Puzyńska
Niedomknięte drzwi do przeszłości otwierają się zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. Do teraźniejszości zaczyna się przedostawać to o czym chciano zapomnieć, starano się pogrzebać lub w ogóle wymazać. Niestety nie oznacza to triumfu prawdy, wprost przeciwnie, jeszcze bardziej jej obraz zostaje zniekształcony i wykorzystany do ukrycia prawdziwego zła.
Komisarz Klementyna Kopp zaginęła, nie zostawiając jakiegokolwiek śladu. Wiadomo jedynie, że miała dotrzeć do Złocin, ale nie dotarła. Nikt jej widział, nikt nie wie co się stało, tak jakby rozpłynęła się w powietrzu, aspirant Daniel Podgórski nie zamierza pozostawić tej sprawy bez wyjaśnienia. Małe miasteczka mają swoją specyfikę, a zdobycie w nich pomocnych informacji wcale nie jest aż takie proste jak by się wydawało. Dlaczego Kopp zdecydowała się odwiedziny miejsca, z którego wyjechała czterdzieści lat temu i przez cały ten czas nie wróciła do niego ani razu? Co kryje się za tą bardzo niespodziewaną wizytą? Powód ten może być kluczem do całej sprawy, chociaż czy na pewno? Zbyt wiele znaków zapytania i żadnej odpowiedzi, czas ucieka zdecydowanie za szybko. Trudno nie zauważyć, że osoba Klementyna wzbudza emocje i to z kategorii tych skrajnych, nawet tyluletnia nieobecność nie ostudziła ich. Złociny okazują się mieć mroczniejszą stronę gdy się przygląda im z bliska. Niepokojące graffiti na okolicznych budynkach, martwe ptaki podrzucane na progi domów oraz zbrodnia sprzed lat nie pasują do stereotypu małomiasteczkowości. Ile jeszcze sekretów kryje się w tej okolicy? Jeżeli do tego dodać rzucane oskarżenia i niechęć do współpracy przy wyjaśnieniu zaginięcia Klementyny, to całość wydaje się mocno podejrzana. Daniel ze współpracownikami jednak nie poddają się, z gmatwaniny domysłów, słabych tropów i niesprawdzonych faktów starają się wydobyć coś co pozwoli wyjaśnić los Kopp, a przy okazji przyglądają się morderstwu sprzed kilku lat. Przeszłość niepokojąco zbliża się do teraźniejszych wydarzeń, co jest prawdą, co przekłamaniem, co sekretem, w imię, którego ktoś jest w stanie posunąć się do ostateczności? To co było wcale nie straciło na aktualności, wprost przeciwnie, Daniel Podgórski przekonuje się o tym prawie na każdym kroku i nie tylko w kontekście sprawy Klementyny.
Co wydarzyło się rzeczywiście w Złocinach i czy uda się przebić ścianę milczenia? Kilka dekad to czasem zbyt mało czasu by emocje straciły na swej intensywności, a fakty wreszcie ujrzały światło dzienne. Gdzieś niedaleko kryje się prawda, ale czy to ludzie są na nią gotowi? Dom czwarty ma większe znaczenie niż ktokolwiek przypuszcza, od lat wzbudza zainteresowanie i nie tylko ...
Duszna atmosfera, pełna tajemnic, przemilczeń, niekiedy aż klaustrofobiczna, rewelacyjnie podkreśla kryminalny motyw. Kolejna część cyklu jednocześnie stanowi kontynuację, lecz również odrębną historię. Katarzyna Puzyńska utrzymała najwyższy poziom i ponownie wciągnęła czytelników w intrygujące śledztwo w jakim nikt i nic nie jest takie jak się wydaje. Echa wcześniejszych tomów są widoczne i stanowią poniekąd podstawę "Domu czwartego", jednak jeżeli jest to pierwsze spotkanie z bohaterami nie ma problemu z odnalezieniem się w poszczególnych wątkach. Intryga kryminalna i motyw obyczajowy splatają się w historię w jakiej przeszłość, dalsza i bliższa, gra pierwsze skrzypce, i posiada drugie dno, nieoczekiwane i wodzące na manowce. Lektura trzyma w niepewności, zwodzi, kilka planów czasowych wydaje się początkowo przybliżać czytających do istoty intrygi, lecz okazuje się, że ma ona kilka twarzy i zaskakuje zawsze w momencie gdy wydaje się, iż już kolejna strona da nam odpowiedź, po raz kolejny przekonujemy się, iż nie tak łatwo prowadzić dochodzenie. Katarzyna Puzyńska podsuwa tropy, alternatywy rozwiązań, ale w ostatecznym rozrachunku finał zaskakuje i pokazuje mistrzowsko autorki oraz stanowi punkt wyjścia do następnej niewiadomej.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi
Czytajmy Polskich Autorów
oraz
wyd. Prószyński i S-ka