"Strefa skażenia"
Richard Preston
Świat, w którym żyjemy wcale nie jest tak przyjazny i ujarzmiony jak nam się wydaje. Jesteśmy pewni, że zapanowaliśmy nad naturą i nic nas nie zaskoczy, cokolwiek się wydarzy będziemy w stanie zapobiec niespodziewanym wydarzeniom. Aż nadchodzi pewien moment i po raz kolejny przekonujemy się, iż nie tylko nie jesteśmy władcami Ziemi, ale często musimy przełknąć gorzki smak porażki ...
Nic nie zapowiada tego, co w ciągu kilku dni wywoła najpierw strach, później histerię, w końcu podjęcie walki i przyznanie rację faktom, że pomimo wszystkich mniej lub bardziej spektakularnych osiągnięć w nauce nie umiemy zapobiec śmiertelnemu niebezpieczeństwu. Ebola. Kilka liter rozpoznawanych na całym świecie, wciąż budzący lęk i świadczący o potędze natury, a raczej jej niszczycielskiej sile. Paradokument, jaki nie tyle przypomina horror czy też thriller medyczny, lecz będący połączeniem ich obu i co więcej zawierający same fakty, brutalne, ostre, nie złagodzone słowami pociechy. Richard Preston nie pociesza czytelników, nie utrwala wiary w potęgę człowieka i jego wiedzy. Co więc jest istotą "Strefy skażenia"? Prawda, bez ozdóbek, podana ze szczegółami, bez ubarwień, ponieważ i tak ma nadzwyczaj ostre kolory, jakich nie powstydziłby się jakikolwiek mistrz grozy. Zaczyna się przysłowiowym trzęsieniem ziemi czyli momentem kiedy wirus daje o sobie znać, ale nikt nie jest świadomy zagrożenia jakie ze sobą niesie. Prawdziwa cisza prze burzą, jedynie czytelnik jest świadomy niebezpieczeństwa, które niczym uzbrojona bomba tylko czeka na jeden nieostrożny ruch by wybuchnąć. Nie ma przesady w tym porównaniu, raczej rodzi się refleksja - jak niewiele potrzeba by doszło do tragedii. Prawdziwa groza zaczyna się już wkrótce, a wraz z nią pytanie jak zwalczać śmiertelną chorobę porównywalną jedynie ze średniowieczną dżumą. Źródło pochodzenia - nieznane, droga przenoszenia - same przypuszczenia, leki - brak, w takiej sytuacji od paniki dzieli ludzi krok, gdy histeria w końcu wybucha do akcji wkracza wojsko, stawiane są zasieki, miasto zostaje odizolowane, żołnierze mają rozkaz strzelania do każdego, kto chce wydostać się ze skażonego miejsca ... Pierwsi lekarze jacy docierają do tego miasta są przygotowani na wszystko - łącznie z utratą własnego życia, niektórzy z nich jednak są zbyt przerażeni i chcą ponieść takiego ryzyka. To nie książkowa fikcja, lecz najprawdziwsza rzeczywistość. Można sobie powiedzieć - ale to odległa Afryka, nie cywilizowana Europa czy też Stany Zjednoczone, jesteśmy bezpieczni ... Zaraz potem pojawia się wspomnienie, nie tak odległe, raptem sprzed kilku miesięcy, kiedy Ebola przekroczyła, nie po raz pierwszy zresztą, granice afrykańskiego kontynentu i strach zawitał również do nas. W dobie, kiedy samolot jest prawie tak samo popularnym środkiem transportu jak samochód, wirus jest w stanie przedostać się bardzo szybko na odległe tereny niezauważalnie ... Zanim ktokolwiek cokolwiek podejrzanego zauważy mijają godziny, a najczęściej dni. Z iloma osobami zarażony człowiek spotkał się w tym czasie, a z kolei z kim one nawiązały osobisty kontakt? Oczywiście nie ma co siać paniki, lecz taki tok myślenia uzmysławia jak niewiele potrzeba by choroba zebrała śmiertelne żniwo. Ebola wciąż jest realnym zagrożeniem, jakie tylko na jakiś czas przyczaiło się i na pewno znowu przypomni o sobie w najmniej spodziewanej chwili.
"Strefa skażenia" to historia, w jakiej każda strona jest ważna i jednocześnie stanowi ostrzeżenie, że wbrew powszechnemu przekonaniu, nie na wszystko mamy lekarstwo. To co wydaje się nam odległe i nas nie dotyczące okazuje się jedynie iluzję, wygodną do uwierzenia, lecz daleką od prawdy. Książka Richarda Prestona to fabularyzowany dokument, dla fikcji nie ma w niej miejsca, rzeczywistość jest wystarczająca by zaintrygować, wzbudzić lęk, skłonić do refleksji oraz inaczej spojrzeć na wiadomości z telewizyjnych dzienników, gazet bądź internetu. Świat jest globalną wioską i to nie tylko z powodu przepływu informacji i komunikacji, lecz również gdy chodzi o przemieszczanie się chorób, w tym tych najgroźniejszych dla człowieka i jednocześnie dających o sobie znać kiedy jest już najczęściej za późno na profilaktykę i jedynie pozostaje walka z ich skutkami.
Richard Preston
Świat, w którym żyjemy wcale nie jest tak przyjazny i ujarzmiony jak nam się wydaje. Jesteśmy pewni, że zapanowaliśmy nad naturą i nic nas nie zaskoczy, cokolwiek się wydarzy będziemy w stanie zapobiec niespodziewanym wydarzeniom. Aż nadchodzi pewien moment i po raz kolejny przekonujemy się, iż nie tylko nie jesteśmy władcami Ziemi, ale często musimy przełknąć gorzki smak porażki ...
Nic nie zapowiada tego, co w ciągu kilku dni wywoła najpierw strach, później histerię, w końcu podjęcie walki i przyznanie rację faktom, że pomimo wszystkich mniej lub bardziej spektakularnych osiągnięć w nauce nie umiemy zapobiec śmiertelnemu niebezpieczeństwu. Ebola. Kilka liter rozpoznawanych na całym świecie, wciąż budzący lęk i świadczący o potędze natury, a raczej jej niszczycielskiej sile. Paradokument, jaki nie tyle przypomina horror czy też thriller medyczny, lecz będący połączeniem ich obu i co więcej zawierający same fakty, brutalne, ostre, nie złagodzone słowami pociechy. Richard Preston nie pociesza czytelników, nie utrwala wiary w potęgę człowieka i jego wiedzy. Co więc jest istotą "Strefy skażenia"? Prawda, bez ozdóbek, podana ze szczegółami, bez ubarwień, ponieważ i tak ma nadzwyczaj ostre kolory, jakich nie powstydziłby się jakikolwiek mistrz grozy. Zaczyna się przysłowiowym trzęsieniem ziemi czyli momentem kiedy wirus daje o sobie znać, ale nikt nie jest świadomy zagrożenia jakie ze sobą niesie. Prawdziwa cisza prze burzą, jedynie czytelnik jest świadomy niebezpieczeństwa, które niczym uzbrojona bomba tylko czeka na jeden nieostrożny ruch by wybuchnąć. Nie ma przesady w tym porównaniu, raczej rodzi się refleksja - jak niewiele potrzeba by doszło do tragedii. Prawdziwa groza zaczyna się już wkrótce, a wraz z nią pytanie jak zwalczać śmiertelną chorobę porównywalną jedynie ze średniowieczną dżumą. Źródło pochodzenia - nieznane, droga przenoszenia - same przypuszczenia, leki - brak, w takiej sytuacji od paniki dzieli ludzi krok, gdy histeria w końcu wybucha do akcji wkracza wojsko, stawiane są zasieki, miasto zostaje odizolowane, żołnierze mają rozkaz strzelania do każdego, kto chce wydostać się ze skażonego miejsca ... Pierwsi lekarze jacy docierają do tego miasta są przygotowani na wszystko - łącznie z utratą własnego życia, niektórzy z nich jednak są zbyt przerażeni i chcą ponieść takiego ryzyka. To nie książkowa fikcja, lecz najprawdziwsza rzeczywistość. Można sobie powiedzieć - ale to odległa Afryka, nie cywilizowana Europa czy też Stany Zjednoczone, jesteśmy bezpieczni ... Zaraz potem pojawia się wspomnienie, nie tak odległe, raptem sprzed kilku miesięcy, kiedy Ebola przekroczyła, nie po raz pierwszy zresztą, granice afrykańskiego kontynentu i strach zawitał również do nas. W dobie, kiedy samolot jest prawie tak samo popularnym środkiem transportu jak samochód, wirus jest w stanie przedostać się bardzo szybko na odległe tereny niezauważalnie ... Zanim ktokolwiek cokolwiek podejrzanego zauważy mijają godziny, a najczęściej dni. Z iloma osobami zarażony człowiek spotkał się w tym czasie, a z kolei z kim one nawiązały osobisty kontakt? Oczywiście nie ma co siać paniki, lecz taki tok myślenia uzmysławia jak niewiele potrzeba by choroba zebrała śmiertelne żniwo. Ebola wciąż jest realnym zagrożeniem, jakie tylko na jakiś czas przyczaiło się i na pewno znowu przypomni o sobie w najmniej spodziewanej chwili.
"Strefa skażenia" to historia, w jakiej każda strona jest ważna i jednocześnie stanowi ostrzeżenie, że wbrew powszechnemu przekonaniu, nie na wszystko mamy lekarstwo. To co wydaje się nam odległe i nas nie dotyczące okazuje się jedynie iluzję, wygodną do uwierzenia, lecz daleką od prawdy. Książka Richarda Prestona to fabularyzowany dokument, dla fikcji nie ma w niej miejsca, rzeczywistość jest wystarczająca by zaintrygować, wzbudzić lęk, skłonić do refleksji oraz inaczej spojrzeć na wiadomości z telewizyjnych dzienników, gazet bądź internetu. Świat jest globalną wioską i to nie tylko z powodu przepływu informacji i komunikacji, lecz również gdy chodzi o przemieszczanie się chorób, w tym tych najgroźniejszych dla człowieka i jednocześnie dających o sobie znać kiedy jest już najczęściej za późno na profilaktykę i jedynie pozostaje walka z ich skutkami.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję