"Prowincja pełna smaków"
Katarzyna Enerlich
Prowincja pełna marzeń, gwiazd i
słońca, dla jednych miejsce o jakim chcą zapomnieć, a dla drugich dom.
Prowincja to nie jedynie zbiór punktów na mapie, lecz również ludzi i ich
historii, czasem barwnych i niecodziennych, czasem szarych i zwyczajnych. Prowincja
to również smaki i smaczki, nie zawsze jedynie z gatunku tych kulinarnych, lecz
także i życiowych. Jedne i drugie są często zapomniane, rozsiane na cztery
świata strony przez zawieruchy dziejów i tylko przypadek, albo wcale nie ślepy
los, odkrywają je dla kolejnych pokoleń. Prowincja nieraz zaskakuje ukrytym
pięknym i tajemnicami oraz opowieścią o nieznanym obliczu bliskich.
Ostatnie lata Ludmiły wcale nie
pachniały prowincjonalną nudą, wprost przeciwnie, pełne były zawirowań i
zakrętów na życiowej drodze. Kiedy już się wydawało, że ścieżki będą biec
prosto, okazywało się, że i tak znajduje się na nich coś lub ktoś, co sprawia,
iż ich linia nabierała krzywizn. Jednak za każdym razem wszystkie drogi prowadziły
Lutkę i tak do jej prowincjonalnego domu z ogrodem i sąsiadami za płotem. Ale
zamiast ciszy i spokoju kolejna niespodzianka czekała, by dać o sobie znać. W
końcu czas nie stoi w miejscu tylko wciąż biegnie i przynosi z każdą chwilą coś
nowego. Gdy najmniej się tego człowiek spodziewa, przeznaczenie zaskakuje albo
czymś nowym, albo tym, co wydawało się już przeszłością, dawną i zapomnianą.
Jeden artykuł z lokalnej gazety może
wiele zmienić, co Ludmiła doświadczyła sama na sobie. Kilka zdań przypomniało
komuś to, co wydawało się zamkniętym rozdziałem, ale czy będzie dane dopisać do
niego coś nowego? Jak może skończyć się spotkanie po latach? A może ktoś inny
dokończy tę historię? Ludmile będzie dane nie tylko odkryć nowe smaki,
zapomniane przez lata i zachwycające na nowo gości pewnego mazurskiego dworku,
lecz również poznać inną twarz bliskiej jej osoby. Przeszłość chociaż odeszła,
w jej otoczeniu nadal odgrywa ważną rolę, wciąż jest obecna, bywa nicią
zszywającą to, co już było z tym, co jest i co dopiero będzie. Każda pora roku
przynosi ze sobą radości i troski, mniejsze i większe, lecz kiedy ma się przy
sobie przyjaciół i bratnią duszę łatwiej jest podróżować po życiowych
rozdrożach. Los czasem przynosi zakończenie pewnej opowieści, zamiast jej ciągu
dalszego, a czasem wprost odwrotnie - zamiast finału kontynuację. Podobnie jest
w życiu Ludmiły, w którym miesza się smak słodko - gorzki oraz chwile pełne
szczęścia z tymi pełnymi łez i pod znakiem pytania: dlaczego?
Co można odkryć w punkcie gdzie
diabeł powinien mówić dobranoc? Sielankę i spokój albo nudę i szarą
codzienność? Coś odwrotnego, co umyka w innych miejscach, smak życia i zapachy
z przeszłości, które zostały zapomniane, lecz na nowo odkryte znów cieszą
kolejną generację.
Katarzyna Enerlich po raz kolejny
przenosi czytelników w świat prowincji, pełnej prawdziwego słońca, marzeń,
które dają siłę by walczyć o ich spełnienie i gwiazd, jakie wskazują właściwą
drogę w życiu. Tym razem prowincjonalny świat odsłania również swoje smaki,
oryginalne, przypominające czasem to, co już odeszło, a innym razem pozwalające
odkryć w tym co znane, coś niezwykłego. Połączenie kulinarnej strony z tą
życiową okazało się nie tylko ciekawym pomysłem, ale przede wszystkim niezwykłą
opowieścią, w jakiej apetyt rośnie w miarę czytania na to, co jest serwowane od
strony kuchni jak i od strony życia bohaterów. Znane postacie okazują się mieć
nieznane oblicza, a prowincja, miejsca gdzie wiele wydarzyło się i wciąż dzieje
się coś nowego. Okładka "Prowincji pełnej smaku" zapowiada tylko
część tego co czeka czytających, bo uczta kulinarna to jeden z wątków, drugim
jest niezwykła opowieść o ludziach i ich życiowych ścieżkach. Blask słońca,
magia gwiazd, spełnione marzenia i niezapomniane smaki składają się na prowincję,
czekającą na odkrycie.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi
Czytajmy Polskich Autorów
oraz wyd. MG