Strony

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Martwy?

"Na zawsze martwy"
Charlaine Harris


Książki o Sookie Stackhouse to cykl jaki zdobył rzesze czytelników na całym świecie. Sukces na rynku księgarskim zaowocował powstaniem serialu telewizyjnego równie dobrze, a może nawet lepiej, przyjętego przez widzów. Oczywiście i wersja literacka i serialowa spotkała się również z krytyką, szczególnie, że ostatnie lata to prawdziwy wysyp opowieści z gatunku paranormal. Można powiedzieć, że w pewnym momencie nawet otwarcie lodówki "groziło" spotkaniem z wampirem lub jemu podobnym. Jednak seria autorstwa Charlaine Harris była kontynuowana, a jej ostatnia część kończy się w momencie, który pozostawia furtkę otwartą do ewentualnego powrotu.

Bon Temps nie jest metropolią, to mieścina jakich wiele i niczym się nie wyróżnia się, ani na mapie, ani w rzeczywistości. Jej mieszkańcy jednak stanowią prawdziwy kalejdoskop gatunków - właśnie gatunków, bo oprócz ludzi są nimi wampiry, wszelkiej maści "łaki", do tego czarownice, wróżki i wróże. Z jednej strony sąsiedztwo z niedalekim Nowy Orleanem tłumaczy obfitość urodzaju istot z paranormalnymi cechami, a z drugiej - kto nie pragnie zaznać nieco leniwej atmosfery południa Stanów Zjednoczonych? Ale ten kto sądzi, że spokój jest w takim miejscu aż nadto dokuczliwy myli się i to bardzo. Obecność Sooki jest gwarancją dużej porcji zamieszania, nawet gdy stara się by tak nie było lub w ogóle nic nie robi. Ostatnio znowu  życie panny Stackohouse zboczyło z prostej ścieżki, a wydawało się, iż wszystko jest na najlepszej drodze do przynajmniej jako takiej normalności. Jeżeli oczywiście można tak nazwać związek z kilkusetletnim wikingiem Erikiem oraz bycie członkiem dość szczególnej rodziny, że o znajomych się już nie wspomni.

Reszta recenzji do przeczytania tutaj



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi dlaLejdis.pldlaLejdis.pl

niedziela, 29 grudnia 2013

Gdyby ...

"Gdybyś mnie kochała"
Grażyna Jeromin - Gałuszka


Gdyby tamten dzień, nie żaden inny, ale właśnie ten, skończył się inaczej, wszystko potoczyłoby się w całkiem przeciwnym kierunku. Czasem takich momentów jest więcej, czasem mniej, lecz każdy ma przynajmniej jedną taką chwilę, wydającą się zmieniać to, co wydawało się już oczywiste i chociaż należało jeszcze do przyszłości było jakby częścią teraźniejszości. Coś jednak zaburzyło ustalony porządek i nic nie było takie jakie miało i powinno być, cała reszta to mniejsze lub większe konsekwencje jednego wydarzenia, jakie okazało się początkiem całkiem nowej drogi ...

Wakacje, magiczny czas, kiedy się liczy tylko tu i teraz. Życie Maksyma do tego, jednego lata, miało ustalony rytm - po prawie dziesięciu miesiącach następowały ponad dwa kolejne, które spędzał na wsi. Okres ten był najlepszy w całym roku, z daleka stolicy, za to spędzany z bliskimi i przyjaciółmi. Całkowicie zwyczajne dni miały niezwykły urok, a raczej ludzie wypełniający je swoją obecnością wnosili go w nie. Dla postronnych nic niezwykłego się nie działo, nawet sami zainteresowani nie widzieli niczego innego niż zazwyczaj, lecz dopiero gdy patrzy się wstecz wszystko nabiera innego znaczenia i widzi się cienką nić wzajemnych powiązań. To, co miało miejsce w to jedno konkretne lato było jednocześnie sumą wszystkich poprzednich oraz początkiem kolejnych, tak zupełnie innych i będących następstwem ledwie kilku godzin ...

Andrzej zniknął niedługo po własnym weselu, wyszedł na chwilę i już nie wrócił. Najpierw były poszukiwania, zaraz potem niedowierzanie, niewiele później rozpacz, w końcu ból, jaki wcale nie malał z upływem czasu. Najgorsze jednak było ciągłe oczekiwanie, wypatrywanie znajomej sylwetki w każdej pojawiającej się w pobliżu osobie i pytanie co się wydarzyło tamtej nocy? Przecież człowiek nie rozpływa się w powietrzu ot tak sobie, nie pozostawia rodziny bez jakiejkolwiek informacji, szczególnie w momencie gdy jego marzenia zaczynają się urzeczywistniać. Dla Maksyma zaginięcie kuzyna okazuje się pierwszym z wielu kolejnych zmian. Dzieciństwo skończyło się nie tylko dla niego, nagle trzeba stawić czoła całkiem nowym problemom, nic już nie jest takie jak było. Jedna noc rzuca cień na bliskich Andrzeja, gdyby nie zniknął ich i jego życie potoczyło by się inaczej ... To, co wydawało się faktem okazało się niespełnionymi pragnieniami, a co z przyszłością?

Kiedy budzisz się w miejscu całkowicie nieznanym i nie pamiętasz niczego z poprzednich kilku godzin to strach nie jest niczym dziwnym. Tym bardziej gdy pobudka następuje na chwilę przed brutalnym zakuciem w kajdanki, w przebłysku świadomości zauważasz jeszcze jeden detal, jaki zaczyna drążyć coraz mniej otępiały umysł ... Wszystko zaczyna się układać w całość i to taką, która miała być całkiem inna ...

Letnia noc sprzed piętnastu lat stanowi zagadkę, pozostającą nierozwiązaną. Pomimo upływu czasu Maksym nie zapomniał jej,tak samo jak jego bliscy, wciąż stanowi ranę jedynie pozornie zabliźnioną. Jaki związek ma ona z tym co teraz przeżywa mężczyzna? Może odpowiedź kryje się w przeszłości, kiedy wszystko się rozpoczęło, chociaż wyglądało na całkiem coś odwrotnego? Uczucia, wydające się jedynie mrzonką, przyszłość jaka miała być całkiem inna i tajemnica, która zmieniła bliskich Andrzeja. Kiedyś jedna noc zakończyła dzieciństwo Maksyma i zapoczątkowała nowy rozdział w jego życiu, jak będzie teraz? Znowu jest lato ...

"Gdybyś mnie kochała" nie jest typowym kryminałem i nie do końca jest opowieścią obyczajową. Oba motywy przenikają się wzajemnie, stanowiąc wspólnie oś jednej historii, w jakiej najważniejsi są ludzie ją tworzący oraz zagadkowe zaginięcie. Autorka stworzyła fabułę w jakiej nic nie jest oczywiste, każda z postaci ma zaskakujące cechy, których czytelnik nie spodziewa się u niej. Fabuła opiera się na dwóch planach czasowych - przeszłości sprzed kilkunastu lat i teraźniejszości, w całość spinają ją bohaterowie. Grażyna Jeromin-Gałuszka z detalami oddała tło, na jakim toczy się cała opowieść, to ono wraz z postaciami są źródłem niezwykłej atmosfery w jakiej jest miejsce i na codzienność i klimat, gdzie nic nie wydaje się nierealne. Aura niesamowitości przeplata się ze zwyczajnym dniem, tak samo jak dobro ze złem, radość ze smutkiem. "Gdybyś mnie kochała" ma w sobie po części urok bajki, ale i elementy kryminalnej tajemnicy, co daje w efekcie historię w jakiej rozbrzmiewają anielskie głosy, echa przeszłości oraz policyjne syreny.


Za możliwość  przeczytania książki
Dziękuję CPA www.polscyautorzy.pl
oraz yd. Prószyński i S-ka
 


 

sobota, 28 grudnia 2013

Za wszelką cenę

 PREMIERA 
15 STYCZNIA 2014
 

"Czarna lista"
Frederick Forsyth


Wypowiedziane słowa wydają się czymś ulotnym, co przemija szybko, rzadko zostaje zapamiętane i nie ma większego wpływu na tych, którzy je słyszą. Ot po prostu litery ułożone w wyrazy, a te w zdania, jaką siłę oddziaływania mogą mieć? Czy są w stanie dokonać zmian w życiu człowieka? A może wszystko zależy od tego kto jest ich autorem i jego przesłania zawartego właśnie w słowach, jakie mogą nieść pocieszenie, radość, ostrzeżenie, ale i śmierć ...

Lista z nazwiskami, więcej niż ściśle tajna, o jej istnieniu wie tylko kilka osób - dokładnie sześć, nie więcej i nie mniej. Każdy kto na niej się znajdzie stanowi zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych, największe w jakiejkolwiek skali, i musi zostać "wyeliminowany" bez jakiejkolwiek zwłoki, bo ta oznacza tylko jedno - kolejną porażkę w wojnie z terrorystami. Liczy się jak najszybsze zlikwidowanie tego, kto zagraża, bez względu na wszystko i coś jeszcze - dokonanie tego skutecznie ...

Tropiciel nie wie kogo ściga, nie zna jego nazwiska, imienia, narodowości, nawet twarzy. Zdaje sobie doskonale sprawę ze skutków działalności człowieka nazwanego Kaznodzieją i jest świadomy, że każde następny jego przekaz udostępniony w internecie będzie oznaczać kolejne zamachy. Dopóki on żyje spirala śmierci będzie wciąż od nowa nakręcana i nikt nie będzie wiedział kiedy nastąpi kolejny atak. Cel jest jeden, a Tropiciel jeszcze nigdy nie zawiódł. Stawką jest życie nieświadomych rozgrywki ludzi, jacy w każdej chwili mogą zostać zamordowani. Już nieraz stawał przed takim zadaniem, lecz tym razem jest ono o wiele trudniejsze niż do tej pory. Jak zawsze każdy, nawet najmniejszy błąd oznacza fiasko całej operacji, jednak tym razem nawet jeden nieprzemyślany krok lub ujawniony nieumyślnie strzęp informacji mogą zniweczyć wszystko, a druga szansa będzie okupiona krwią kolejnych ofiar. Jak odnaleźć wroga, który zatarł za sobą wszystkie ślady? Jedynym tropem są nagrania opublikowane w sieci, nic więcej ... Czy to, co jest największą siłą Kaznodziei okaże się również jego największą słabością? A może tym razem Tropiciel będzie musiał przyznać się do porażki? Kto z nich zwycięży w tej rozgrywce?

Rzucić wyzwanie mocarstwom i wciąż być nieuchwytnym dla najpotężniejszych sieci wywiadowczych. Bezustannie trzymać w napięciu świat, czekający z lękiem na kolejne słowa mężczyzny potrafiącego zasiać ziarno tam gdzie wydawało się, że zwyciężyła zachodnia filozofia. Bez imienia, nazwiska, narodowości i twarzy. Jedynym środkiem oddziaływania są słowa, pojedynczo to tylko kilka liter o wielu znaczeniach, lecz kiedy zaczynają się układać w zdania nabierają mocy, niszczącej i bezwzględnej ... Taki sam jest ich autor, jego celem jest jedno - rzucenie na kolana wrogów. Tropiciel również ma misję - odnaleźć i zlikwidować tego dla kogo życie ludzkie nie jest warte nic, bo najważniejsza jest religijna wizja ...

Nazwisko autora "Czarnej listy" dawno stało się symbolem w literaturze, szczególnie w gatunku thrillera. Jednak oznacza to również, że czytelnik z góry zakłada, iż i tym razem się nie zawiedzie lekturą. Powtarzanie sprawdzonego schematu wcale nie musi okazać się przepisem na kolejny bestseller, a jak jest w przypadki najnowszej książki Fredericka Forsyth`a? Jak dla mnie podobnie do wcześniejszych spotkań z książkami tego autora czyli intrygująco, czytaniem bez przerywania lektury i oczekiwaniem jak rozwiążą się poszczególne wątki, bo każdy, nawet najmniejszy z nich, ma związek z głównym motywem. Podczas lektury "Czarnej listy" nie ma czasu na zastanawianie się nad alternatywnymi ścieżkami, jakimi mogłyby podążyć poszczególne postacie, refleksje nasuwają się później. Liczy się tylko pojedynek pomiędzy dwoma ludźmi, którzy początkowo stanowią zagadkę dla czytających. Strona po stronie autor odkrywa kolejne cechy bohaterów, ale wciąż pozostawia wiele w cieniu, tak by w odpowiedniej chwili zaskoczyć nimi. Pojedynek wydaje się nierówny - z jednej strony potężna machina polityczno-wojenna, z drugiej jeden człowiek, lecz tak naprawdę rozgrywka toczy się pomiędzy dwoma osobami.Za każdą z nich stoi przeszłość, mająca wpływ na ich postępowanie w teraźniejszości, dotarcie do tych związków podsuwa podpowiedzi co do ostatecznego rozwiązania. To, co najważniejsze w thrillerze czyli napięcie, niepokój, prowokacja oraz konflikt ani na moment nie schodzą na dalszy plan i wciąż są obecne w "Czarnej liście". Kluczowy motyw jest osią akcji i pozostaje nim ostatnich stron. Po raz kolejny okazało się, że Frederick Forsyth jest mistrzem w swoim gatunku, a słowa wychodzące spod jego pióra wciąż intrygują.


                Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
                         wyd. Albatros A. Kuryłowicz

piątek, 27 grudnia 2013

Kim ona jest

"Za kogo ty się uważasz"
Alice Munro


Alice Munro nie jest debiutantką w literackim świecie, lecz dla wielu zaistniała dopiero z momentem przyznania jej tegorocznej nagrody Nobla. Twórczość kanadyjskiej pisarki opiera się na codzienności, opowiadaniu historii, które mogłyby być udziałem każdego. W czym więc tkwi magia jej pisarstwa? Może w tym, że lektura pozostaje w pamięci długo jeszcze po jej przeczytaniu albo ponadczasowości poruszanych kwestii? Każdy czytelnik pewnie ma swoją odpowiedź w tym temacie, jedno pozostaje niezmienne - trudno przejść obojętnie nad tym co daje swoim odbiorcom ta autorka.

Tytuły czasem są zupełnie nieadekwatne do treści, lecz "Za kogo ty się uważasz?" doskonale oddaje w paru słowach pytanie jakie zadaje sobie główna bohaterka i stanowi jednocześnie motyw przewodni wszystkich opowiadań zawartych w tej książce. Rose poznajemy jako dziewczynką, a znajomość z nią kończymy gdy jest już dojrzałą kobietą. Taka rozpiętość czasowa powinna pozwolić poznać postać od przysłowiowej podszewki, ale wcale tak nie jest. Różne etapy życia pokazują nie tyle zmiany zachodzące w tej postaci, lecz zachowanie w konkretnej sytuacji życiowej. Rose nie jest osobą, do jakiej czuje się sentyment lub cieplejsze uczucia, autorka raczej nie przewidziała takich emocji dla czytelników "Za kogo się uważasz?". Jej zadanie jest całkiem inne - przedstawienie życia kobiety, która pomimo, że osiągnęła wiele z tego czego pragnęła, pozostała po części dzieckiem, dziewczyną, kobietą, jaka nie zapomniała skąd pochodzi.
Prowincjonalne miasteczko w Ontario, niezamożna rodzina, podobna do wielu innych w dobie wielkiego kryzysu, pewnie przed nim i po nim również, oraz droga, jaka pozwala się wyrwać z tego miejsca i położenia fizycznie.

Pozostała część recenzji do przeczytania tutaj



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi dlaLejdis.pldlaLejdis.pl

środa, 25 grudnia 2013

Powrót ...

"Przywróceni"
Jason Mott


Śmierć zamyka drzwi z szyldem życie raz i nieodwołalnie, człowiek pozostaje w pamięci bliskich wspólnych zdjęciach, jako słowa kiedyś wypowiedziane i zapamiętane przez innych. Upływ czasu łagodzi ból po stracie człowieka, chociaż jego brak wciąż jest odczuwany ... Najpierw dzień za dniem, później miesiąc za miesiącem, w końcu rok za rok toczą się dalej losy tych, którzy pozostali. Powoli zacierają się kontury wspomnień, pozostaje w nich to, co najważniejsze - osoba, chociaż czasem bez wyraźnej twarzy lub głosu. Emocje się wyciszają, nie od razu, lecz powoli, żałoba przechodzi w smutek, a ten w refleksje. Co jednak gdy nagle wszystko powraca?

Jacob Hargrave miał osiem lat, ani więcej, ani mniej. Dokładnie piętnastego sierpnia tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego szóstego roku były jego urodziny i  w ten dzień również odszedł. Ta data dokładnie została zapamiętana przez jego rodziców i mieszkańców miasteczka Arcadia. Każdy z nich zapamiętał te kilkanaście godzin kiedy uśmiech na twarzach zastąpił najpierw strach, a potem ból. Hargrave`owie zachowali w pamięci swojego syna i jego ostatnie godziny z nimi, w ich wspomnieniach, wciąż by ośmioletnim chłopcem, chociaż oni sami byli coraz starsi. Wszystko się zmieniło w jednej chwili, dokładnie w tej gdy ktoś zapukał do drzwi, a one zostały otwarte. Jacob powrócił. Po kilkudziesięciu latach od dnia kiedy zginął znowu był na progu domu Lucille i Harolda Hargrave`ów. Czy to prawda czy jedynie iluzja? Jak to możliwe i dlaczego właśnie teraz? Zaskoczenie, ponowne otwarcie ran, które zdążyły się zabliźnić i uczucia burzące z trudem wypracowany spokój. Jacob znów stoi na progu swojego domu i czeka, wie tylko jedno, że znalazł się daleko od Arcadii, a przede wszystkim rodziców.

Nikt nie umie wytłumaczyć tego powrotu jak i setek podobnych wydarzeń, które miały i mają miejsce na całym świecie. Nagle pojawiają się zmarli ludzie, tak jakby budzili się z długiego snu, wszystkich łączy jedno - nie pamiętają swojej śmierci tylko to, co było bezpośrednio przed nią. Tak jakby w ogóle jej nie było, ale przecież to niemożliwe, a jednak dzieje. Koniec świata czy może szansa, lecz na co? Ilu z ich bliskich marzyło by wrócili, a śmierć była jedynie koszmarnym snem, nie prawdą? Lucille i Harold utracili swoje marzenia, dokładnie w dniu kiedy znaleziono ciało Jacoba. Teraz nagle znowu jest z nimi, taki sam jak pięćdziesiąt lat wcześniej, nic nie zmieniony, tak jakby czas dla niego zatrzymał się w tamtą sierpniową noc. Co powiedzieć gdy ukochane dziecko znowu jest przy nas, chociaż zmarło dawno temu? Cieszyć się? Odgrodzić się murem od uczuć, które pogrzebano na dnie serca i umysłu by móc nadal jakoś żyć? Odrzucić ukochaną osobę? Lucille dokładnie wie co zrobić, istnieje przecież tylko jedna odpowiedzieć, a ona nawet nie marzyła nigdy, że ktoś zada jej takie pytanie ... Nic nie jest już takie jak było, liczy się tu i teraz oraz najbardziej On - Jacob, wesoły ośmiolatek, uwielbiający żarty swojego ojca, ciekawy wszystkiego i chcący zostać architektem ... Jak świat przyjmie to dziecko i coraz liczniejsze powroty innych? Wracają i słynni ludzie i całkiem zwykli - przynajmniej dla opinii publicznej. Po prostu pojawiają się, oddychają, jedzą, płaczą i cieszą się, czują dokładnie to, co żyjący ... Nikt nie wie kto jeszcze pojawi i dlaczego właśnie ten, a inny człowiek znowu jest pośród żywych ... Przywróceni dla świata, lecz czy dla ludzi?

Śmierć. Jedno słowo, kryjące w sobie nieskończenie wiele smutku, żalu i bólu. Nagle zostaje wymazana, tak jakby jej nie było, lecz przecież miała miejsce. "Przywróceni" Jasona Motta rozpoczynają się właśnie właśnie w takim momencie - powrotu ośmioletniego chłopca, który zmarł kilkadziesiąt lat wcześniej, a pojawia się tak jakby wyszedł tylko na chwilę ze swojego domu. Jak zareagować w takiej chwili? A przecież to dopiero początek, tylko czego? Historia w jakiej splata się radość, ból i pytanie - co dalej? Czy taki powrót jest powodem do radości? A co gdy wyzwala całkiem inne emocje i przypomina wydarzenia o jakich chciało się zapomnieć? "Przywróceni" to książka, poruszająca temat śmierci, ale od całkiem innej strony niż zazwyczaj - powrotu zamiast odejścia i tym co następuje w takiej sytuacji. To nie jest opowieść grozy z zombie w roli głównej, chociaż lęk jest ważnym detalem w niej. Śmierć i życie są ze sobą nierozerwalnie związane, gdy równowaga pomiędzy nimi zostaje zburzona rodzi się strach, a od tego krok od chaosu ...

Wyobraź sobie, że ... wraca ktoś Ci bliski, kto odszedł na zawsze ...





Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję wyd. Mira

niedziela, 22 grudnia 2013

Przedświąteczny chaos niekontrolowany ...

Jak co roku nadszedł dzień ubierania choinki czyli ... chaos niekontrolowany, 
ponieważ kilka lat temu osiągnął rozmiar 2,5 m plus nieskończoną ilość bombek 
i innych szklano-papierowo-plastikowych ozdób. 
Oczywiście powtórzyła się historia z lampkami, 
które świeciły zanim zostały zawieszone, w trakcie 
i nawet chwilę przed umieszczeniem na "potworze" wszystkiego innego, 
ale już nie po tym jak bombkowi towarzysze już byli na swoim miejscu ... 
Do tego "bezcenne" rady w stylu :
" (...) tam nic nie wisi ..."," może przewieś tę z lewej tu, a tą z prawej tam ..." 
- oczywiście bez określenia która z lewej i prawej oraz gdzie to jest to "TU" i "TAM"!!!
I tak minęło kilka godzin, a oto efekt 
(otoczenie to nieuprzątnięte jeszcze pole po stoczonej bitwie):


 ;)

piątek, 20 grudnia 2013

Każdy może być graczem, ale ...

"Gracz"
Przemysław Rudzki


Bramki są dwie, piłka jest jedna, tyle wie każdy, reszta to sportowy spektakl w jakim wszystko jest możliwe. Czasem rozgrywka na boisku jest powodem do radości, czasem wprost odwrotnie, lecz bywa i tak, że wydarzenia na murawie zadziwiają i to wcale nie pozytywnie. A może tak wydaje się jedynie tym siedzącym na trybunach i przed telewizorami, łatwo być piłkarzem czy trenerem kiedy jest się jedynie widzem, całkiem inaczej wszystko wygląda z perspektywy zawodnika. W końcu piłka nożna to sport, a ten bywa nad wyraz nieprzewidywalny i dający niekiedy szansę na zwycięstwo skazanym z góry na porażkę i odbiera sukces pewnym zwycięzcom. Jednak czas meczu jest jedynie wycinkiem większej całości, stanowi jednocześnie zakończenie i początek. Dziewięćdziesiąt minut, tylko lub aż tyle, dwie drużyny i wielkie nadzieje oraz scenariusz pisany przez umiejętności piłkarzy, łut szczęścia, wykorzystane i utracone szanse, to wszystko składa się na jedną rozgrywkę. Nie można zapomnieć o ogromnych emocjach, które budzą się na długo przed piłkarskim spotkaniem i nie gasną wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego. Zawsze jest wygrany i przegrany, wynik trudno przewidzieć, ale czy na pewno ...? Nie zawsze scenariusz jest wypadkową meczowych akcji i przypadku ...

Sława, huczne imprezy, zabawa aż do białego rana, wywiady w telewizji i prasie, po prostu codzienność celebryty i kogoś jeszcze - zawodników czołowych drużyn. Do tego treningi, mecze, no i życie rodzinne. Na pierwszy rzut oka może i równowaga jest zachwiana, ale gwiazdy mają swoje prawa, zanim zajaśniały mocnym blaskiem wszystko wyglądało inaczej. Jak się jest na szczycie trzeba korzystać, szczególnie gdy jest się mile widzianym wszędzie, bo czasem bardzo niewiele dzieli od utraty tego, co z trudem, mniejszym lub większym, zdobyło się. Upadek jest bolesny i niekiedy następuje niebywale szybko, w jednym dniu jest się zapraszanym na ogromne przyjęcie, gdzie gośćmi są słynni ludzie, a w drugim ... w drugim stoi się na krawędzi i to jak najbardziej rzeczywistej. Jednak to przecież dotyczy innych, teraz ważne jest co innego - dobra zabawa na całego i bez hamulców, cała reszta jest jedynie dodatkiem. Jednak niektórzy dostają rachunek do zapłacenia, cena jaka na nim widnieje zaskakuje, jej zapłata nie jest ani prosta ani łatwa.

Max Paprocki jest na fali, ma wszystko czego kiedykolwiek pragnął i co pragną inni, jeszcze krok i nikt mu nie dorówna. Michałowi Tkaczykowi mało brakowało by sięgnąć wyżyn, osiągnął bardzo dużo, mógł jeszcze więcej, ale niestety to już niemożliwe. Dlaczego o jednym mówi się w czasie teraźniejszym, a drugiego wspomina się w czasie przeszłym? Odpowiedź kryje się w drużynowej szatni, piłkarskiej murawie i długich godzinach spędzonych na wspólnej zabawie. To, co jedni znają, dla innych jest tajemnicą, którą chcą odkryć, ale czy są gotowi na prawdę?

Mecz to nie jedynie kilkadziesiąt minut, on trwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego i długo po tym gdy opustoszeją trybuny. Zwycięstwo i porażka mają różna oblicza, lecz czasem znaczą coś całkowicie odwrotnego niż wszystkim się wydaje. W końcu nawet w sporcie cuda się zdarzają się, chociaż niektóre wcale nimi nie są. Czy na pewno graczami są tylko zawodnicy, a rozgrywka toczy się wyłącznie na boisku? Paprocki, Tkaczyk i ich koledzy mają w tym temacie własne zdanie ...

"Gracz" to nie tylko piłka nożna, można nawet powiedzieć, że jest ona jedynie pretekstem bądź punktem wyjścia do opowiedzenia historii w jakiej nie brak dramatu jak u Szekspira, momentów jakby przeniesionych z bulwarowych gazet i ich kolorowych odpowiedników oraz emocji, jakie towarzyszą kibicom w najważniejszym meczu sezonu. Błysk fleszy, mroczne fantazje urzeczywistniane w miejscach znanych jedynie wybranym, piękne kobiety, przystojni mężczyźni, szczyty popularności, ale i kadry, w jakiej uchwycone chwile całkowicie odmienne. Sukcesy, porażki, celebrowanie życia oraz śmierć, niepotrzebna i czasem przypadkowa, zagadka kryminalna i rodzinna, zawiedzione nadzieje, dziennikarze, a nawet prawda i uczciwość ... Przemysław Rudzki przedstawił świat futbolu o jakim się niekiedy słyszy, ale rzadko kiedy mówi, nie ma w nim miejsca na dumę i nadzieję, bo dominuje w nim jedyna wartość - pieniądz. Od niego wszystko się zaczyna, nim kończy, chociaż jest w tej fabule miejsce na coś zupełnie odmiennego, wydającego się całkowitą abstrakcją, ale w końcu przecież to sport i wszystko zdarzyć się może ...



      Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
            portalowi Duże Ka i wyd. Buchmann

środa, 18 grudnia 2013

Bestia czy ofiara?

"Florencka gra"
Michelle Giuttari


Nawet najpiękniejsze miejsca mają swoje mroczne strony, o których wiedzą nieliczni lub wielu stara się ich nie zauważać. Zainteresowanie nimi rodzi się w momencie kiedy mrok pogłębia się i sięga tych punktów, które jeszcze przed momentem były poza jego zasięgiem. Florencja zachwyca swoimi zabytkami i dziełami największych mistrzów. Z obrazów spoglądają Madonny i aniołowie, rzeźby wzbudzają podziw wspaniałym kunsztem, perły architektury nie pozwalają przejść obojętnie obok nich. Jednak tuż obok, może nawet w bliskim sąsiedztwie tych cudów sztuki, istnieje całkiem inny świat. W nim piękno nie liczy się, ważny jest całkiem coś innego, a jeżeli nie wiadomo o co chodzi to podobno w grze są pieniądze, lecz czy na pewno? Rządy sprawuje wszechobecna mafia, ale nie zawsze ona stoi za każdym przestępstwem. Czasem zbrodnia jest efektem chwilowych emocji, bywa także wynikiem przemyślanego czynu, w jakim nie ma miejsca na improwizację. Co kieruje człowiekiem odbierającym życie drugiej osobie? Odpowiedź na to pytanie jest jednym z wielu jakie są poszukiwane w czasie dochodzenie, podstawowym jest jednak to - kto jest zabójcą ...

Michele Ferrara nie jest nowicjuszem w swoim zawodzie, był świadkiem wielu niebezpiecznych sytuacji i w niejednej z nich brał czynny udział. Kolejne wezwanie na miejsce zbrodni nie robi na nim dużego wrażenia, chociaż nie można powiedzieć, że pozostaje całkowicie obojętny. Zdaje sobie sprawę, iż w tym przypadku nie będzie to łatwe śledztwo. Po pierwsze ofiara, po drugie miejsce i po trzecie brak jakichkolwiek poszlak wskazujących na sprawcę. Jedno jest pewne - morderca działał z nadzwyczajną brutalnością. Praca policjantów nie przynosi zbyt dużych efektów, ślady prowadzą w ślepe uliczki, nawet kolejne zabójstwo nie wnosi zbyt wiele do dochodzenia. Scenariusz zdaje się powtarzać, co wskazuje na zbrodniczą serię, a Florencja ma jeszcze w pamięci niedawnego seryjnego mordercy, więc może to jedynie zbieg okoliczności? Jednak komisarz Ferrara dostrzega podobieństwa, no i doświadczenie zawodowe również podpowiada, że po raz kolejny jemu i jego zespołowi przyjdzie zmierzyć się z trudnym przeciwnikiem. Coś jeszcze niepokoi policjanta - anonimy przesyłane na jego prywatny adres, przez lata pracy wielu przestępców groziło mu zemstą, czyżby teraz właśnie została zapoczątkowana? Jednak ważniejsza jest sprawa zabójstw, to ona jest na pierwszym miejscu, jakiś detal bądź detale, oprócz samego sprawcy i brutalności, łączy je. Ofiary nie znały się, pochodziły z różnych środowisk, co stanowi zatem element wspólny? Gdzieś w krwawych tropach ukryte są wskazówki, a może trzeba wrócić do samego początku wydarzeń? Pominięto jakiś ważny wątek i to on jest odpowiedzią na wszystkie inne znaki zapytania, tylko co lub kto go stanowi? Wiekowe mury mają wiele tajemnic, podobnie jak ludzie, którzy kryją się za nimi, przez lata wokół jednych i drugich zalegała cisza, ale teraz ktoś ją zburzył ...

Autor "Florenckiej gry" oparł ją na w części na własnych doświadczeniach, jako komisarz policji codziennie miał do czynienia z przestępstwami. Jednak jego książka nie jest fabularyzowanym dokumentem, a jak najbardziej powieścią sensacyjną z intrygującą akcją opartą nie tylko ściśle na śledztwie, lecz również na życiu bohaterów. Michelle Giuttari umiejętnie prowadzi czytelnika po kryminalnej opowieści w jakiej detale odgrywają ogromną rolę i w ostatecznym rozrachunku dają najważniejszą odpowiedź. Postać mordercy skryta jest w tle, przez większość historii pojawia się jedynie w kontekście samych zbrodni i prowadzonego dochodzenia, co innego jest za to uwypuklone. Czytający krok w krok podążają za komisarzem Ferrarą i jego zespołem, ale obserwują również coś jeszcze i to ten wątek w końcu pozwala na rozwiązanie morderczej łamigłówki. Sama Florencja jako miejsce zbrodni odkrywa swoje mroczniejsze oblicze, rzucające cień na wspaniałe zabytki i dzieła sztuki, lecz pozostaje na drugim planie, ponieważ najważniejsi są ludzie i to, co wydobywa w nich bestię ...
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję  wyd. Zysk i S-ka


wtorek, 17 grudnia 2013

Demony zrodzone z pragień





"Historia Carrie"
Molly Weatherfield

Historia Carrie to opowieść o młodej kobiecie, podobnej do swoich rówieśniczek z marzeniami wcale nie zupełnie innymi od nich. Przynajmniej tak jest do pewnego momentu, potem jej świat zmienia się zupełnie i nic nie jest już takie jak wcześniej ... 

Książki pozwalają przenieść się w całkiem inną rzeczywistość, dostępną jedynie dla wtajemniczonych. Dzięki lekturze wydaje się ona doskonale znana, ale czy można powiedzieć, że wie się o czymś wszystko tylko na podstawie literatury? Przed Carrie stoi okazja sprawdzenia jak teoria ma się do praktyki, zaczytywanie się to jedno, lecz możliwość przeżycia dokładnie tego, co bohaterowie kusi, szczególnie gdy ma to związek z najgłębszymi pragnieniami. Warunek jest jeden - całkowita uległość, poddanie się woli kogoś innego, bez względu na wszystko i wszystkich. W każdym momencie można zakończyć ten układ, każda ze stron wie na co przecież się pisze. Powiedzieć TAK czy wycofać się i zapomnieć o tym, co tak długo było skrywane w głębi umysłu? Bycie niewolnicą wywołuje określone skojarzenia, jednak są one szczególne kiedy dreszcze emocji pojawia się w czasie czytania opowieści w jakich przyjemność równa się z bólem, tym odczuwanym gdy ktoś go zadaje. Carrie otrzymuje propozycję poznania od podszewki roli, w jakiej nie ma miejsca na jej zdanie, ktoś inny przejmie kontrolę nad każdą jej decyzją, krokiem, a nawet myślą po prostu nad nią całą. Nie będzie już miejsca na samodzielność i indywidualizm. Czy wielbicielka "Historii O" może nie zgodzić się na taką ofertę? Niepowtarzalna okazja by przeżyć dokładnie to, co wcześniej było słowami na papierze, wzbudzającymi emocje i pragnienie doświadczenia tego samego ... Czy lektura może aż tak wpłynąć na czytelnika, że ten będzie chciał sprawdzić w realnym świecie jej prawdziwą wersję? 

Reszta recenzji do przeczytania tutaj



Za możliwość przeczytania książki 
  dziękuję  portalowi dlaLejdis.pl

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Porcja lektury :)


Mały stosik ciekawych lektur:

"Bohatyr. Smocza cesarzowa" Juraj Cervenak, Instytut Wydawniczy Erica
"Piraci północy. Bractwo" Mariusz Domagalski, Instytut Wydawniczy Erica
"Ciemna strona oświecenia" Adam Podkowa, wyd. Novae Res
"Na zawsze martwy" Charlaine Harris, dlaLejdis.pl


niedziela, 15 grudnia 2013

Upadek i powstanie


"Upadające królestwa"
Morgan Rhodes


Trzy krainy, każda inna i różniąca się od pozostałych, dwie zazdrosnym okiem spoglądają na tę ostatnią, w jakiej wszystko jest lepsze niż w pozostałych. Ta, w której ziemia żyzna i klimat łagodny żyje w przekonaniu, że nic jej nie zagraża i nie zwraca uwagi to co dzieje się za jej granicami. Beztroska, pragnienie podboju i chęć poprawy losu, te trzy składniki splecione razem dają zarzewie konfliktu w jakim tak naprawdę ważne jest coś zupełnie innego, co wydaje się jedynie legendą. Dawne wierzenia wydają się jedynie bajką, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a jednak ktoś żywi całkiem inne przekonanie. Czy magia faktycznie nie jest jedynie mitem, jaki pozwala na chwilę przenieść w czasy kiedy wszystko było lepsze?

Paelsia nie jest miejscem gdzie cokolwiek przychodzi łatwo, Jonas Agallon wie o tym doskonale. Cleo Bellos żyje w całkiem innym świecie, nie ma w nim miejsca na chłód i głód, wiecznie zielony Auranos daje swoim mieszkańcom to, czego zazdroszczą sąsiedzi. Magnus Damora zna życie od mrocznej strony, chociaż jest następcą tronu Limerosu. Szczególna jedna rzecz przypomina mu o tym, co może stać się gdy ulegnie jakiejkolwiek pokusie. Ubogi wieśniak, księżniczka i książę, co może łączyć tych troje młodych ludzi? Każdy z nich jest mieszkańcem innej krainy, a ich przeszłość i przyszłość wydaje się nie mieć żadnych punktów wspólnych, przed nimi całkiem inne zadania. Czy jedno spotkanie, całkowicie przypadkowe, może zadecydować o ich losach? Kilka wypowiedzianych słów staje się początkiem historii, która odmienia losy nie tylko tych trojga, ale i mieszkańców trzech krain.

Polityczna intryga jest zakamuflowana wydarzeniem, którym nie zainteresowałby się nikt postronny gdyby nie jej uczestnicy, śmierć w tym wszystkim była jedynie pretekstem. Prawdziwy powód kryje się całkiem gdzie indziej, w przeszłości i legendzie. Jeżeli ta ostatnia jest prawdą to człowiek, który zdobędzie to, co zostało kiedyś utracone ogromną potęgę. Jednak nim do tego dojdzie urodzajne ziemie Auranosu spłyną krwią, zemsta przerodzi się w walkę z potężnym przeciwnikiem, a magia zostanie odkryta na nowo.

Cleiona Bellos beztroska księżniczka, młodsza córka i siostra, dla rodziny zrobi wszystko. Rozwaga raczej nie jest jej najmocniejszą zaletą, ale czy jest ona potrzebna pięknej dziewczynie, której świat leży u stóp? Nikt nie wie co skrywa przed wszystkimi, nawet najbliższymi, wyjawienie sekretu zniszczyłoby to, co dla niej najważniejsze. Magnus Damora również ma swoją tajemnicę, jaka z dnia na dzień staje się coraz większym ciężarem. Wystarczy chwila nieuwagi, a młody mężczyzna może drogo zapłacić za nią. Jonas Agallon ma dość patrzenia jak ciężka praca nie przekłada się na poprawę egzystencji ojca i rodzeństwa. Tuż za granicą życie jest prostsze oraz łatwiejsze, dlaczego i jego rodacy nie mogą cieszyć się z dobrobytu? A gdy jest świadkiem zbrodni, która pozostaje nieukarana, przysięga zemstę. Magia? Nikt z nich nie wierzy w nią, chociaż kiedyś podobno to dzięki niej cała Mityka była ziemią mlekiem i miodem płynącą. Teraz jedynie tylko Auranos przypomina te dawne dzieje, jednak gdyby odnaleźć zagubione wartości dawny dobrobyt mógłby znowu zawitać. Czyżby ktoś znalazł sposób na odzyskanie dawnego skarbu? A może będzie to zadaniem kogoś innego? Gaius Damora niczego nie pozostawia niczego przypadkowi, liczy się dla niego tylko jedno i zrobi wszystko by to osiągnąć. Kłamstwo, intryga, zbrodnia, sojusz, zdrada, wojna, są jedynie środkami do celu, znanemu tylko jemu ...

Trzy krainy, trzech władców i kilkoro młodych ludzi, których los został ze sobą spleciony w skomplikowany węzeł. Miłość, magia, pragnienie władzy, odrzucone uczucia, zemsta, wszystko to jest udziałem bohaterów "Upadających królestw". Wielobarwna i zaskakująca opowieść, w jakiej każdy, nawet najmniejszy wątek jest ważny. Od samego prologu aż do ostatniej strony fabuła przynosi niespodzianki, autorka wybiera ścieżki rozwoju akcji niebanalne, w jakich każdy element jest ważny. Wiele detali składa się na historię w jakiej nie brakuje spisków, sekretnych sojuszy, zakazanych uczuć, a prawda okazuje się mieć wiele twarzy, czasem dość nieoczekiwanych. No i nie można zapomnieć o magii, od niej się wszystko zaczyna, pytanie czy i również na niej zakończy? Pierwszy część cyklu stawia bardzo wysoko poprzeczkę dla kolejnego tomu, ponieważ tak wiele wydarzyło się w niej, można więc przypuszczać, że jeszcze więcej będzie miało miejsce w rozwinięciu tej opowieści. Morgan Rhodes zarysowała niejeden wątek, każdy z nich czeka rozwiązanie, które może pójść w jakimkolwiek kierunku. Można przypuszczać jak potoczy się fabuła, lecz czy faktycznie tak będzie dopiero się okaże. Nie baśń, nie mit, lecz historia w jakiej magia odgrywa kluczową rolę, chociaż na pierwszy planie jest całkiem coś innego - intrygi i uczucie, to ona wciąż jest w tle i nie daje o sobie zapomnieć. "Upadające królestwa" to cały wachlarz postaci, od tych najmroczniejszych aż po ich całkowite przeciwieństwo, każda z nich ma jednak wiele twarzy, czasem ich maski opadają, a czasem ich kolekcja powiększa się wskutek przeżytych wydarzeń. Morgan Rhodes w swojej książce dała czytelnikom przygodę, skomplikowane relacje rodzinne, duże emocje, dworskie spiski, czarownice i realne zbrodnie czyli panoramę w jakiej wszystko jest możliwe, nawet to, co jeszcze przed chwilą wydawało się jedynie dawno przebrzmiałą legendą ...

Dziękuję za możliwość przeczytania książki
Oficynie Gola
 

czwartek, 12 grudnia 2013

Upadające królestwa (Falling Kingdoms) - Morgan Rhodes - zwiastun książki


W Mytice już zapomniano o magii, opowiada się o niej tylko w baśniach i legendach. 
Od stuleci w trzech krainach tego kontynentu panuje pokój, jednak teraz nadchodzą inne czasy.

Władcy snują plany o swej przyszłej potędze, coraz więcej żądają od poddanych – aż do ofiary krwi. Los czterech bohaterów zostaje na zawsze odmieniony; księżniczka, książę następca tronu, czarodziejka i buntownik są uwikłani w świecie intryg i zdrad, szokujących morderstw, 
potajemnych sojuszy i niespodziewanej miłości,.

Pewne jest tylko to, że ktoś przegra. Kto zatriumfuje, gdy wszystko, co znano do tej pory, się skończy?

Co zrobią Obserwatorzy, pilnie śledzący poczynania ludzi 
i mający nadzieję na odnalezienie dawno zaginionych klejnotów o wielkiej mocy, 
które ożywią magię na Mytice i przywrócą tym ziemiom szczęście

środa, 11 grudnia 2013

Jesienne spotkanie

"Czwartki w parku"
Hilary Boyd


Jesień ma wiele barw od tych w kolorach lata, poprzez złote odcieni liści, aż po szarość krajobrazu tuż przed pierwszym śniegiem. Jedni widzą w tej porze pożegnanie najlepszego czasu, drudzy cieszą się z jej nadejścia, jeszcze inni traktują jako okres przejściowy pomiędzy latem i zimą. Od pełni życia do jego zamierania, od szumu liści po pukanie nagich gałęzi w zalane deszczem okna. Po prostu jesień - kolorowa i szarobura, wesoła i melancholijna. Podobnie jest z życiem, najpierw jest wiosenne dzieciństwo, następnie dorosłość upajająca jak lato, a potem jesienna dojrzałość. Każdy z tych etapów ma swój jedyny w swoim rodzaju urok, niedostępny w innym momencie, jednak nie zawsze jest on zauważany. Często ludzie skupiają się na tym co uwiera ich w tych chwilach, natomiast nie chcą widzieć tego, co w nich pozytywne ...

Staruszka. Nie! Człowiek w sile wieku, bo co innego oznacza ukończenie sześćdziesięciu lat w naszych czasach? Na pewno nie starość i dobrowolne usunięcie się w cień, zresztą Jeanie nawet tak nie myśli, no chyba, że po raz kolejny mąż, jej własny na dodatek, nazwie ją w ten sposób. Kobieta ma zbyt wiele spraw na głowie by się tym przejmować, prowadzi własną firmę, dodatkowo opiekuje się kilkuletnią wnuczką, spotyka się z przyjaciółkami. Wszystko wydaje się biec drogą doskonale znaną gdzie raczej żadna niespodzianka nie pojawi się już. Jedna miała miejsce dziesięć lat temu, w ciągu jednej nocy zmieniając wiele w małżeństwie Jeanie. Dekada to dość długi okres czasu jak na jedno wydarzenie, ale okazuje się, iż ono nadal trwa i to, co było zaskoczeniem, przeszło w codzienność. Pomimo ponawianych pytań co do jego źródł wciąż kobieta nie wie co spowodowało zmianę w jej związku. Jednostronna decyzja zraniła ją, ale też zrodziła pytania, na które odpowiedzieć może jej mąż, a ten konsekwentnie pomija ten temat w rozmowach. Na jaki kompromis można pójść w relacjach małżeńskich, zresztą czy jest jeszcze to ustępstwo czy może rezygnacja z części siebie samej, by utrzymać trzydzieści wspólnych lat? Odpuścić własne szczęście na rzecz marzeń drugiej strony, gdy ktoś bliski w ogóle nie bierze pod uwagę naszych pragnień? Ile może zmienić jedno spotkanie?

Ray poznaje Jeanie podczas cotygodniowego spaceru z wnuczkiem po parku. Kobieta z wnuczką świetnie spędzają czas w swoim towarzystwie, ale nowi towarzysze okazują się miłym urozmaiceniem wspólnych wypadów. Dzieci dobrze się razem bawią, a starsi ... starsi odnajdują w sobie nawzajem to, czego im brakowało. Czwartkowe spotkania pozwalają Jeanie na zwierzenie komuś ze swoich rozterek, wysłuchanie w sprawach, które inni bagatelizują oraz głośne przyznanie się do swoich pragnieniach. Jednak rzeczywistość okazuje się być o wiele bardziej skomplikowaną niż wydawało się to obydwojgu, przecież trzydzieści wspólnych lat znaczy dużo, tak samo jak przeżyte chwile radości i momenty smutku. Ale czy warto żyć jedynie przeszłością? Co z przyszłością, no i teraźniejszością? Przekreślić wszystko i otworzyć się na nowe? Może tylko zrobić podsumowanie i wsłuchać się w siebie samego? Co podpowie serce, a co rozsądek?

Bohaterowie "Czwartków w parku" są w różnym wieku, młodsi i starsi, tacy jakich mijamy codziennie, podobni do naszych znajomych ALBO do nas samych. Jednak pod pozorami zwyczajności kryją się jednak postacie mające tajemnice, o jakich nikt by ich nie podejrzewał, przemilczane dramaty, zawiedzione nadzieje i skrywane głęboko marzenia. Niby zwyczajna historia, ona i ich dwoje, rodzina, poukładane życie oraz coraz większe pragnienie by dostrzeżono Ją nie tylko w roli żony, matki i babci, lecz jeszcze jako kobiety. Czy to dużo czy mało? Dlaczego właśnie teraz bohaterce marzy się coś, co byłoby odpowiedniejsze jakieś dwie lub trzy dekady wcześniej? A dlaczego by nie w tym momencie? Autorka odkrywa prawdziwe twarze postaci, to, co początkowo mogło wydawać się jedynie łabędzim śpiewem okazuje się całkowicie czymś innym. Egoizm ma różne oblicza i nie zawsze jest nim to za co się je brało. Łatwo osądzać, wskazywać winnych i ich potępiać oraz współczuć ofiarom. Jednak nie zawsze świat jest takim jakim się wydaje, czasem trzeba odrzucić schematy i własne uprzedzenia, żeby zobaczyć coś więcej niż tylko oczekiwania innych ...

Jesienne spotkania mogą przynieść więcej niż ktokolwiek się spodziewa ...






Za możliwość przeczytania książki 


wtorek, 10 grudnia 2013

Królewski spisek

"Przebudzenie Doktora Sørena"
Magdalena Kempna


Spisek z gruntu jest tajemniczy, rzadko o jego istnieniu wie ktokolwiek więcej niż ten lub ci, którzy go przygotowują. Dopiero gdy dochodzi do skutku dowiaduje się o nim szerokie grono, jednak jest już najczęściej za późno by zapobiec jego skutkom. Spiskowcy działają ostrożnie, nie rzucają się w oczy, wprost przeciwnie - starają się pozostać w cieniu, ich sukces zależy od tego czy sekret zostanie utrzymany. Dzięki temu zapobiec temu, co z sobą niesie jest niezwykle trudno, czasem pomaga przypadek, a czasem coś, czego nikt nie bierze pod uwagę ...

Dwór królewski w Nort nie jest oazą spokoju, przypomina raczej gwarny ul, a i nie brak w nim ostro żądlących mieszkańców, paru trutni również się znajdzie. Wszystko jednak obraca się wokół osoby króla i to na nim skupia się uwaga, szczególnie gdy jest całkowicie inny od swego poprzednika. Linnamena oprócz obowiązków władcy zaprząta również niedawna przeszłość - własna i brata. Jeszcze kilka lat wcześniej całkiem inna życiowa rola rysowała się dla niego, daleka od obecnej funkcji. Jednak to dawne czasy, teraz jego dni wypełnia rządzenie rozległym państwem, gdzie wiele problemów jest do rozwiązania. Niespodziewanie dochodzi jeszcze jeden - intryga i to wymierzona w niego osobiście. Kto za nią stoi i jaki jest jej cel nie wiadomo, jedyne informacje są raczej ich fragmentami, które zbyt dużo nie wnoszą, ale to właśnie one świadczą, że król jest w niebezpieczeństwie. Odkrycie doktora Sørena jest tym bardziej niepokojące, iż zbliża się wielkie święto, co oznacza przyjazd kolejnych gości, więc i zagrożenie jeszcze bardziej się zwiększy. Jakby tego było mało jeszcze gdzieś w pobliżu krąży wilkołak, istota wzbudzająca niezbyt pokojowe uczucia, a na dodatek znika mistrz ceremonii. Co jeszcze może wydarzyć się na nortańskim dworze by jego władca bardziej przejął się własny bezpieczeństwem? Na to pytanie nikt z dworzan nie umie odpowiedzieć, za to wszyscy znają zamiłowanie do rozwiązywania kryminalnych zagadek przez Linnamena. Jednak tym razem na szali jest jego życie i przyszłość dynastii, świadomość ta bardzo ciąży zaufanemu lekarzowi, zresztą to on był posłańcem niepokojących wieści. Czas nie stoi w miejscu i do momentu gdy zamach ma być dokonany jest go coraz mniej, a spiskowcy nadal pozostają nieuchwytni, no i jest jeszcze zmiennokształtny czający się w pobliżu. Jedynym rozwiązaniem wydaje się wykorzystanie doktora Sørena, a raczej jego dość niezwykłych talentów, ale czy to wystarczy by zapobiec zbrodni?

Kryminał, opowieść fantasy, paranormalne wątki, każdy z tych składników mógłby być materiałem na osobną książkę, jednak wszystkie są wykorzystane w jednej - "Przebudzeniu Doktora Sørena". Autorka każdy z tych motywów wyraźnie zaznaczyła i wszystkie mają wpływ na przebieg akcji i co ważne stanowi dopełnienie pozostałych. Ostatnie lata przyniosły wiele opowieści o wampirach, wilkołakach i im podobnych postaci, jednakże w opowieści Magdaleny Kempnej są one wplecione w szerszą panoramę i doskonale komponują się z sensacyjnym klimatem w egzotycznej baśniowo-fantastycznym tle. W "Przebudzenie doktora Sørena" zaskakują również bohaterowie - nieschematyczni i z cechami typowymi, lecz u całkowicie innych postaci. Władca -detektyw, lekarz-półwampir, oddany przyjaciel, będący zakonnikiem z zamiłowaniem do ... - to już trzeba samemu sprawdzić, a pozostała jeszcze cała plejada osób równie zaskakujących, za sprawą których nieraz następuje zwrot akcji.




sobota, 7 grudnia 2013

Średniowieczne śledztwo

"Pokuta brata Cadfaela"
Ellis Peters

Niezbadane są wyroki boskie, a może to jedynie przeznaczenie plącze ludzkie ścieżki tak by człowiek nigdy nie mógł narzekać na nudę? Jedno jest pewne kiedy wszystko wydaje się już z góry wiadome, a życiowa ścieżka wyznaczona aż po kres żywota, zawsze wydarza się coś co burzy spokój duszy i umysłu. Można zignorować nieoczekiwane wydarzenie i starać się egzystować tak jak wcześniej, ale pamięć trudno oszukać, a gdy zostanie podjęta decyzja o reakcji na niespodziankę, trzeba się liczyć, że można stracić to, co zdobyło się z trudem … 

Brat Cadfael doskonale znał swoje miejsce w zakonnym zgromadzeniu, po kilu dekadach życia wśród braci nie wyobrażał sobie innego. Nie schronił się do zakonu, lecz sam wybrał taką drogę dawno temu, całkowicie różną od dawnej, chociaż nie do końca przybrała ona postać taką jaką sobie wyobrażał. Teraz, w wieku sześćdziesięciu kilku lat wie już dokładnie gdzie będzie podążał do kresu swych dni, nawet niedawne wydarzenia nie zburzyły jego egzystencji i nie miał zamiaru zakłócać jej nikomu innego. Co miało początek w dawnych czasach niech podąży ścieżką wyznaczona wtedy. Jednak los ma całkiem inne zdanie w tym temacie i tym razem trudno odciąć się od dawnych czynów. Trzeba będzie stawić czoła temu, co miało być zamkniętym rozdziałem do jakiego nie ma już powrotu. Ktoś bliski Cadfaelowi znalazł się w potrzebie, a pomoc zakonnika może okazać się tą jedyną jaka może dać nadzieję na wyjście z kłopotów. Wymaga to jednak głośnego przyznania się do przeszłych czynów i wzięcie za nie odpowiedzialności. Odwagi nigdy nie brakowało braciszkowi, podobnie jak i szczęściu do pojawiania się we właściwym miejscu i czasie by  stanąć przed kolejną zagadką kryminalną. Nie inaczej jest i tym razem, oprócz własnych problemów przed Cadfaelem sprawa morderstwa, o jakie zostaje oskarżony, przynajmniej w jego osądzie, człowiek niewinny. Krew na rękach, brak świadków i kłótnia, do której doszło trochę wcześniej pomiędzy ofiarą i tym, kto stoi nad ciałem. Wszystko przemawia przeciwko temu ostatniemu, a przynajmniej tak sądzą obserwatorzy. Jeżeli nie zrobił tego młody Hugonin, kto inny mógł być zabójcą? Zamordowany nie słynął z pokojowego charakteru, wprost przeciwnie, ale śmierć pozostaje zbrodnią, a winny już jest, więc pozostaje go tylko osądzić … Jak znaleźć sprawcę w miejscu, gdzie ścierają dwie polityczne siły, toczy się walka o koronę angielską, a na dodatek zdrada towarzyszy na każdym kroku? Śledztwo prowadzone w takich warunkach musi szybko przynieść efekty, bo sprawiedliwość na drugie imię ma niecierpliwość, no i własna misja domaga się jak najszybszego znalezienia rozwiązania. W obu przypadkach stawką jest życie ludzkie, w jednym syna, w drugim przyjaciela …

Cykl „Kroniki brata Cadfaela” toczy się w średniowiecznym królestwie angielskim, w czasach niespokojnych, gdzie szczęk oręża wciąż słychać, jeżeli nie z bliska to z oddali. Głównym bohaterem jest tytułowa postać, jakiej jednak daleko do obrazu utrwalonego przez wieki. Chociaż na pierwszy rzut oka zakonnik wydaje się typowym to z bliższej perspektywy okazuje się kimś całkowicie innym. Po pierwsze jest detektywem, chociaż sam tak siebie nie nazywa, jego głównym zajęciem jest opieka nad herbarium oraz pomoc chorym, lecz jego „dorywcze” hobby związane jest z rozwiązywaniem morderczych sekretów. Zbrodnie wcale nie są rzadkością, a sprawiedliwość by mogła w rzeczywistości zatriumfować potrzebuje realnych winnych, a nie ludzi, mających pecha pojawić się w niewłaściwym miejscu i czasie. Tym ostatnim pomaga właśnie Cadfael, równie skuteczny jak Holmes, lecz działający w o wiele trudniejszych realiach i będący równie skuteczny jak jego późniejszy kolega po fachu.


     Za możliwość przeczytania książki dziękuję
                              wyd. Zysk i S-ka