środa, 26 sierpnia 2020

Koniec bywa zwodniczy


„Tylko umarli mogą powstać”
D.B. Foryś

Spokój bywa przereklamowany, niekiedy nawet za bardzo, i kusi by trochę zainteresować się tym, co jeszcze jest do załatwienia. Wiadomo, że łatwo nie będzie i ryzyko ogromne, ale przecież ktoś musi podnieść rzuconą rękawicę i podjąć wyzwanie. Kto jak nie ta, która była człowiekiem, jest demonem, a może być aniołem?

Pakowanie się w kłopoty wpisane jest chyba w DNA Tessy Brown, chwila relaksu? Może i jest kuszące, no, ale ktoś musi pewne sprawy dokończyć vel rozpocząć. Wbrew dobrym radom Kiliana, który co jak co, lecz ma lepszy pomysł na spożytkowanie wolnego czasu, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Jednak czego nie robi się gdy już pył bitewny opadnie? No właśnie, czy on faktycznie jest już jedynie wspomnieniem? Co do tego jak się okazuje można mieć wątpliwości i to wcale nie takie mgliste jakby się mogło wydawać. Jedyne co pozostaje to rozpocząć zbieranie informacji, rozpuścić wici i ruszyć w poszukiwaniu odpowiedzi. Co te ostatnie mogą przynieść? Na pewno coś więcej niż Tessa i jej znajomi mogą się spodziewać. Podziemia kryją jeszcze wiele, śmiertelne zagrożenie znowu daje o sobie znać. Na zgliszczach zaczyna się nowa rozgrywka, tym razem i jak zwykle zresztą, okazuje się, że trzeba ruszyć na ratunek światu i nie tylko. Jeśli misja powiedzie się wszystko wróci do normy, lecz jeśli nie – no cóż klęska będzie niezapomniana, chociaż czasem koniec bywa i … początkiem.

Epickie zakończenie, dające jednocześnie finał, o jakim trudno zapomnieć,  oraz coś, co czytelnika i mocno zaskoczy i da pole do snucia przypuszczeń, a pomiędzy pierwszymi i ostatnimi stronami bohaterowie nie pozwalają ani na sekundę by nuda zagościła. Tak można by w telegraficzno-ekspresowym w skrócie podsumować książkę „Tylko umarli mogą powstać”, lecz nie oddaje to nawet w jednym procencie tego, co faktycznie ma miejsce w ostatniej części cyklu Tessa Brown. Niespodziewane zwroty akcji, nadprzyrodzone siły i … no właśnie diabeł tkwi w szczegółach, a te są więcej niż intrygujące i zaskakujące na każdym kroku. D.B. Foryś zapewniła czytającym to, czego mogli spodziewać się po tej serii i jeszcze więcej, kreatywnie rozwinęła już znane elementy, lecz nie poprzestała na nich, dodając kolejne dorównujące im pod względem tajemnic i przede równie zagadkowe. Tempo akcji gwarantuje, że książka zostanie dobro odłożona w momencie gdy zostanie przeczytane ostatnie zdanie i w tym momencie pojawia się chęć, by jeszcze nie kończyła się. Rozstanie z takimi postaciami i tym, co jest ich udziałem nie przychodzi łatwo, bo nie tak łatwo znaleźć równie zajmującą historię. Nieprzewidywalność fabuły nie daje czasu by snuć przypuszczenia jak dalej się ona potoczy, bo czego by nie wymyślić pisarka i tak zaskoczy czytelników. „Tylko umarli mogą powstać” jako trzecia część ma w sobie świeżość tak jakby była pierwszą, lecz równocześnie łączy w sobie wcześniejsze wątki i jest źródłem nowych. Porywa w wir niesamowitych wydarzeń, w których słowo „niemożliwe” nabiera całkowicie nowego znaczenia, bo w końcu to, co jeszcze przed sekundą było abstrakcją staje się jedynie kwestią czasu. D.B. Foryś z prawdziwym przytupem rozpoczyna, kontynuuje i zakańcza historię Tessy Brown, pokazując, że jej pomysł na fantastykę to doskonały przepis na bestsellerową sagę, w której nie ma niczego oczywistego, humor nie jest jedynie dodatkiem i przede wszystkim siła tkwi w tym, że czytelnik nigdy nie może być pewien kiedy skoczy z bohaterami w ogień, piekielnie gorący i nad wyraz kuszący przygodą życia.



 Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję: