środa, 5 sierpnia 2020

Kresowa opowieść

Przedpremierowo:


„Olszany.

Kamienna róża”


Agnieszka Litorowicz-Siegert

 

Przeszłość powraca zawsze gdy drzwi do niej nie zostały zamknięte raz na zawsze. Czasem na przeszkodzie temu stoją uczucia, wspomnienia lub człowiek, bywa, że również miejsca nie pozwalają oddzielić grubą kreską tego, co było od tego, co jest i będzie. A jeśli jeszcze tajemnica ma w tym swój udział, to nie ma szansy by przeszłe losy odeszły, ustępując placu teraźniejszości.

 

Czy można po kilkudziesięciu latach odnaleźć rodzinną historię, jeśli ma się jedynie kilka informacji i to jeszcze usłyszanych z drugiej ręki? Julia i Kalina wierzą, że tak, chociaż mają wątpliwości wyruszają w podróż na Białoruś, kiedy, jak nie właśnie teraz, nadarzy się lepsza okazja by sprawdzić to, co nie daje im spokoju? Jednak z nich chce poznać co skłoniło jej ciotecznego dziadka by przez dziesięciolecia egzystować w odosobnieniu. Druga natomiast pragnie zakończyć rodzinną klątwę, może i nie dowierza tej rodzinnej legendzie, lecz chyba coś w niej jest. Co odkryją w urokliwej Omszanie za Bugiem? Nie do końca to, co czego się spodziewały, przeszłość kryje o wiele więcej sekretów niż przypuszczały. Miłość i dramatyczne wydarzenia sprzed ponad pół wieku wciąż mają siłę, by wpłynąć na obie kobiety. Przeznaczenie chadza bardzo krętymi ścieżkami, Julia już się o tym przekonała, natomiast Kalina właśnie poznaje jego moc, przyjaciółki podjęły się zadania, nie zdając sobie sprawy co je czeka …

 

Rzadko, która książka oczarowuje mnie od pierwszych stron, tak, że wiem, iż lektura zakończy się dopiero w chwili kiedy poznam ostatnie słowa, lecz jeszcze długo jej echa będą obecne. Takim tytułem są „Olszany. Kamienna róża” autorstwa Agnieszki Litorowicz-Siegert, chociaż nie miałam przyjemności czytać pierwszej części, to druga w żadnym stopniu nie była wyjęta z kontekstu czy też niezrozumiała, co nie znaczy, iż nie mam apetytu na początek tej historii. Jednak to z drugą zawarłam znajomość i to ona sprawiła, że na kilka godzin przeniosłam się na dawne Kresy Wschodnie, a dzisiejszą Białoruś, by z bohaterkami odkrywać fascynującą przeszłość oraz wraz nimi przezywać perypetie w teraźniejszości. Co tak spodobało mi się w tej historii? Oczywiście wątek główny czyli sama idea poszukiwań swoich rodzinnych korzeni, owianych tajemnicami, niedomówienia, bolesnymi wspomnieniami, jakie wydawało się, że są już zapomniane, lecz jak się okazuje wciąż mają wpływ na kolejne generacje. Ale to nie wszystko lub raczej punkt wyjścia dla opowieści, w jakiej nie brakuje emocji, sekretów i przede wszystkim fabuły, gdzie naprawdę niespodzianek jest sporo. Każda wprowadza nową nić do niezwykłej panoramy ludzkich losów, pełnych jasnych i ciemnych kolorów oraz tła czyli zawieruchy dziejowej. „Olszany. Kamienna róża” mają w sobie urok familijnej sagi, ale również powieści obyczajowej, jednej i drugiej towarzyszą dialogi, w których niejednokrotnie poczucie humoru bohaterów daje o sobie znać. Podczas czytania wciąż towarzyszyło mi zaintrygowanie co jeszcze wydarzy się i jaką drogą potoczą losy postaci, czy uda im się osiągnąć swoje cele oraz przede wszystkim czy wszystkie tajemnice zostaną wyjaśnione. Pisarka oddała w moje ręce fascynującą książkę, w jakiej nie brak niczego, oprócz jednego – zbyt szybko się kończy, pomimo ponad trzystu stron. Piękne krajobrazy no i oczywiście nie dające się zapomnieć barwne osoby, o jakich jest to historia, tworzące ją od pierwszej do ostatniej kartki, pozostają w pamięci na długo.



Premiera:

12 sierpnia




 Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję