środa, 22 kwietnia 2020

Rozgrywka


„Dziennikarz”
Maciej Kaźmierczak

Jedno kłamstwo wydaje się nieszkodliwe, drugie przychodzi łatwiej, a kolejne są już naturalne. Dzięki nim można egzystować równolegle w dwóch światach, tym, który jest codziennością i tym drugim, gdzie można zapomnieć się i brać to, czego się potrzebuje bez konsekwencji, do czasu. Matnia. Pojawia się nagle, bez uprzedzenia i wydaje się osaczać bez powodu, ale tak jak nie istnieje zbrodnia doskonała, tak samo zawsze jest i jakiś powód, źródło, tego, co ma miejsce.

Kiedy trafia się interesujący temat, zwłaszcza z kategorii tych, mających szansę trafić na pierwszą stronę gazety trudno odmówić zajęcia się nim. Eryk Prus zamierza skorzystać z szansy jaka mu się nadarza, zresztą nie odmawia się naczelnemu. Podróż z tym związana jest mu jak najbardziej na rękę i stanowi możliwość wyrwania się od codzienności, zadowalającej, ale potrzebującej powiewu świeżości. Gromadzenie informacji oraz ich analiza jest jedną z podstaw dziennikarstwa, a w tym konkretnym przypadku aspirująca aktorka jest punktem wyjścia do jednego i drugiego. Jednak szybko okazuje się, że w jej historii nie do końca jest tak się początkowo zdawało, czyżby miało drugie dno? Dlaczego zwróciła się z nią do gazety? Doświadczenie i intuicja podpowiadają Erykowi, iż wiele szczegółów się nie zgadza, lecz nie umie porzucić tej sprawy. Czy nie popełnia błędu? Może zaczynać grać według koś innego zasad zamiast swoich? Ile jest gotów zaryzykować? Na te pytania odpowiedzi Eryk odnajdzie odpowiedzi, tylko czy będą takie jakich się spodziewa? Pewne znaki zapytania powinny stać się ostrzeżeniem …

Deszcz, mrok, piękna kobieta i główny bohater, a do tego klimat noir oraz niepokój wzrastający z każdą chwilą, że to, co jest widoczne jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Na tym nie koniec, to dopiero początek historii w jakiej nic nie jest takie jak się wydaje, nawet więcej, gdyż mistrzowsko skonstruowana fabuła wciąga czytelników w świat pełen kłamstw, iluzji, branych są za rzeczywistość, aż do momentu kiedy pękają z hukiem, burząc tamę wyparcia i zapomnienia. Maciej Kaźmierczak brawurowo wszedł  ze swoją książką w gatunek thrilleru psychologicznego, serwując nieszablonową lekturę, w jakiej nie brakuje sekretów, napięcia i przede wszystkim skomplikowanych relacji ludzkich, balansujących na pograniczu intrygującej matni. W „Dziennikarzu” od samego początku należy spodziewać się nieoczekiwanego, chociaż początkowe tempo może zwodzić, bardzo szybko okazuje, że akcja toczy się w rytmie idealnie dopasowanym do zaciskającej się coraz mocniej pajęczyny kłamstw, niedopowiedzeń, sprzecznych informacji oraz zwodniczej intuicji. Pomiędzy tym, co wiadome, a tym, co faktycznie ma miejsce zaczyna się rozgrywka o to, czego jeszcze nie wiadome, a co steruje wszystkim i wszystkimi. Autor umiejętnie gra na emocjach czytających, podsuwając bodźce do przypuszczeń jak dalej potoczy się akcja, lecz w zanadrzu ma intrygę, jakiej nikt nie spodziewał się. „Dziennikarz” jest fascynującą opowieścią o człowieku, jego prawdziwej twarzy, o jakiej nawet on sam zapomniał i pułapce, niedostrzeganej dopóki  nie jest już za późno na ratunek. Wytrawna historia, w jakiej wątki splatają się w niepokojący obraz namalowany kolorami mrocznymi odcieniami ludzkich pragnień i emocji, prowadzących do zatracenia





 Za możliwość 
przeczytania książki
dziękuję: