niedziela, 29 września 2019

Premiera niebawem


Premiera już niedługo, 
a na zaostrzenie apetytu ...



Prolog


Pamiętam dzień, w którym moja mama powiedziała, że w jej brzuchu śpi moja przyszła siostrzyczka. Wtedy nie wiedziałem, jak ugryźć to stwierdzenie. Dziecko w brzuchu? Co ona, zjadła to dziecko? Ale jako trzylatek nie miałem większego pojęcia o niczym, co się wokół mnie działo. Ważne, że raz w roku przychodził Mikołaj, że tata co sobotę zabierał mnie na boisko pokopać piłkę, a mama zrobiła na obiad pomidorową. Bez marchewek. Wieczór, kiedy położyła moje ręce na swoim brzuchu, był dziwny. Powiedziała, że niedługo wyjdzie z niego moja młodsza siostrzyczka, a ja będę starszym bratem, który będzie musiał się nią opiekować, bronić jej i dbać, żeby nic złego jej się nie stało.
Wtedy nie wiedziałem, jak bardzo ta wiadomość zmieni moje życie. I jak bardzo je spieprzy…
Powiedziała mi, że mogę jej pomóc wybrać imię dla siostrzyczki. Sama chodziła z nosem w notesie, zapisując zasłyszane imiona albo takie, które znalazła w jakiejś książce. Też chciałem wziąć w tym udział, ale gdy proponowałem jej imiona superbohaterów z kreskówek, tylko się śmiała perliście, mówiąc, że to nie pasuje do dziewczynki. Nie wiedziałem, co znaczy dziewczyńskie imię. W przedszkolu rzadko kiedy zadawałem się z dziewczynami, bo były nieznośne, szczególnie gdy bawiły się w dom i rządziły całą salą. Byłem cholernie zawiedziony, że nie potrafiłem pomóc mamie. Może faktycznie do mojej siostrzyczki nie pasowało imię jakiegoś robota albo gadającego psa. I wtedy przypomniałem sobie o książkach. Naszym cowieczornym rytuałem było czytanie bajek, kiedy leżałem już w łóżku. Jakiś czas temu zaczęliśmy czytać Opowieści z Narnii, a tam jedną z głównych bohaterek była Łucja. Prawdomówna. Dobra. Łaskawa. Odważna. Zawsze radosna. Chciałem, żeby moja siostrzyczka też taka była.
Mama z wrażenia przysiadła na łóżku, nie wchodząc pod kołdrę, co zazwyczaj robiła, tuląc mnie mocno do siebie podczas lektury.
– To bardzo piękne imię – powiedziała zdumiona, a jej wzrok pomknął w stronę okładki. – Królowa Łucja Mężna? – zachichotała pod nosem, a ja jej zawtórowałem.
Nie wiedziałem, czy spodobała jej się moja propozycja, bo otworzyła książkę i zaczęła czytać, odrzucając na bok czerwoną zakładkę.
Niemniej pół roku później na świat przyszła Łucja Słowikowska.

Coś wam powiem. W prawdziwej miłości nie ma nic romantycznego. Ona rani. Ona sprawia ból. Niszczy…
Kochając, wyrzekłem się dawnego siebie. Teraz w niczym nie przypominam tamtego chłopaka z dawnych lat. Nie mam rodziców. Nie mam siostry… Jestem sam. Wszystko przez to, że się zakochałem. W Łucji.
Mojej siostrze.
Mojej wielkiej miłości.
Miłości zakazanej.



10 komentarzy: