sobota, 6 października 2018

Każde kłamstwo ma ziarno prawdy


„Czarownice nie płoną”
Jenny Blackhurst

Prawda, jednocześnie jedyna i mnoga, w zależności od perspektywy oraz tego kto jej szuka. Bywa bardziej zwodnicza niż kłamstwo oraz równie niszcząca, nosi wiele masek i ukrywa się w tajemnicach, lękach, a przede wszystkich w ludzkich umysłach. Łatwo twierdzić, że się ją zna, trudniej jest wytrwać w swoim zdaniu kiedy rodzą się wątpliwości i trzeba stanąć w jej obronie.

Czasem to co wydaje się rozsądne odczuwane jest jako przymus, pomimo wszelkich przesłanek, że to jedyna słuszna droga w tym momencie. Imogen wraca do miejsca, które nie kojarzy się jej ze szczęściem, ale właśnie w rodzinnym miasteczku ma rozpocząć nowy, życiowy, rozdział. Wspomnienia nie pozwalają na to by weszła w niego bez obaw, nie zamierza dzielić się z nikim tym co pozostawiło w niej blizny, czy głębsze niż chce przyznać to samej sobie? Jako dyplomowana psycholożka ma pomagać innym, lecz wie, że niekiedy może za to zapłacić wysoką cenę, teraz jednak ma szansę na odcięcie się od przeszłości i egzystencję takiej jak pragnie ona i jej mąż Dan. Ellie również powinna pozostawić za sobą dramat jakiego była uczestnikiem, ale nie niestety tak łatwo zapomnieć o nim. Dziewczynkę otaczają plotki i raniące oskarżenia, Imogen stara się pomóc nastolatce, ale nie jest to proste. Otoczenie oskarża Ellie o coś co wydaje się irracjonalne, nikt nie widzi w niej przerażonego dziecka, które straciło wszystko, chociaż czy na pewno nie do tego podstaw? Następujące po sobie tragiczne zdarzenia zastanawiają kilka osób, a jedno z nich także Imogen każe szukać odpowiedzi na pewne niepokojące pytania. Co jeszcze będzie miało miejsce w małym miasteczku na angielskiej prowincji? Wydawało się, że czasy kiedy oskarżano kogoś o bycie czarownicą dawno minęły …

Niektórzy pisarze stawiają na mocny początek, inni wolą środek podkreślić, są i ci, skupiający się na zakończeniu. No i pozostają jeszcze autorzy starający się przez całą książkę utrzymać napięcie i niepokój w czytelniku. Jenny Blackhurst należy do tych ostatnich i po raz kolejny zrobiła to z wirtuozerskim wyczuciem, z chirurgiczną precyzją zszyła wątki tak byśmy wciąż podczas lektury byli w gotowości. Mroczny, czasem jakby rodem z powieści grozy lub nawet średniowiecznych legend, klimat jest odczuwalny prawie od samego początku i nawet jeśli jakiś punkt zdaje się go rozjaśniać to po bardzo krótkiej chwili okazuje się, że była to jedynie iluzja. „Czarownice nie płoną” są doskonałą kompilacją kilku gatunków pomiędzy jakimi starannie zatarto granice, pojawia się kryminał, thriller psychologiczny, horror i powieść gotycka. Pisarka nie zaniedbała żadnego detalu, chociaż na pierwszy rzut oka nie dostrzega się tego gdyż jesteśmy zaintrygowani fabułą, jak najbardziej współczesną, a z drugiej strony sięgającą głęboko w ludzkie lęki przed tym co inne i niezrozumiałe. Nie bez znaczenia jest również drugi plan zbudowany wokół małej miejscowości i jej mieszkańców, którzy nie są anonimowym tłumem nieznajomych, lecz wręcz przeciwnie, co jeszcze wzmacnia każdą reakcję i stwarza, momentami, klaustrofobiczną atmosferę, lepką od lęków, mrocznych przypuszczeń oraz rodzącej się histerii. „Czarownice nie płoną” pokazują jak może wyglądać prawda i jak łatwo rozpalić niezdrowe, bądź nawet chorobliwe emocje oraz jak trudno wtedy o rozsądne wnioski i podjęcie odpowiadających im kroków. Pozostaje jeszcze kwestia prawdy, okazującej się być wpierw czymś oczywistym, chwilę później czymś mglistym, a w niedługim czasie może sprytną iluzją. Pozostaje kwestia bohaterek, ponieważ to one odgrywają rolę główną w tej powieści, starszych i młodszych, lecz mających za sobą traumatyczne doświadczenia, każda z nich reaguje inaczej na tę samą sytuację, a kolejne wydarzenia wprowadzają intrygujące zależności i związki pomiędzy nimi. Jenny Blackhurst nie stawia na łatwe ścieżki w wątkach, chociaż początkowo może się wydawać, że widzimy podobieństwa między innymi do kingowskiej „Carrie”, lecz to jeden z szerokiego grona motywów jakie są podsuwane czytającym i błyskotliwie wykorzystanych w fabule. 




            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros



10 komentarzy:

  1. Planuję zakupić tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie byłam przekonana do tej książki, ale widzę, że jednak warto ją przeczytać :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę. Koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zanim pozwolę ci wejść" wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego od razu wiedziałam, że chcę poznać także tę historię - czeka już na półce. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie muszą tą książkę zakupić i szybko przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie ta książka kusi i chcę ją przeczytać. Jestem ciekawa czy mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna powieść, ogromnie przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tej autorce, a tu czytam, że to nie pierwsza tak dobra książka tej autorki. W miarę możliwości będę starała się nadrobić tą zaległość

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  9. Będę mieć tę książkę na uwadze, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak to często bywa, że tłum kreuje swoja własną prawdę, że rzucone oskarżenie odbija się echem od słuchaczy i wracając potęguje. Ileż to w historii przykładów na czcze oskarżenia...Jak widać ta cecha ludzka pozostaje niezmienna. Bardzo ciekawa propozycja, chętnie przeczytam :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń