poniedziałek, 30 stycznia 2012

Do trzech razy sztuka ... czyli stosik styczniowy po raz trzeci

Podobno do trzech razy sztuka czyli stosik styczniowy po raz trzeci
i w trzech odsłonach :)


Od góry:

Syn Neptuna - Rick Riordan, wyd. Galeria Sztuki i Sztukater.pl
Błękitnokrwiści - Melisa de la Cruz wyd. Jaguar i Sztukater.pl
Klątwa z przeszłości - Joseph Delaney, wyd. Jaguar i Sztukater.pl
Żeglując między światami - Julia Golding i wyd. Nasza Księgarnia i Sztukater.pl
Cesarzowa Józefina - Sandra Gulland, wyd. Bukwy Las i Sztukater.pl


Od dołu:

W półcieniu - Tadeusz Rutkowski, wyd. Miniatura i Sztukater.pl
Apokalipsa - Marta Gracz, wyd. Miniatura i Sztukater.pl
Mrok. Strażnicy Veridianu - Marianne Curley,wyd. Jaguar i Sztuakter.pl
Zagubiony heros - Rick Riordan, wyd. Galeria Książki i Sztukater.pl
Zemsta Czarownicy - Joseph Delaney, wyd. Jaguar i Sztukater.pl
Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy - Zbigniew Kresowaty,
wyd. Miniatura i Sztukater.pl
Moje vademecum - Mariusz Normann wyd. Miniatura i Sztukater.pl
Mundry - Gertrud Hirshi, wyd. Astropsychologii

Od góry:

Dotyk mroku - Dorota Wieczorek, wyd. Zielona Sowa
Twarz pokerzysty - Józef Hen, wyd. MG za punkty na granice.pl
Apetyt na jutro - Agnieszka Woźniak, wyd. Replika i Duże Ka
Drugie życia pana Roosa - Hakan Nesser, wyd. Czarna Owca i Duże KA
Archeologia - Giuseppe M. Della Fina, wyprzedaż Matras
Lekcja historii Jacka Kaczmarskiego - Iwona Grabska, Diana Wasilewska
wygrana na webook.pl


niedziela, 29 stycznia 2012

Tajemnicze dziedzictwo

"Sosnowe dziedzictwo"
Maria Ulatowska


Patrząc na okładkę w zimowy wieczór na myśl przychodzi letni wieczór, na pograniczu dnia i nocy, kiedy słońce powoli chowa się za horyzontem, ale jego blask nadal odbija się w toni jeziora. Chociaż rzadko zwracam uwagę na obwoluty, ta przyciąga wzrok, dlaczego? Może z powodu widoku, a może emanującym z niej spokojem? W każdym razie ma się ją w pamięci jeszcze długo, jak fotografię z miejsca, gdzie przeżyliśmy miłe chwile. Taki wstęp nastraja optymistycznie, przywołując miłe wspomnienia, jeszcze zanim się otworzy się książkę.

Tytułowe sosnowe dziedzictwo to dworek Sosnówka, umiejscowiony niedaleko uroczego miasteczka Towiany i jeziora, niespodziewanie odziedziczony przez Annę. Od pierwszego spojrzenia czuje z nim więź, pomimo, że inne uczucie powinno raczej być na jego miejscu - lęk przed widoczną ruiną, bo zamiast szlacheckiego domostwa, przed oczyma nowej właścicielki, rozpościera się widok zniszczonego budynku, a jego wnętrze też nie napawa optymizmem. Jednak prawdziwa miłość ma to do siebie, że nie zważa na zewnętrzne piękno, lecz to co ma do zaoferowania dusza, a tę ten dom posiada. Jednak co równie ważne okolica obfituje w niezwykle sympatycznych mieszkańców, gotowych przyjąć do swego grona nowego członka. Pełna sielanka, a w tle kujawskie krajobrazy, lecz są także i tajemnice, których nie domyśla się osoba z zewnątrz. Gdy osądza się po pozorach nie dostrzega się tego co ukrywa się w sobie człowiek, dopiero spojrzenie wgłąb i poznanie przeszłości pozwala zobaczyć, to co niewidoczne z perspektywy niezaangażowanego obserwatora. Autorka stworzyła cały wachlarz bohaterów, niosącymi w swej osobie ciekawe historie, pozostawiające w nich mniej lub bardziej widoczne ślady. W książce jest miejsce i na romantyczne chwile i te mniej szczęśliwe, wzajemnie przeplatają się - tak jak i w codziennym życiu, gdzie smutne momenty i te radosne pojawiają się obok siebie.

Fabuła "Sosnowego dziedzictwa" oparta jest o motyw rodziny oraz jej losów na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Przeszłość stanowi osnowę dla wydarzeń z teraźniejszości, a sekret, mający swoje źródło w tragicznym sierpniowym dniu tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego roku jest osią akcji, chociaż nie od razu widoczną. Rozdziały naprzemiennie odnoszą się do tego co było i co właśnie dzieje się, dzięki temu czytelnik stopniowo poznaje główną bohaterkę i tajemnicę sprzed lat, która spowodowała, że znalazła się ona w dawnym familijnym gnieździe. Czasem dawny dramat jednej generacji ma pozytywne zakończenie w następnych pokoleniach.

Dlaczego "Sosnowe dziedzictwo" powinno wędrować z Włóczykijką? Każdy z nas ma momenty gdy potrzebuje momentu oderwania się od dnia codziennego i spędzenia kilku chwil na lekturze, dającej ciepłe spojrzenie na świat ...





Książka została przekazana w ramach akcji "Włóczykijki"

sobota, 28 stycznia 2012

Codzienna magia

"Magia wiedźm"

Claire Arbelet


Słowo wiedźma kojarzy się mało pozytywnie, szczególnie, że określenie to pada najczęściej w kontekście epitetu, podczas kłótni bądź gdy chce się kogoś obrazić. Jakoś męski odpowiednik ma o wiele lepsze konotację, może dzięki powieściom pana Sapkowskiego, a może, że w literaturze, filmie czy też historii rzadko pada ten wyraz. Magia w tym ujęciu nie przychodzi na myśl, a jeżeli już to raczej w negatywnym ujęciu jakim jest urok i to nie z kategorii cechy osobiste. Jednak pierwsze wrażenia mogą być mylące, bo już podtytuł wskazuje co zawiera treść książki, czasem warto zagłębić się w świat, który wydaje się tak mało realny i oddalony od rzeczywistości, by poznać coś nowego.

"Magia wiedźm" to nie księga z zaklęciami, wyjaśniona ta kwestia jest od razu na początku, w ten sposób uniknięto nieporozumień, a czytelnicy, przynajmniej w zarysie, są zorientowani czego mogą dowiedzieć się z lektury, a czego na pewno w niej nie znajdą. W końcu tytuł może wiele sugerować, nawet więcej niż tak naprawdę oznacza. podeszła do tematu czarów z humorem, lecz nie z przymrużeniem oka, przekazując wiadomości stara się zwracać uwagę na ewentualne zagrożenia bądź momenty gdy należy być ostrożnym. Wiele z zawartych informacji śmiało można potraktować w kategoriach porad lub wskazówek, mogących być użytecznymi w życiu codziennym.

Miłość i pieniądze, te dwa pojęcia najczęściej wiążemy z magią, w końcu zaklęcia i czary są pierwszym i ostatnim sposobem przychodzącym na myśl gdy chcemy pozyskać czyjeś uczucie bądź powiększyć swoje finanse, szczególnie gdy w tych dziedzinach się nam nie wiedzie. Claire nie podaje gotowych receptur, dzięki którym portfel zapewni się, a ktoś odwzajemni nasze pragnienia, wskazuje jednak ścieżki, będące pomocne w otrzymaniu to czego pragniemy. Jednakże wiedza z tego zakresu to jedynie wycinek całej zaprezentowanej tematyki, gdyż również znajdziemy informacje dotyczące oddziaływania olejków eterycznych, kamieni, barw oraz metody medytacji. Także tarot ma swój wątek, pozwalający poznać znaczenie jego kart oraz ich interpretację.

"Magia wiedźm" to swoisty poradnik z dziedzin, którymi wiele osób się interesuje, lecz rzadko kto przyznaje się do tego głośno. Dzięki tej książce można zapoznać się z aspektami nas ciekawiącymi lub uporządkować posiadaną wiedzę. Szeroki zakres opracowania pozwala na zaznajamianie się z poszczególnymi tematami odrębnie, chociaż przeczytania całości daje szerszy pogląd na słowa wiedźma i magia oraz odczarowuje je nie tylko z baśniowości, lecz również z negatywnych skojarzeń, zwyczajowo im przypisanych.

Za możliwość przeczytania książki
Dziękuję portalowi nakanapie.pl

piątek, 27 stycznia 2012

Jeszcze nie jestem ...

"Nie jestem seryjnym mordercą"
Dan Wells


Seryjni mordercy są podmiotem nie tylko śledztw, tematem nagłówków gazet i kryminałów, lecz również stanowią obiekt zainteresowania dla wielu osób, czasem przeradza się ono w coś silniejszego - wręcz w zaślepienie. Rzadko kto chwali się się takimi sympatiami, ale są też i Ci, niekryjący się ze swoimi sympatiami, a wręcz podziwem ...
Dla piętnastoletniego Johna śmierć nie jest niczym nadzwyczajnym, a raczej codziennością, z którą ma częsty kontakt. To co dla innych jest rzadkością dla niego dawno już spowszedniało, jak to możliwe? Po prostu od dziecka przypatrywał się pracy matki i ciotki, właścicielek zakładu pogrzebowego, a z czasem stał się ich pomocnikiem w rodzinnym biznesie. Jego zainteresowania są trochę pokrewne dorywczej pracy i nie wzbudzają zachwytu rodziny - wielokrotni zabójcy nie są raczej zagadnieniem polecanym do zgłębiania dla nastolatków, chociaż praca przy zmarłych też nie, a jakoś to drugie nie budzi zastrzeżeń bliskich. Nic więc dziwnego, że gdy dochodzi do zbrodni w okolicy jest on więcej niż ciekawy jej autora i jak wyglądu ofiar. A to już naruszenie jednej z zasad chłopaka, mającego ich wiele i starającego się ich przestrzegać, czasem same wysiłki zostają docenione i zostają wynagrodzone ... spełnieniem marzeń o seryjnym mordercy działającym po sąsiedzku ...

Małe miasteczka są sielankowe jak z romantycznego obrazku lub miejscami na mapie, przy których nawet na chwilę nie zatrzyma się wzrok kogoś kto szuka czegoś ciekawego. Jednak wbrew pozorom kryją one wiele tajemnic, z kategorii mało chwalebnych, i wbrew pozorom stanowią świetne tło dla suspensu. W końcu w spokojnej i leniwej atmosferze, sensacyjny wątek zaskakuje swoim pojawieniem, bo kogo podejrzewać o mord? Tę miłą staruszkę z naprzeciwka, spokojnego sprzedawcę ze sklepu czy kogoś z niewielkiej społeczności, gdzie każde odstępstwo od normy jest widoczne jak na dłoni? No, ale właśnie ktoś w takim miejscu, skraca życie mieszkańców i to dosyć metodycznie, liczna odchodzących w zaświaty wzrasta, a zbrodniarz pozostaje nieuchwytny, grając na nosie stróżom prawa o lokalnej społeczności, lecz są osoby, a raczej jedna, wydająca się wiedzieć więcej niż można by podejrzewać ...

Co sprawia, że człowiek staje się mordercą i nie poprzestaje na jednej zabójstwie, lecz kontynuuje swe krwawe "dzieło"? Geny, wpływ otoczenia, urazy z dzieciństwa bądź z późniejszych lat? Może jest to wypadkowa wielu elementów bądź po prostu przypadek losowy? Zabójca rzadko kiedy wyróżnia się z tłumu, a jeżeli już to raczej nie swoim zabójczym "hobby", chociaż gdy już odkryje się jego tożsamość, to nagle zauważa się w jego przeszłości szczegóły, wskazujące na zbrodnicze oblicze. Ale czy nie jest to naciąganie faktów pod gotową tezę? Więc jak rozpoznać przyszłego mordercę, skoro tak na prawdę może nim być każdy, nawet nasz najlepszy przyjaciel?
Jak rodzi się zło? Potrzebuje jakieś zachęty czy jest w każdym z nas i tylko wystarczy splot okoliczności by pokazało swoje oblicze? Niewykluczone, iż pewne swe cechy pokazuje otoczeniu tylko są one ignorowane bądź traktowane w kategorii - to jedynie niezdrowa fascynacja, z której wyrasta się, tak jak z wyrywania muszkom skrzydełek ... Jednak zło ma jedną jedną wspólną właściwość - jego prawdziwa twarz uwidacznia się, bądź jest właściwie zinterpretowana, dopiero w momencie gdy już jest za późno, wcześniej przybiera wiele masek, nawet ostrzegających, lecz są one najczęściej interpretowana jako dziwactwa, kto ich w końcu nie posiada? Przecież trudno w każdej twarzy dopatrywać się znaków zbrodniczych zamiarów, a może warto posłuchać intuicji?

Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania ksiażki Dziękuję

czwartek, 26 stycznia 2012

Koniec czy początek

"Koniec gry"
Anna Onichimowska


Koniec gry - game over, runda zakończona porażką, ale po niej następuje kolejna próba osiągnięcia celu, a potem następna i trwa to tak długo, dopóki zabawa się znudzi lub nie zostanie osiągnięty sukces. Gra komputerowa ma to do siebie, że ma się nieskończenie wiele szans na podejście do tego samego problemu i wypróbowanie strategii przetrwania. Życie to jednak nie starcie w wirtualnej rzeczywistości, gdzie śmierć czy klęska niewiele znaczą. Słowo ma moc sprawczą większą niż mogłoby się wydawać, czasem kilka wypowiedzianych wyrazów zmienia całą przyszłość, przeszłość przestaje się liczyć, a teraźniejszość to pasmo wyrzutów i oskarżeń.


Nie ma dobrego momentu na wiadomość o odejściu bliskiej osoby, nawet gdy dzielą nas poglądy i kłótnie. Alek dowiaduje się z gazety o śmierci brata bliźniaka, nie od rodziców czy siostry, tylko z nekrologu prasowego. Dlaczego nikt z rodziny nie poinformował go o tym wydarzeniu? Powodem jest zajście sprzed lat, zmieniło ono całkowicie życie osiemnastoletniego wówczas chłopaka i jego najbliższych. Osiem lat nie kontaktowali się ze sobą, tak jakby wzajemnie wymazali siebie ze swej pamięci, a może to tylko pozory, pozwalające na złagodzenie bólu, tylko czyjego? Rodziców, brata, siostry czy własnego? Co musi się wydarzyć, że robimy wszystko by zapomnieć o ludziach, z którymi spędziliśmy większość naszego życia?

Dom rodzinny jakich wiele - wiecznie nieobecny ojciec, który gdy już się pojawia w czterech ścianach ogniska domowego głośno wyraża jedyną słuszną prawdę i mocno zaznacza kto w nim rządzi, matka schodząca z drogi mężowi i raczej starająca się zachować pozory normalności oraz dzieci, tak naprawdę pozostawione same sobie i zdające sobie świetnie sprawę, że własnego zdania nie warto głośno wyrażać. Przez lata taki model się sprawdza, w końcu doświadczenie pozwala przewidzieć każdy ruch domowników, tylko jakoś oddalanie się od siebie pozostaje niezauważone. Najważniejsze jednak jest to, że status quo pozostaje zachowane, pozory stają się chlebem powszednim, nikt ich nie dostrzega już, bo i po co jeżeli wydają się jedyną alternatywą w miarę spokojnej egzystencji. Wszystko co nie przystaje do tej rzeczywistości jest ignorowane albo tak się wydaje tylko do chwili gdy trzeba dokonać wyboru pomiędzy tym co znane, a tym co obce i budzące lęk.

Wyjście poza ustalone ramy lub to co większość uznaje za odpowiednie nie jest łatwe, czasem przypadek sprawia, iż odkrywamy w sobie stronę, o istnieniu, której nie mieliśmy pojęcia lub po prostu nie było okazji by ją zauważyć. Jednak niewidoczne do tej pory oblicze może stać się źródłem konfliktu, rozbijającego rodzinę, a raczej skorupę, pod którą się ukryła. Gdyby można było przewidzieć skutki swoich decyzji zostałyby one podjęte czy może, w ostatnim momencie, wstrzymano by je? Po latach widać efekt dawnych wyborów, dokonanych pod wpływem chwili, impulsu lub też emocji i tego co z sobą przyniosły. Nasuwa się pytanie czy konsekwencje życia zgodnie z tym co podpowiada serce nie okazały się zbyt duże? A gdyby żyć za bezpiecznym parawanem pozorów wbrew sobie? Moment śmierci bliskiej osoby sprawia, że problem, wydający się dawno rozwiązany, znowu staje się aktualny, szczególnie gdy zaczyna się zastanawiać nad ceną jaką poniesiono i jej wysokości ... Co ważniejsze - prawda czy zdanie innych, nawet gdy ci inni są rodziną? Koniec gry czy dopiero jej początek?


Za możliwość przeczytania ksiażki Dziękuję

środa, 25 stycznia 2012

Inne spojrzenie na wampiryczny świat

"Księżycowa przysięga"
J. R. Ward



John jest wampirem, nie został przemieniony, stał się nim z racji genów, istotą tego gatunku był również jego ojciec i jest nim takze przyrodnia siostra. Stał się krwiopijcą niedawno, ale wraz ze swoimi braćmi daleko mu do legendarnego Vlada Draculi. Nim przybrał tę postać, jaką jest obecnie, los nie szczędził mu niczego, no prawie niczego, był sierotą, porzuconym tuż po urodzeniu, niemową, a do tego jako kilkunastoletni chłopak stał się ofiarą gwałtu, ból, strach, lęk, upokorzenie to był jego dzień powszedni. Jedyne czego nie poznał to rodziny i jej ochrony, tylko tyle lub aż tyle nie było mu dane, ale przeznaczenie, które wydawało się zrzucać na niego same ciężkie doświadczenia miało pewną niespodziankę - spotkanie z kimś kto dawał szanse na odmianę egzystencji. Jednak to wszystko bohater ma za sobą, nie jest już odmieńcem i najsłabszym ogniwem w grupie, wręcz przeciwnie. Nowe życie nie jest usłane różami, raczej krwią bliskich i ich cierpieniem, tym razem wiele zależy od niego, to on może być wsparciem dla kogoś kogo obdarzył uczuciem i kto je odwzajemnił. Przeszłość i związane z nią wspomnienia dają mu wiedzę co odczuwa ktoś, komu było dane doświadczyć tego samego, ale też po raz kolejny otwiera stare rany, które niezabliźnione, po raz kolejny, przypominają o tym co kiedyś miało miejsce.

Taki początek może sugerować historię z gatunku paranormalnych romansów, ale byłoby to nadmierne uproszczenie, autorka bowiem biorąc na warsztat, jakże popularną postać wampira, jednocześnie oparła się na typowych cechach oraz autorskich pomysłach. "Księżycowa przysięga" jest równocześnie kontynuacją cyklu, ale i odrębną opowieścią o bohaterach i ich prywatnych demonach. Z jednej strony nadnaturalne istoty, z drugiej osoby skrzywdzone i starające się wymazać z pamięci dramat, którego były ofiarą. Gwałt jest momentem w życiu, jaki pozostawia ślad w każdym, kto go doświadczył, w tej opowieści jest przedstawiona, krok po kroku, trauma jaką pozostawia oraz jakie są jego następstwa. Jednak nie jest to jedyny wątek opowiadania, a raczej element większej całości jaką jest wielusetletnia wojna prowadzona przeciwko Reduktorom, gdzie każdy chwyt jest dozwolony, a słowa litość nie ma w słowniku. Każda noc może przynieść ostateczne rozstrzygnięcie, ale także śmierć przyjaciół i niewinnych świadków. Gdy gra toczy się o przetrwanie gatunku emocje nie są raczej z rodzaju letnich, a tych gdzie pomiędzy nienawiścią, a miłością jest krok, niewielki, ale trudny do wykonania.

Autorka wykreowała w serii "Bractwo Czarnego Sztyletu" nie tylko dosyć odmienny typ popularnej postaci literacko-filmowej, ale również całkowicie inny od dotychczasowych świat wampirów. Jej bohaterowie nie są częścią ludzkiego społeczeństwa i nie chcą dostosować się do niego, chociaż chętnie korzystają z jego dokonań. Żyją według własnych zasad i praw wywodzących się z ich wierzeń i przeszłości. Ich natura nie jest dla nich przekleństwem, a wręcz przeciwnie, powodem do dumy. Tytułowe bractwo przywodzi na myśl rycerski zakon, chociaż w bardzo nowoczesnym wykonaniu, w miejsce rumaków są konie, tyle, że mechaniczne i to z górnej półki, a zamiast chorałów gregoriańskich i dworskich minstreli w tle rozbrzmiewa rap, hip-hop i death metal. Taka perspektywa oraz stopniowo odsłaniane tajemnice sprawiają, że "Księżycowa przysięga" pomimo, iż jest kolejną częścią cyklu, nie jest nudna i umie zaskoczyć rozwojem fabuły, no i pozostawia chęć na następny tom.




Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd.
Videograf II

wtorek, 24 stycznia 2012

Rzeczywistość różne ma oblicza

"Krew na Placu Lalek"
Krzysztof Kotowski


Jeżeli wszyscy mówią, że nie masz racji, co wtedy robisz? Nadal upierasz się przy swoim zdaniu czy zgadzasz się z opinią innych? Czasem łatwiej przyznać słuszność większości niż być w mniejszości, szczególnie gdy wpływa to na życie osobiste i zawodowe, ale co z własnym sumieniem i intuicją, podpowiadającymi, że zajęcie się tą sprawą jest właściwe? Pamiętnik bez dat i z wieloma wolnymi miejscami, tajemnicza jego autorka i policjant, spotykający tę tajemniczą kobietę, wydający się być opętany wyjaśnieniem co faktycznie miało miejsce w pewnym małym miasteczku, chociaż źródła, na jakich się opiera, nie są zbyt wiarygodne i trudno je potwierdzić. W końcu jednak coś zaczyna trafiać do kolegów z pracy stróża prawa, nie tyle zainteresowała ich sprawa, którą zajmuje się ich kolega, lecz jego upór i znalezienie go nieprzytomnego w pobliżu jednego z miejsc wspomnianych w pamiętniku.

Pierwsze pytanie nasuwa się już na samym początku lektury, w jaki sposób trafiły te zapiski do rąk meżczyzny? Kolejny znak zapytania dotyczy prawdy, a raczej tego co nią jest, bo na pierwszy rzut oka opisane wydarzenia, w przybrudzonym zeszycie, są raczej składanką paranormalnych sytuacji oraz wybujałej fantazji. Jednak coś nie daje spokoju policjantom, w końcu ich przyjaciel zajął się tą sprawą, narażając się przełożonym. Pierwsze wyniki dochodzenia wydają się potwierdzać wersję opisaną w dziwnym dzienniku, jednak nikt nie pamięta piszącej te notatki, co dziwniejsze nie zapamiętano również wizyty współpracownika nowych zainteresowanych tą tajemniczą sprawą. Z jednej strony wszystko zdaje się potwierdzać historię Marii Choroteckiej, z drugiej strony jej przeżycia są raczej rodem z opowieści grozy bądź fanstatyczno-naukowej powieści, ale ... ale "gdy odrzucić to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą" i w tym przypadku ta zasada zaczyna się sprawdzać. Kiedy zbiorową amnezję i pojawienie się dawno zmarłego człowieka odsunie się na bok, to pozostanie w centrum uwagi matka szukająca córki i dziecko, które uciekło porywaczom, a to już dużo. Wcześniejsze obiekcje policjantów znikają po odkryciu, że na bardzo małym terenie zaginęło dwa razy więcej dzieci niż w poprzednich latach w całej Polsce, zbieg okoliczności czy może tragedia wielu maluchów i ich rodziców? I najważniejsze - kto kryje się za tym dramatem? Bo na pytanie dlaczego odpowiedź szybko się nasuwa ...

"Krew na placu lalek" to historia sensacyjna, chociaż czytając ją ma się wrażenie, że nie tylko kryminał ma się przed oczyma, a coś co ma swe korzenie i w grozie i fantastyce. Pogranicze jawy i snu, wyobraźni i realności, przeplatają się ze sobą, wątek, wydający się początkowo jak najbardziej rzeczywisty w miarę swego rozwoju zaczyna przypominać raczej koszmarne urojenia i odwrotnie. Fabuła w mistrzowski sposób żongluje gatunkami i tym co faktycznie miało miejsce oraz mogło mieć. Każde opisane zdarzenie ma wiarygodne podstawy, natomiast rozwiązanie jest już z pogranicza faktu i ... Powiązanie suspensu i gotyckiego klimatu sprawia, że czytelnik nie wie czego może spodziewać się wraz z odwróceniem kolejnej kartki. Atmosfera niepewności i złowieszczości utrzymana jest od początku do ostatniej strony, a finał książki zdumiewa, bo zakończenie nie do końca jest takie jakiego można by się spodziewać. Prawda, zbrodnia i opatrzność chociaż czy boska?


Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece

poniedziałek, 23 stycznia 2012

"Kuszenie"
Anne Rice


Pisarka Anne Rice kojarzona jest najczęściej przez pryzmat cyklu Kroniki wampirów oraz książki "Wywiad z wampirem" i jej ekranizacji pod tym samym tytułem. W jej dorobku literackim jest o wiele więcej tytułów, które ukazały się pod pseudonimami, tworzą one wielotematyczną i barwną mozaikę.

"Kuszenie" jest drugą częścią serii "Czas aniołów", autorka odchodzi w niej od wampirów, za to głównymi bohaterami czyni anioły i ich wysłanników, ale i im nie brak cech znanych z wcześniej historii, chociaż sama nazwa wskazywałaby na całkowicie odmienny klimat. Trudno uniknąć porównań do bestsellerowych krwiopijców, jednakże warto dostrzec odrębność nowego rozdziału w pisarskiej karierze i życiu osobistym. Odzwierciedleniem tych zmian jest w pewnym sensie osoba Toby`iego O`Dare`a jednocześnie płatnego zabójcy jak i wybrańca anielskiego. Jego przeszłość czyni z niego dosyć niecodziennego posłańca nieba, aczkolwiek i sami jego zleceniodawcy nie są do końca takimi jak sobie ich najczęściej wyobrażamy czyli ze skrzydełkami i aureolą, a już na pewno nie mają w sobie nic z pulchnymi cherubinkami. Również sam pierwszoplanowy aktor wykreowany jest na zasadzie kontrastów, cechy z zawodowej przeszłości i z teraźniejszego życia tworzą dosyć niezwykłą kombinację. Szczególnie, że czyny z poprzedniego "miejsca pracy" nie odeszły w zapomnienie wraz z nowym stanowiskiem. To co było jest wciąż obecne i bardziej odczuwalne niż w momencie gdy miało miejsce, bo teraz w pełni dopiero odczuwalne są skutki tego co wydarzyło się.
Jak może widzieć świat i swoją nową ścieżkę życiową człowiek, który wcześniej z zabijania uczynił sposób na życie? Grzesznik stający się świętym czy może osoba rozdarta pomiędzy pragnieniem zapomnienia o swoich czynach, a możliwością rozpoczęcia pisania swej historii od nowa? O`Dare dostał od losu przebaczenie dawnych krzywd, ale każda minuta jego obecnej i przyszłej egzystencji będzie obarczona poczuciem winy i wspomnieniami oraz zadośćuczynieniem zbrodniom, jakich był autorem. Wiedza zdobywana w celu doskonalenia "rzemiosła" okazuje się przydatna również, gdy ma się do wypełnienia misję odwrotną.
Renesansowy Rzym jest miejscem dalekim od oazy spokoju, pomimo rozwoju nauki i humanizmu, religia jest nadal głównym wyznacznikiem wielu dziedzin życia. Z perspektywy wiary ocenia się ludzi i to jej używa się gdy przyczyna wydarzeń jest nieznana, łatwo wtedy o mylny osąd i kierowanie się uprzedzeniami. Pojawienie się Toby`iego jest odpowiedzią na modlitwy, on sam nie zna swego zadania, sam musi nie tylko je zrozumieć, ale i wypełnić. Wbrew pozorom nie kończy się ono gdy wyjaśnia się tajemnica, bo jest ona dopiero wstępem do kolejnego sekretu i tytułowego "Kuszenia". Obowiązki anielskiego wysłannika nie są łatwe, wymagają dostrzegania rzeczy niewidocznych dla większości oraz ukrytego zła, a także zmierzenia się po raz kolejny z tym co się uczyniło w przeszłości. Wieczna pokuta i następna lekcja życiowa, a tych jeszcze dużo zaplanowano, bo gdy myśli się, że najgorsze za nami stare uczynki wracają i zadają niewygodne pytania.
Czarna okładka z czerwonym skrzydłem, a może skąpane w krwi lub tylko oświetlonym światłem w tym kolorze? Główny bohater ma jej wiele na rękach i w jego pamięci pozostanie na zawsze, raz przelana nie da o sobie zapomnieć. Jednak ważna jest również przyszłość, to co ma się dopiero wydarzyć jest sumą przeszłości, teraźniejszości i przeznaczenia, pozostającego w ukryciu przed Toby`im O`Dare. Autorka pomimo zmiany tematyki znanej z Kronik wampirów całkowicie nie odeszła od mrocznej atmosfery oraz obszaru zbrodni, kary i przebaczenia. Główny bohater to człowiek, jednak w pewnym stopniu nie daleki od postaci z innych książek Anne Rice, też przechodzi swoistą przemianę, w tym przypadku nie w krwiopijcę, ale z zabójcy w wysłannika anielskiego. Jednakże jego "nowa" egzystencja wykorzystuje to czego nauczył się w poprzednim "zawodzie". Książki z tej serii są efektem zmian, które poczyniła pisarka w swoim życiu, jak to wpłynęło na jej twórczość? Najlepiej przekonać się osobiście, czytając jej nowe powieści.


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Duże Ka

oraz

wyd. Otwarte

niedziela, 22 stycznia 2012

Oblicza emigracji

"Stąd aż do Brighton Beach"
Robert Terentiew


Emigracja, emigrant, słowa odmieniane od dziesięcioleci w każdym przypadku, kolejne pokolenia poznają ich znaczenia od nowa, chociaż wydaje się, że słowa te są doskonale znane. Jednak ich prawdziwe oblicze poznaje się dopiero w momencie gdy zaczyna ono dotyczyć osobiście, wtedy różnice ujawniają się lub zaczynają być widoczne. Sen o dobrobycie, wolności, innym bądź lepszym życiu pociąga wielu, dla jednych staje się rzeczywistością, ale nie dla wszystkich. Tak naprawdę każdy ma swoją definicję emigracji, która jest zlepkiem własnych marzeń i rzeczywistości, nie zawsze tej o kształcie marzeń.
Stany Zjednoczone od swego zarania były i są dla wielu rajem, a kariera od pucybuta do milionera okazywała się dla wielu prawdą. Wolność przekonań pozwalała każdemu głośno mówić o swoich poglądach, więc dla niejednego człowieka wydawało i wydaje się, że znajdzie swoje na tej ziemi miejsce.

Nowy kraj i nowy początek, wszystko to o czym chce się zapomnieć, od czego się ucieka pozostało daleko, teraz czas na realizację marzeń i planów. Jedni starają się zapomnieć o przeszłości i wtopić się w amerykańskie społeczeństwo, inni łączą dwie kultury biorąc z każdej to co uważają za najlepsze, ale są także ci, dla których czas jakby się zatrzymał i pomimo wyjazdu stworzyli sobie namiastkę ojczyzny. W Nowym Jorku, jak w soczewce widać losy kolejnych fal emigracyjnych z różnych krajów, Portorykańczycy, Polacy, Rosjanie i wiele innych nacji tworzą barwną mozaikę na mapie tego miasta. Jednak obraz całości nie zawsze oddaje losy jednostek, uogólnienia sprawiają, że gdzieś w tłumie ginie historia pojedynczej istoty. "Stąd aż do Brighton Beach" to opowieść właśnie o ludziach, lecz nie przez pryzmat liczby mnogiej, ale indywidualnych przypadków, ich suma daje portret rzadko prezentowany szerszemu gronu, są w nim typowe losy jak i nieprzeciętne. Każdy z bohaterów opowiada własne opowiadanie, będące kroniką życia nie tylko od momentu przybycia do USA, lecz i tego wcześniejszego. Wbrew pozorom przeszła egzystencja nie pozostaje bez znaczenia w nowym miejscu, czasem są to ślady niewidoczne dla postronnych, ale wpływające na wybory i kształtowanie swej drogi życiowej.

Dla Piotra wyjazd za ocean nie był długo przygotowywanym zdarzeniem, ucieczką przed problemami finansowymi lub połączeniem z kimś bliskim, także polityka nie była źródłem decyzji o emigracji. Tak naprawdę Polska nie była jego ojczyzną, jako wnuk emigrantów nie czuł przywiązania do miejsca urodzenia, a raczej do ludzi. Podobnie jest i za oceanem, jego celem nie jest poprawienie swego statusu materialnego czy też życie w innym ustroju, a raczej zmiana otoczenia. Jerzemu jako opozycjoniście trudno odnaleźć się w amerykańskiej rzeczywistości, wydaje się, że zaskoczyła go ona. Ten mężczyzna miał zagrać całkiem w innej życiowej sztuce, przystosował się do nowych warunków, jednak rozczarowanie pozostało, szczególnie, że powodem są rodacy ...

Robert Terentiew nie kreśli monumentalnego fresku emigracji, na którym pełno wzniosłych emocji, bohaterskich życiorysów bądź też odwrotnie ukazane są porażki i zagubienie na obcej i nieprzyjaznej ziemi. Nie ma bieli i czerni, dobra czy zła, są za to postacie uchwycone w różnych momentach swego życia na obczyźnie, nie zawsze zmieniające swój los na lepsze, czasem po prostu szukających swego miejsca na ziemi, obojętnie jakiej. Najważniejsi są ludzie, to dzięki nim odnajduje się to zostało stracone lub to czego się pragnęło, gdy oni znikają po raz kolejny traci się namiastkę spełnienia pragnień i marzeń.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria
oraz
wyd. Zysk i S-ka

sobota, 21 stycznia 2012

Spotkanie autorskie 28 stycznia

Księgarnia Matras, Stowarzyszenie Sztukater oraz Oficynka
zapraszają na spotkanie z Pawłem Pollakiem,
autorem wrocławskiej powieści kryminalnej „Gdzie mól i rdza”.


28 stycznia (sobota), godzina 14, Księgarnia Matras
ul. Świdnicka 28, Wrocław

Spotkanie poprowadzi Agnieszka Lingas-Łoniewska

Wstęp wolny. Zapraszamy!