środa, 12 października 2011

Uniwersalna prawda

"Edgar"
Adam Bełda


Nieśmiertelność, coś o czym marzy jawnie lub skrycie ludzkość, można ją rozpatrywać z perspektywy duchowej, kulturowej, naukowej i tej pragmatycznej czyli życiowej. Jak na razie dzięki postępowi w medycynie żyjemy coraz dłużej, ale do wieczności jeszcze droga daleka, a może w ogóle niedostępna? Jedni powiedzą, że przecież spuścizna pozostawiona następnym pokoleniem, bądź pamięć bliskich jest synonimem wiecznego życia, a drudzy zaoponują, że wspomnienia są ulotne i mogą przeminąć po jakimś czasie. Ale jest przed człowiekiem przyszłość, taka w której jest możliwość nie tyle wygrania ze śmiercią, co przynajmniej oszukania jej na jakiś czas. Na jak długo? Kilka lat, a dokładniej dziesięć, po tym okresie to co odroczone dokonuje się ... Te kilka lat to przedłużenie życia, a jednocześnie egzystencja ze świadomością, że każdy dzień przybliża do nieuchronnego końca. Opis książki skojarzył mi się w pierwszym momencie z filmem "Avatar", i w jednym i w drugim przypadku to umysł człowieka sterował zastępczym ciałem, na tym nie koniec podobieństw - jest jeszcze świat korporacji i złoża surowców na innych planetach, a do tego walka o jak największy zysk ... Zbieżności, przynajmniej początkowo nasuwa się wiele, lecz tak naprawdę wraz z kolejnymi stronami czytelnik zaczyna dostrzegać całkowicie inną historię, chociaż w części opartą na jednym wspólnym pragnieniu - oszukaniu czy też przechytrzeniu śmierci, ale nie tylko ...

Tytułowego Edgara poznajemy w momencie gdy jako cyborg pracuje na zagubionej gdzieś w kosmosie planecie.Jego wcześniejsze życie jako człowieka dobiegło końca, a raczej zostało brutalnie przerwane przez wypadek, jeden nieostrożny ruch kogoś stojącego obok i to co wydawało się dane na zawsze zostaje utracone. Jednak dostaje szansę by dalej istnieć, w nieco innej formie, w określonym czasie i za odpowiednim wynagrodzeniem. Jeżeli alternatywą jest śmierć co byście wybrali? Pytanie retoryczne, bo bohater podjął decyzję. Jest sobą i jednocześnie kimś, a raczej czymś - narzędziem, ma do wykonania pracę, która jeżeli go nie zabije zapewni mu kilka lat spokojnej egzystencji nim dopełni się wyrok przeznaczenia, tym razem ostateczny ... Bohater jest realistą, wie co go czeka w przyszłości, wydaje się być pogodzony ze swoją nową egzystencją, jednak gdzieś pomiędzy wierszami nasuwa się pytanie - co nim kierowało gdy zgadzał się na zaproponowane mu wyjście? Perspektywa pozostania na tym świecie jeszcze jakiś czas, dokończenie niezakończonych spraw, a może wola przeżycia za wszelką cenę? Jaka jest odpowiedź? Nim ją odnajdziemy, następne zapytanie pojawia się, tym razem o pojęcie słowa człowieczeństwo, co jest jego wyznacznikiem, a brak jakiego elementu bądź elementów świadczy, że nie jest się już istotą ludzką? Jest jeszcze jedna kwestia, pozostająca w ścisłym związku z człowiekiem - rodzina, jej emocje po wypadku bliskiej osoby - męża i ojca, rozłąka i radzenie sobie z codziennymi problemami samotnie.

Świat ukazany przez autora "Edgara" może wydawać się w pierwszej chwili futurystyczny - cyborgi, rozwój technologiczny pozwalający na ich produkcję, eksploracja odległych planet. Jednak gdy spojrzy się na przedstawioną historię z punktu widzenia ludzkiego życia to opowieść tę można odnieść do sytuacji, której doświadcza obecnie wielu osób - emigracji, rozstania z najbliższymi i rozterkami z tym związanymi. Istota książki jest uniwersalna, chociaż osadzona w przyszłości, równie dobrze mogła lub może mieć miejsce obecnie.